[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leila była jednak innego zdania, a Chad nie potrafił przestać o niej myśleć.Wciąż analizował tę ich wspólną kolacyjkę, kiedy po-całował Leilę.Ściślej, kiedy ona go pocałowała.Dlaniej był to wstrząs, jakby zdradziła samą siebie.A fakt, że Chad chciał się z nią przespać, równał się zbrodni.Na czym więc polega jej probiem? Przecież powiedziałjej szczerze, że oddzielał biznes od życia prywatnego inie ma zwyczaju wykorzystywać inwestycji do zacią-gania kobiet do łóżka.Co prawda dotychczas, kiedy inwestował, miał do czynienia wyłącznie z mężczyznami.Ale gdyby byłytam jakieś baby, na pewno by się do nich nie dobierał!Biznes zawsze traktował poważnie.Leila odepchnęła go, jakby był trędowaty.Potrak-towała go jak faceta, który działa bez zastanowienia inie wie, co to interesy.A to zabolało go najbardziej.Lester przedstawił go wszystkim imprezowiczom.Zdecydowana większość kobiet były to laleczki- za-baweczki Lestera, o perfekcyjnych figurach, nieskazi-telnych cerach i wspaniale wymodelowanych, iden-tycznych kościach policzkowych.Najlepszych, jakiechirurgia plastyczna dostarcza na rynek.Jedyne, cobyło w tych kobietach naturalne, czyli ich własne, toSspojrzenie.Też identyczne.Chłodne, szacujące.Jakfacet jest ubrany, jak zbudowany.Jakie może być jegokonto w banku, jakie szanse na małżeństwo.Może właśnie dlatego był zszokowany reakcją Leili.RDla niego relacje z kobietami miały coś z transakcji.Jaczegoś chcę, ty też, więc przystępujemy do wymiany.Leila też czegoś chciała.Mianowicie Honey Ridge.On też czegoś chciał.Leili.I dlatego teraz sumienie kłuło bez litości.Zastanów się, palancie, ofuknął się w duchu.Miałeśjuż okazję poznać ją bliżej, a mimo to spodziewałeśsię, że ona zgodzi się, żeby to było.nic takiego?- Barek mam zapełniony - pochwalił się Lester, by rozruszać markotnego Chada.- Starczy na całą noc.Jest oczywiście i wino.Na twoją cześć, winiarzu!- Nie nazywaj mnie tak - rzucił szorstko Chad, któ-remu ta aluzja wcale nie sprawiła przyjemności.Cie-kawość jednak zwyciężyła.- Jakie masz wino ?- Zaraz się przekonasz.- Lester pstryknął palcami.-Barman! Jakie my tam mamy wina?Barman jak to barman, uśmiechnął się uprzejmie,jednak w jego oczach widać było coś graniczącego zpogardą.- O jakie wino panu chodzić - spytał bezbarwnymgłosem.- Czerwone czy białe?- Czerwone - powiedział szybko Chad.S- Mamy beaujolais, proszę pana, a także cabernet isyrah.- Czy któreś z nich jest miejscowe? - spytał Chad.- Syrah jest z doliny Napa.Z winnicy Far Niente.R- Syrah? Czy to jest to drogie wino, które zamówi-łem? - spytał Lester.- Nie, proszę pana - wycedził barman.- Drogie byłobeaujolais, wino francuskie.Lester trącił Chada łokciem.- Napij się francuskiego! Jak drogie, to dobre!- Wolałbym syrah.Najdroższe wcale nie musi byćnajlepsze, Les.Przynajmniej tego nauczyłem się w ze-szłym tygodniu.Odebrał od barmana kieliszek i tak, jak uczyła go Leila, najpierw zaczął studiować kolor.Dobry, ciemnyjak granat.Potem zakręcił kryształowym kieliszkiem.W porządku, wino osadza się na ściankach.Nabrałwina w usta, przytrzymał na języku.Teraz wdech.Przełknąć.- Niezłe.Lester patrzył na niego jak urzeczony.- Cholera! Chad, ty wcale nie żartujesz!- O co ci chodzić- Zatrzymasz tę winnicę! Jesteś winiarzem!- Co się czepiasz? Po prostu lubię wino.Zawsze lu-biłem.- Jak każdy z nas.Zamówić kilka butelek dobregoSwina, wypić i dobrze się zabawić.Ale ty.ty przeżyłeśprzełom! Co się dzieje?Chad rozejrzał się dookoła.Imprezka jak imprezka.Ludzie z wiadomych kręgów.Dorosłe dzieciaki z fun-Rduszami powierniczymi, trochę nowobogackich i ta-kich, co to żadnej imprezy nie przepuszczą.Niektórzyprzyszli tylko po to, żeby się komuś podlizać.Wszyscykrążą jak rekiny.Żadnej życzliwości, zwykłego kole-żeństwa, czyli tego, co w Honey Ridge było czymśoczywistym.Owszem, czuł się tam outsiderem i la-ikiem w kwestii wina, ale wiedział, że tamtejsi ludzielubią się nawzajem.Zaś ci wręcz przeciwnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]