[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas rejsów pracował nocami, przygotowując ćwiczenia itaktykę na następny dzień.Wyczuwał bijące serce K-898 jak nikt inny, nawet samGraczow.I z tym wiązał się jedyny problem.Był tak niezbędny jako pierwszyoficer Wiepria , że z pewnością nieprędko doczeka się dowództwa własnegookrętu. Dzień dobry, panie Pierwszy odpowiedział Graczow. Czy SłużbaBezpieczeństwa Floty wyrwała pana z głębokiego snu, czy też wyciągnęła zjednego z nadbrzeżnych barów? Paweł często pozwalał sobie na podobnedocinki w stosunku do swego pulchnego pierwszego oficera; ten odcina sięzwykle w podobnym tonie.Nie było to typowe dla relacji dowódca zastępcadowódcy, ale najwyrazniej odpowiadało im obu. Oczywiście, że z baru, panie kapitanie odparł Swiatosłow. Piłemwłaśnie z gośćmi z brytyjskiej marynarki.Jeszcze trochę i znalezliby się podstołem.Graczow, wspomniawszy to, co mówił i pokazywał mu Rafael, pomyślał,że wyciągnięcie informacji o dacie wypłynięcia okrętu od takiego Swiatosłowamusi być nader łatwe.To wprawdzie niezrównany oficer marynarki, jednakniewątpliwie stwarzał sobą ryzyko przecieku tajnych informacji Chociaż, jakwykazał Rafael, ja także je stwarzam zreflektował się Paweł Czypowiedzieli panu, po co pana tu sprowadzają? spytał. Nie, panie kapitanie.Mam nadzieję, że nie zameldowali na mnie.Zachowałem się trochę zbyt gwałtownie. Uderzył pan żandarma? spytał kapitan. Nie.Może ze dwóch popchnąłem trochę.Graczow stłumił uśmiech.Pierwszy oficer jego okrętu nie był potulnąsierotką, ale komu zależałoby na potulnym oficerze marynarki?Mężczyzni zamilkli.Stali, trzymając się aluminiowej barierki, w zimnejprzystani okrętów podwodnych, wyżłobionej w nadmorskiej górze kilkakilometrów na północ od Sewastopola, na Krymie.Od lustra wody do sufitu zezbrojonego betonu było około pięćdziesięciu metrów.Wykonana ludzką rękągrota nie wydawała się jednak wysoka, gdyż roiło się w niej od pomostów ibarierek, przewodów elektrycznych, suwnic, żurawików, olbrzymich spawarek iniezliczonej ilości grubych przewodów hydraulicznych.Przewodami płynęła woda chłodząca, świeża woda do turbin, woda pitna,woda destylowana, oleje smarujące, aminy, ciekły azot, ciekły tlen, ciekły hel dochłodzenia nadprzewodnikowych zwojów superwydajnych silnikówelektrycznych.Przystań i jej urządzenie było cudem inżynierii; powstawała przezpięć lat ciężkiej pracy starannie sprawdzonych i wyposażonych w specjalneprzepustki ludzi.Pomost, na którym w tej chwili stali Swiatosłow i Graczow, byłzawieszony nad jedyną wnęką podziemnej groty, gdzie nic nie zasłaniało widoku.Znajdował się na wysokości czterdziestu metrów.Jaskrawe lampy sodowe ihalogenowe powodowały tak duży kontrast pomiędzy miejscami oświetlonymi iznajdującymi się w cieniu, że niewiele było widać z tego, co działo się na samymdole.W oddali po lewej rozległ się głuchy stuk dwuskrzydłowych, rozsuwanych,stalowych wrót, które zaczęły powolutku się otwierać.Pośrodku ziała ciemność. Proszę o podanie statusu załogi odezwał się Graczow, nie patrząc naSwiatosłowa. Kiedy przyprowadzili mnie tu sympatyczni żandarmi zBezpieczeństwa, powiedzieli, że pozwolą załodze spać jeszcze przez parę godzin,a potem sprowadzą ich także.Prawdopodobnie kiedy tylko okręt zanurzy się do linii wodnej, będąsiedzieć w pomieszczeniu odpraw i czekać, aż powie im pan, co się dzieje. Rzadko się zdarza, żeby wyciągać z domu całą załogę okrętupodwodnego o piątej rano w niedzielę zauważył Graczow. Raczej nigdy, panie kapitanie.Czy wypływamy wcześniej napołudniowy Atlantyk? Michajło wyciągnął srebrną cygarniczkę i wyjął z niej cygaro orazsrebrną zapalniczkę.Zapalił drżącymi rękami.Paweł chciał zwrócić mu uwagę, żeobowiązuje zakaz palenia, ale wiedział, że Swiatosłow zwyczajnie to zignoruje.Postanowił natomiast nie odpowiadać na razie na pytanie pierwszegooficera.Przeprowadzi odprawę załogi dopiero po zanurzeniu okrętu.Kołow i takbędzie miał niełatwe zadanie z utrzymaniem w tajemnicy rejsu Wiepria i niepowinno się ryzykować, że któryś z pracowników bazy usłyszy, dokądwypływają. Odpowiem panu pózniej stwierdził krótko.Wrota pobliskiej odnogi otwierały się dalej; zajęło im to jeszcze dziesięćminut.Paweł przyglądał się, wymieniając czasem krótkie uwagi z pierwszymoficerem.W końcu w otworze ukazał się potężny dziób Wiepria , a Pózniej całyokręt.Dowódca popatrzył na niego wzrokiem zakochanego mężczyzny.Projekt885 miał sto jedenaście metrów długości i dwanaście maksymalnej szerokości,wyporność osiem tysięcy dwieście ton.Jego dziób przypominał kształtem idealnąeliptyczną karabinową kulę, a w dalszej części przybierał formę cylindryczną.Zwężający się ku górze kiosk nie miał ani jednej płaszczyzny czy ostrej krawędzi.Z tyłu obniżał się łagodnie; dalej wydłużał w stronę rufy.Większa część kadłubabyła regularnym cylindrem.Sekcja rufowa zwężała się ostrym stożkiem aż dośruby.Widać było wznoszący się tam ster.Górna płetwa steru była większa oddolnej.Na szczycie steru znajdowała się gondola optoelektronicznego systemuAntaj, służącego do obserwacji powierzchni z głębiny wodnej.Na boki wystawałyz burt stery głębokości. Wiepr miał matowy, czarny kolor barwędzwiękochłonnych płytek, utrudniających wykrycie przez sonar przeciwnika.Kiedy stery okrętu minęły wrota, zaczęły się one zamykać.K-898 zatrzymał sięprzed swoim kapitanem.Jednostka spoczywała na olbrzymich, stalowychsiodłach, przymocowanych do platformy gigantycznego wózka.Ten wkrótcezniży się do poziomu wody i okręt będzie mógł wypłynąć tunelem z przystani.Kadłub Wiepria był wykonany z niskomagnetycznej stali; jego ściankimiały pięć centymetrów grubości.Napędzał go reaktor wodny ciśnieniowy KPM-II, wytwarzający moc cieplną ponad czterysta megawatów.Pochodząca z turbinparowych moc wynosiła przy śrubie sześćdziesiąt pięć tysięcy konimechanicznych.Zruba była jedna, nowoczesnego kształtu przypominałaturbinę wodną; szereg łopatek zamknięty był w hydrodynamicznej osłonie.Projekt 885 miał cztery wyrzutnie torped kalibru 650 mm i dwie 533 mm
[ Pobierz całość w formacie PDF ]