[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spodziewał się od Vanji masynajróżniejszych pytań.Na temat śledztwa.O Johanssona, o to, dokądpojechał potem, o świadka.Czy wzbudzał zaufanie.Ale zamiast tegoVanja pytała, dlaczego wyszedł ze żwirowni.W dodatku z pretensją wgłosie. Nie, poszedłem sprawdzić drogę i wtedy ją spotkałem. I zapytałeś ją o samochód?Billy westchnął.Przecież przyniósł ważne informacje.Doniosłe informacje.Może decydujące informacje.Get your priorities straight, pomyślał. Nie, szedłem tą drogą Billy starał się ze wszystkich siłpowściągnąć irytację, ale sam słyszał, że popada w przesadniepedagogiczny ton. Ona szła z psem i zapytała, co my tu robimy, jajej wyjaśniłem, a potem powiedziała, że widziała faceta z pieprzonąwielką blizną, wychodzącego od strony żwirowiska w odpowiednimczasie.Co miałem zrobić? Poprosić ją, żeby się zamknęła, póki ty nieprzyjdziesz posłuchać? Nie, przecież ty ostatnio lubisz działać na własną rękę.Vanja skręciła w lewo na główną drogę i przyśpieszyła.Jeszczewięcej krytyki.Ale za co właściwie? Billy w milczeniu zastanawiałsię, co się stało, nie tylko przed chwilą, przy spotkaniu z kobietą zpsem, lecz także w ostatnim czasie.Co zrobił, czego nie zrobił.Za nic nie mógł sobie przypomnieć, żeby gdzieś popełnił błąd.Nawet wtedy, kiedy odmówił jej pomocy w szukaniu informacji, jeślimiał być szczery Miał ambicję, żeby się rozwijać.Zmieniać.Nadszedłczas, żeby wyjaśnić to, co ją tak niesłychanie drażniło. Co jest z tobą?Vanja nie odpowiedziała.Sprawiała wrażenie głęboko skupionejna drodze i prowadzeniu samochodu.Billy jednak się nie poddawał. Gdy tylko nie robię tego, co ty mówisz, albo wykazuję sięwłasną inicjatywą, tobie zaraz odbija mówił dalej. Czyżbyś czułasię zagrożona? Przez co?W jej głosie zabrzmiało pewne rozbawienie.Jakby tłumiłaśmiech z powodu niedorzecznego pomysłu.Billy wyprostował się nasiedzeniu. Przeze mnie powiedział dobitnie. Boisz się, że mogę sięokazać lepszy od ciebie, czy co?Tym razem już tego nie tłumiła, zaśmiała się szorstko. Ta.Jasne.Na pewno.Jej spojrzenie nadal było skierowane prosto przed siebie.Billy emu wydało się, że widzi uśmieszek w kąciku ust, choć nie byłpewien.Ale na pewno nie mógł nie słyszeć ironii kryjącej się w tejkrótkiej odpowiedzi. Co chcesz przez to powiedzieć? Teraz on też nie próbowałukrywać irytacji.Dlaczego miałby to robić? Był naprawdę wściekły. Przez co? Przez ten twój rechot i ta, jasne, na pewno.Vanja nie odpowiedziała od razu.Miała kilka możliwości dowyboru.Mogła nadal milczeć, ignorować go razem z jego pytaniami.Mogła wszystko zbagatelizować, przeprosić, jeśli zabrzmiałonieprzyjemnie, powiedzieć, że nie miała takiego zamiaru.Albo też mogła powiedzieć, jak było. Chcę powiedzieć, że się nie boję, że możesz się okazać lepszyode mnie. Aha, a dlaczego nie? Bo to nigdy nie nastąpi.Billy opadł na oparcie fotela.Mógł jeszcze dalej pytać dlaczego i dlaczego nie , ale co by to dało? Vanja dostateczniejasno dała mu do zrozumienia, co myśli o nim jako o policjancie.Towystarczyło.Nie trzeba było nic więcej mówić.Najwyrazniej Vanjabyła tego samego zdania.Dalej jechali w ciszy.Zanosiło się na to, że Haraldsson porządnie spózni się do pracy.Uświadomił to sobie, kiedy skręcił na autostradę i dodał gazu.Nie mato większego znaczenia, próbował sobie wmawiać.Przecież niemusiał podbijać karty zegarowej.Był szefem.Był lipiec.Mógł zczystym sumieniem przyznać sobie ruchomy czas pracy.Z góry,można tak powiedzieć.Budzik zadzwonił o zwykłej porze, ale Jenny zaspana przeturlałasię na jego stronę łóżka i wsunęła pod jego kołdrę.Wcisnęła mugłowę w zagłębienie między szyją i obojczykiem, przerzuciła rękęprzez jego pierś.Ciąża jeszcze nie była zbyt widoczna, ale Haraldssonowiwydawało się, że czuje lekkie zaokrąglenie brzucha przyciśniętego dojego ciała.Tam w środku było życie.Ich dziecko.W połowie on, wpołowie ona.Czasami wolałby, żeby dziecko było bardziej jak JennyMoże tak procentowo siedemdziesiąt do trzydziestu.Była taka piękna.Pod każdym względem.Oczywiście z wyglądu, ale też.podkażdym względem.Może to była myśl jak z tandetnego romansidła,że ktoś jest piękny na wskroś, jako człowiek, ale Jenny właśnie takabyła.Ciepła, troskliwa, mądra, zabawna.Była wszystkim, co dobre.Czasami nie mógł wręcz pojąć swojego szczęścia, że ona należała doniego.Tak bardzo cieszył się z tej ciąży.Z tego, że zostanie ojcem,oczywiście, ale może nawet bardziej cieszył go fakt, że to tak bardzouszczęśliwiało Jenny.To było jedyne, czego sobie życzyła przez tylelat i długo wszystko wskazywało na to, że nie będzie mógł jej tegodać.%7łe nie będzie im dane zostać rodzicami.Nie miało znaczenia,czyja to była wina.To sprawiało mu ból.Przecież chciał jej daćwszystko.Kochał ją.Tak bardzo.Powiedział jej to.Wtedy rano.Odpowiedziała mocniejszymuściskiem.Jedno pociągnęło za sobą drugie.Kochali się.Potem znówjej to powiedział. Kocham cię. Ja ciebie też kocham. Mam dla ciebie niespodziankę na jutro. Szszsz. Położyła mu palec na ustach. Nie mów nic więcej.Nie chcę wiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]