[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A przecie\ to powinno być takie proste. Nie. Lori pokręciła głową. Na tym zawsze polegał twój błąd.To jest trudne,przera\ające i właśnie dlatego prawdziwe. Mam takie wra\enie, jakby jakaś obręcz ściskała mi serce. Zgadza się. I jeszcze. Bess zastanawiała się chwilę, jak to powiedzieć. I \ołądek te\ mi sięściska.A po chwili jestem taka szczęśliwa, \e ledwo mogę to znieść.Wczoraj, kiedy byliśmyrazem. Nie, tego nic potrafiła opisać.Nawet ona nie umiałaby znalezć na to słów.Przysięgam ci, Lori, \e nigdy z nikim nic takiego nie czułam.A kiedy rano obudziłam sięobok niego, nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Moje gratulacje. Lori wstała i uścisnęła przyjaciółce dłoń. Wreszcie ci się udało. Na to wygląda. Bess się roześmiała, serdecznie uściskała Lori. Dlaczego mi niepowiedziałaś, jakie to uczucie? To trzeba samemu prze\yć.A co z nim? Kocha mnie. Bess czuła się głupio i miała ochotę się rozpłakać.Po długichposzukiwaniach wyciągnęła z torby paczkę chusteczek. Sam mi to powiedział.Patrzył namnie i mówił, \e mnie kocha, ale. No, mów poganiała ją Lori. Umieram z ciekawości. Nie chce, \ebym ja mu mówiła, co do niego czuję. Bess otarła oczy, głośnowytarła nos. Bo\e, jak to boli! Boli za ka\dym razem, kiedy sobie przypomnę, \e on mi nieufa.Na pewno myśli, \e teraz jest tak samo jak ze wszystkimi poprzednimi facetami.Właściwie nawet nie mogę mieć do niego pretensji.Okropnie bym chciała mu powiedzieć, \etym razem jest całkiem inaczej, tylko nie wiem, jak mam to zrobić. Wystarczy, \eby na ciebie spojrzał. Jemu nie wystarczy. Bess trochę się ju\ uspokoiła.Odetchnęła głęboko. Patrzyna mnie, ale nic nie widzi, więc chyba muszę mu to jakoś udowodnić, muszę znalezćsposób.Ja naprawdę go kocham, Lori. Nie spodziewałam się, \e doczekam tej chwili. Czule pogłaskała przyjaciółkę pogłowie. Mo\e powinnaś posłuchać własnej rady i po prostu z nim porozmawiać? Rozmawialiśmy, ale on nie chce o niczym słyszeć.W ka\dym razie jeszcze nieteraz.Chce, \eby wszystko zostało tak jak jest.Piekielny niedowiarek! A ty czego chcesz? Chcę, \eby on był szczęśliwy. Bess roześmiała się.Wyrzuciła zmiętą chusteczkędo kosza. Gadam jak sentymentalna panienka.Wiesz, \e nie jestem sentymentalna. Jasne, \e wiem.Nikt nie zna cię lepiej ode mnie.Mówisz jak kobieta w pierwszymstadium szalonej miłości. Czy mi się pogorszy, czy poprawi? I jedno, i drugie. Dobra wiadomość.Będę miała dość czasu, \eby mu pokazać, co naprawdę do niegoczuję. Bess z powrotem usiadła w fotelu. Powiem ci jeszcze coś, Lori.Aleksij prosił,\ebym w niedzielę poszła z nim na obiad do jego rodziców. Chce cię pokazać rodzicom? Lori zrobiła wielkie oczy. Nie tylko rodzicom.Jeszcze braciom, siostrom, bratanicom, siostrzenicom i w ogólecałej rodzinie.Co drugą niedzielę spotykają się na rodzinnym obiedzie. Teraz ju\ nie mam wątpliwości, \e facet ma bzika na twoim punkcie. Pewnie, \e ma.Przecie\ ci mówiłam. Bess westchnęła.Wzięła ze stołu kawałekpapieru i podarła go na drobniutkie kawałeczki. Rodzina jest dla niego bardzo wa\na.Bardzo chcę ich poznać, tylko się boję, \e się im nie spodobam. Ty? Lori pokręciła głową. Nie wiem, co byś musiała zrobić, \eby cię niepolubili.Wystarczy, jeśli będziesz sobą, a oszaleją na twoim punkcie. A mo\e. A mo\e byś się wreszcie wzięła w garść? Opisz swoje rozterki w historii miłościStorma i Jade.Miliony telewidzów będą ci za to wdzięczne. Dobrze, dobrze. Bess machnęła ręką. To mo\e być nawet niezłe.Jak siępospieszymy, zdą\ymy, nim Rosalie przyjdzie na konsultację. Mnie do tego nie mieszaj. Lori wycelowała w nią zaostrzony ołówek. Ta kobietabudzi we mnie niepokój. Nie bój się, wiem, co robię. Nie pamiętam, ile razy ju\ to słyszałam.Bess tylko się uśmiechnęła.Myślami ju\ była w innym świecie. Storm i Jade. Zamknęła oczy, \eby sobie lepiej wyobrazić. Spotykają się naposterunku.Oczywiście przypadkiem.No i od razu.ROZDZIAA DZIEWITY Jade się odwraca opowiadała Bess i mówi: Nie zawsze chcemy tego, czegonaprawdę potrzebujemy.Muzyka, koniec. Jestem zafascynowany prze\yciami tych ludzi z Holbrook, ale. Z Millbrook. A, tak.Z Millbrook. Aleksij syknął, bo przejechała skrzy\owanie na \ółtymświetle. Proszę cię, \ebyś uwa\ała.Głupio by było, gdyby ci wlepili mandat, kiedy z tobąjadę. Nic złego nie zrobiłam mruknęła, ale zaraz przypomniała sobie \ółte światło.Niejedyne zresztą. Prawie.Zdaniem Alcksija, prowadziła jak weteran wyścigów samochodowych.Pozostałychu\ytkowników drogi traktowała jak groznych rywali.Co chwilę zmieniała pas ruchu, i to bezwłączania kierunkowskazu. Nic mo\esz wybrać sobie jednego pasa i cały czas się go trzymać? Musisz mi psuć zabawę? mruknęła Bess, ale zrobiła, o co prosił. Uwielbiamprowadzić, ale rzadko mam okazję. Nie \artuj. Aleksij uśmiechnął się.Wpadający przez otwarty dach wiatr rozwiewałwłosy Bess na wszystkie strony. Ostatni raz siedziałam za kierownicą, kiedy razem z L.D.jechaliśmy na jakąśimprezę na Long Island. Zerknęła we wsteczne lusterko i błyskawicznie zmieniła pas ruchu.Naprawdę nie mogła się powstrzymać. Tylko raz pozwolił mi się gdzieś zawiezć.Potem ju\zawsze brał swój samochód i nigdy nie pozwolił mi poprowadzić.Uśmiechnęła się do Aleksija, lecz gdy zobaczyła jego minę, natychmiast posmutniała. Przepraszam mruknęła. Za co? Za to, \e wspomniałam o L.D. Ja nic nie mówiłem.No i co z tego, pomyślała Bess.Nie musiał.Wystarczyło, \e jego spojrzenie naglestało się lodowate.Zacisnęła palce na kierownicy.Przestała się rozglądać na boki, patrzyła prosto przedsiebie. L.D.jest moim przyjacielem, Alik powiedziała. Zawsze był tylko przyjacielem.Ja nigdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]