[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cętkowany czy czarny? Czarny.Ma go od małego.To samica, nazywa się Kleopatra.Kilka dnitemu Kleo, rozbrykana i głodna, zjadła Pierre'a, pudla miniaturkę. Fatalnie. Tak, zwłaszcza dla małego Pierre'a.Właścicielka wpadła w histerię, ajej mąż we wściekłość.Pierre należał do jego matki, która przyjechała zPhoenix w odwiedziny.Facet zdecydował: Kleo musi odejść. Gdzie ją umieścimy? To jest pytanie.Zastanawiam się nad tym.Moglibyśmy urządzićprowizoryczny wybieg, odgradzając część terenu Sheby.I tak nie korzysta zcałego.Rzadko opuszcza legowisko i porusza się tylko w jego sąsiedztwie.245RLT Możemy sobie na to pozwolić? Nad tym też się zastanawiam. Odchyliwszy się do tyłu, Lil postukałaołówkiem o brzeg biurka. Myślę, że można by namówić właścicielkę, żebyprzekazała schronisku okrągłą sumkę i w ten sposób zapewniła Kleo opiekę. Co to znaczy okrągła sumka"? Liczę na dziesięć tysięcy. To mi się podoba. I nie jest takie nierealne zauważyła Lil. Właśnie sprawdziłamwłaścicieli Kleo przez Coogle.Mają kupę forsy.Są gotowi pokryć wszelkiewydatki, żeby ją tu umieścić: koszty transportu, wysłania ludzi, którzy jązabiorą z Montany, a poza tym dali do zrozumienia, że dorzucą coś, jeśli siępospieszymy.Poprosiłam ich o jeden dzień na zaplanowanie akcji.Oczy Lil zabłysły, gdy rzuciła ołówek na biurko. Czarny jaguar, Tansy.Młoda, zdrowa samica.Moglibyśmy jązapłodnić.I Bóg wie, że będzie jej tu lepiej niż na jakimś rancho w Montanie.Mamy większość materiałów, żeby urządzić dla niej tymczasowy wybieg.Nawiosnę, gdy ziemia odmarznie, przenieślibyśmy ją gdzie indziej, na stałe. Podjęłaś już decyzję. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy odmówić.Możemy dostaćkota i pięciocyfrową sumę na konto.Jeśli właścicielka będzie zadowolona iwdzięczna, zyskamy zamożnego poplecznika.Muszę jeszcze to przemyśleć.Ty też to zrób.Porozmawiamy rano i zadecydujemy. Dobra.Założę się, że jest piękna.Lil wskazała ekran komputera, więc Tansy obeszła biurko. Dostałam e mailem zdjęcia.Zdejmiemy jej tę obrożę z kryształamigórskimi.To piękna kocica.Spójrz na te oczy, widziałam takie u zwierząt na246RLTswobodzie.Są bardzo wyraziste, tajemnicze i trochę niesamowite.Będziecenną zdobyczą.Potrzebuje schronienia.Na wolności by nie przeżyła.Możemy jej tu stworzyć dom.Tansy poklepała Lil po ramieniu. Tak, tak, musisz to jeszcze przemyśleć.Do zobaczenia rano.Było już zupełnie ciemno, gdy Lil wyszła z biura.Kiedy przekroczyłapróg i zobaczyła samochód Coopa, opadły jej ręce.Nie słyszała, jakprzyjechał.Była zbyt zaabsorbowana musiała to przyznać, idąc w stronęchaty sprawą jaguara.Pochłonęła ją myśl o organizacji całegoprzedsięwzięcia transportu, wybiegu.Zwierzę będzie jeszcze musiał zbadaćweterynarz pomyślała.Nie można zdać się pod tym względem nawłaścicielkę.Jeśli okaże się, że kot ma jakieś problemy zdrowotne, tymbardziej powinien znalezć azyl.Zamierzała wyciągnąć pieniądze od właścicielki Kleo.Była w tym dobra.Może nie to lubiła najbardziej, ale miała efekty.Weszła do chaty.Na kominku wesoło płonął ogień.Coop siedział na kanapie, ze stopamiopartymi o stolik do kawy i butelką piwa w ręce.Drugą dłonią stukał wklawiaturę notebooka, który trzymał na kolanach.Zamknęła drzwi wejściowe z nieco większym rozmachem, niż byłotrzeba.Ale Coop nawet nie zadał sobie trudu, żeby unieść głowę. Twoja matka przysłała kawałek szynki, jakieś ziemniaki i chybakarczochy. Sama mogę sobie coś ugotować.Tylko w ostatnich dniach nie miałamokazji, żeby pojechać do sklepu po zakupy. Uhm.Jeśli masz ochotę na piwo, przywiozłem sześciopak.247RLT Coop, to nie.Tak nie można, z wielu powodów. Zciągnęła kurtkę iodłożyła ją. Nie możesz tu mieszkać. Nie mieszkam.Mam własny dom.Tu tylko będę spać przez jakiś czas. To znaczy jak długo? Jak długo zamierzasz spać na mojej kanapie?Posłał jej leniwe spojrzenie i pociągnął łyk piwa. Dopóki się nie poddasz i nie wpuścisz mnie do łóżka. Och, jeśli tylko o to chodzi, nie ma problemu.Chodz, prześpimy się zsobą.A potem każde z nas będzie mogło wrócić do własnego, normalnegożycia. Dobra.Daj mi moment, tylko dopiję piwo.Chwyciła się rękami za głowę i okrążyła pokój. Pieprzenie! zawołała. Pieprzenie, pieprzenie, pieprzenie! Nazwałbym to delikatniej.Zatrzymała się i przykucnęła po drugiej stronie stolika do kawy. Cooper.Znowu wychylił szklankę piwa. Lillian.Przymknęła na chwilę oczy, bo przecież w tym zamęcie, który zakłócałfunkcjonowanie umysłu, musiał być jakiś sens. Ten układ jest niezręczny i niepotrzebny, po prostu dziwaczny stwierdziła. Dlaczego tak sądzisz? Dlaczego? Dlaczego? Bo coś nas łączyło, bo byliśmy z sobą.Czyzdajesz sobie sprawę, że wszyscy w tym przeklętym hrabstwie mają nas zakochanków?248RLT Nie sądzę, żeby wszyscy w tym hrabstwie znali któreś z nas albo wogóle się nami interesowali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]