[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nakrył ustami jej usta, a ona nie protestowała przeciwko temu, codziało się pomiędzy ich ciałami.Guzikizdawały się topnieć w jego palcach.Duża, szorstka dłoń znalazłaotwory, w które mogła się wślizgnąć, palce odszukały sutki jużstwardniałe od pożądania.- Tęskniłaś za mną? - zapytał schrypniętym głosem, szukając jejprzejrzystych, niebieskich oczu.Odczuł ogromną radość, widząc je zamglone pożądaniem, takciemnoniebieskie jak bywało letnie niebo, kiedy był małympastuszkiem i nie miał trosk, z którymi nie mógłby sobieporadzić.- Zawsze za tobą tęsknię, kiedy cię nie ma przy mnie -powiedziała Roza, śmiało wsuwając kolana między jego uda.Przysunęła się do jego lędzwi, przytuliła do niego i poczuła nabrzuchu nacisk jego męskości.- Wydaje mi się, że jesteś dziewczyną z rodu elfów, którąwypuszczono z ich podziemnego królestwa -szepnął Seamus, ajego szare spojrzenie pociemniało z pożądania.- Wydaje mi się,że przysłały cię do mnie, aby sprawić mi radość albo mniezauroczyć.Koniuszek jej języka przemykał się po jego wargach,drażniąc go, i Seamus przycisnął się do niej w końcu, wziął wposiadanie jej usta, splótł jej język ze swoim.Bawili się teraz zesobą jak dwie rybki w nagrzanym od słońca stawie.Jego dłoń spokojnie zacisnęła się na jej piersi.Poruszał się takwolno, leniwie.Pozwolił, by palce zamknęły się na jej krągłości,mocno, z naciskiem, który był niemalże bolesny, lecz zawszeutrzymywał się po właściwej stronie i zawsze sprawiał więcejrozkoszy niż bólu.Spomiędzy jej warg wydobyły się lekkie westchnienia, rozpięłamu pasek i spodnie, a on nie musiał jej przy tym pomagać.Odnalazła go dłońmi i pieściła go równie powoli, jak wcześniejon pieścił ją.wiczyła się w tych samych torturach, jakiewcześniej on jej za-dawał.Kiedy jęknął z radości i bólu, a oczy miał prawie czarne,Roza uśmiechnęła się w poczuciu triumfu.- Nie igraj ze mną - poprosił - bo inaczej tego pożałujesz, Rosi.Z najbardziej niewinnym spojrzeniem na świecie zaczęła gogłaskać, kierując się w górę jego mocnego, gorącego ciała, pobrzuchu, po mocnej piersi.Rozpięła koszulę, ściągnęła ją zbarków.Kąsała przy tym ramiona, całowała klatkę piersiową.- Nie jesteś wcale dziewczyną z rodu elfów - mruknął Seamus.Jedną ręką złapał ją za włosy i zmusił, by odchyliła głowę w tyłna tyle daleko, by mógł pocałować jej wygiętą szyję.- Jesteśtrollem.Teraz jego usta były bezwzględne.Wargi poznawały smak szyi,policzków i ust.Język rysował wilgotne wzory na białej skórze,którą wcześniej odkrył.Jego dłonie stały się twardsze.Palce zostawiały ślady na pełnych,białych piersiach.Jedną ręką przesuwał po brzuchu, biodrach,zaplątał palce w wilgotne, rude loki.Roza pojękiwała z rozkoszy.Jego usta spoczywały przyciśniętedo jej piersi.Odpłacał się za to, że użyła na nim swoich zębów.Ssał i kąsał, aż jej tchu zabrakło w piersiach i błagała, by wreszciesię to zaczęło.Zmiech wezbrał jej w ustach, kiedy Seamus usiłował zmiażdżyćjej wargi w zmysłowym pocałunku.Palce zagłębiły się w jejwilgoć, odnalazły ją rozedrganą, kiedy dotarły do punktu, zktórego płynęła większa rozkosz niż z jakiegokolwiek innegomiejsca na ciele.Wygięła się ku niemu, z uporem powtarzającszeptem swoje.- Chodz!On jednak pieścił ją jeszcze długo, nim spełnił wreszcie jejprośbę i w nią wszedł, a potem zabrał do świata, który wydawałsię składać wyłącznie z samej tylko rozkoszy.- Kocham cię - szepnął Seamus, gdy całkowicie oddała sięradości.- Naprawdę cię kocham, Rosi!- A ja ciebie - odpowiedziała.Krzyk rozkoszy wzleciał ku niemu jak oswobodzony ptak.Rozdział 14Dni mijały dobrze.Zasypiali razem i budzili się razem.Kochalisię, jedli i rozmawiali.Ocean był im życzliwy.Wiatr dmuchał w żagle, a powietrze zkażdym dniem stawało się cieplejsze.Roza poczuła się silniejsza.Morze podczas tej podróży nie dokuczało jej tak, jak to byłopodczas żeglugi z Norwegii do Walii.- Nie wspominaj o tym kapitanowi - poprosił Seamus, gdy Rozawyznała mu, jak bardzo cieszy ją ta podróż.- A jak bym mogła? - spytała ze śmiechem, lecz zmarszczyła brwijak zawsze, gdy coś ją dręczyło.-Przecież nie masz zamiarupozwolić mi poznać tego człowieka.Jesteśmy na morzu jużtydzień, a ty wciąż uważasz, że nie powinnam pokazywać się napokładzie.Lewą dłonią sięgnęła do oszpeconego policzka, a wielkie,niebieskie oczy w milczeniu wyrażały oskarżenie.- Mogłabym pomyśleć, że się mnie wstydzisz - powiedziała Rozaurażona.- Wychodziliśmy na pokład nocą - przypomniał Seamus.- Wcalenie próbuję cię więzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]