[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wykastrowany, jak ja, przezsystem. Zwietnie odparÅ‚ telepatycznie Stary Orvill. Ten sam, ten sam Stary Orvill powiedziaÅ‚ Lars którego Maren Faine. Ten sam, panie Lars. Znów masz zamiar cytować mi Ryszarda Wagnera w oryginale? Bo jeÅ›li tak, tymrazem to nie wystarczy. To prawda. MyÅ›li Starego Orvilla zarechotaÅ‚y w jego mózgu. PrzyznajÄ™.Panie Lars, czy zechciaÅ‚by pan zadać mi konkretne pytanie? Rozumiesz sytuacjÄ™, w jakiej siÄ™ znajdujÄ™? Tak. Powiedz mi, co mam zrobić.NastaÅ‚a dÅ‚uga przerwa, w czasie której niewiarygodnie liczne zminiaturyzowaneelementy pierwotnego systemu naprowadzania z projektu 202 klekotaÅ‚y pracowicie.CzekaÅ‚. Czy chce pan zapytaÅ‚ go w koÅ„cu Stary Orvill szczegółowej, w peÅ‚ni udoku-mentowanej odpowiedzi ze wszystkimi cytatami, z materiaÅ‚em zródÅ‚owym w attyckiejgrece, Å›rodkowo nisko wysokim niemieckim i Å‚acinie z. Nie przerwaÅ‚ mu Lars. Konkretnie. Jednym zdaniem? Albo i mniej.O ile to możliwe.Stary Orvill odpowiedziaÅ‚: Zabierz pan tÄ™ dziewczynÄ™, LilÄ™ Topczew, do sypialni, i odbÄ…dz z niÄ… stosunekpÅ‚ciowy. Zamiast. Zamiast siÄ™ truć dopowiedziaÅ‚ Stary Orvill. I również zamiast marnowa-nia czterdziestu lat na czekanie na coÅ›, z czego postanowiÅ‚ pan zrezygnować, i co panzignorowaÅ‚, panie Lars, już wtedy, gdy udaÅ‚ siÄ™ pan do Fairfax na pierwsze spotkaniez pannÄ… Topczew.Już wtedy nie kochaÅ‚ pan Maren Faine.Cisza. Czy to prawda, Lars? zapytaÅ‚a Lila.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Lila powiedziaÅ‚a: Stary Orvill jest sprytny. Tak zgodziÅ‚ siÄ™.WstaÅ‚, odsunÄ…Å‚ krzesÅ‚o, podszedÅ‚ do niej. Zamierzasz skorzystać z jego rady? zapytaÅ‚a Lila. Ale jestem już na wpółubrana: musimy być w pracy za czterdzieÅ›ci pięć minut.Oboje.Nie ma czasu.161Jednakże rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ radoÅ›nie, z nieopisanÄ… ulgÄ…. O, tak powiedziaÅ‚ Lars.WziÄ…Å‚ jÄ… na rÄ™ce, ruszyÅ‚ do sypialni. Jest maÅ‚o czasu. ZatrzasnÄ…Å‚ nogÄ… drzwi i dodaÅ‚: Ale wystarczy.32.Pod powierzchniÄ… ziemi w niechlujnym, tanim pokoju 2A mieszczÄ…cym siÄ™ w naj-paskudniejszym budynku szerokiego krÄ™gu substandardowego osiedla otaczajÄ…cegoFestung Waszyngton, Surley G.Febbs staÅ‚ przy jednym koÅ„cu rozklekotanego stoÅ‚u,wokół którego siedziaÅ‚o piÄ™cioro osobników.Pięć różnych, różniÄ…cych siÄ™ zdecydowanie osób, plus on sam.Jednakże wszyscy zo-stali zatwierdzeni przez Univox 50R, o5àejalny komputer rzÄ…dowy, jako zdolni do re-prezentowania autentycznego ogólnego trendu nawyków konsumenckich Zachbloku.To byÅ‚o sekretne spotkanie szeÅ›ciorga nowych konkomodatorów.Febbs, postukujÄ…c w stół, przeszywajÄ…cym tonem wygÅ‚osiÅ‚: Oznajmiam, że zebranie zostaÅ‚o otwarte.SpojrzaÅ‚ surowo w górÄ™ i w dół, by pokazać, kto tu rzÄ…dzi.Ostatecznie to on sprowa-dziÅ‚ ich do tego obskurnego pokoju, w sposób najprzezorniejszy z możliwych, z zacho-waniem Å›rodków ostrożnoÅ›ci takich, jakie potrafi wymyÅ›lić jedynie wyjÄ…tkowo przebie-gÅ‚y (jego) umysÅ‚.Wszyscy byli skoncentrowani ale nerwowi, ponieważ Bóg tylko wiedziaÅ‚, czy ladachwila, mimo nadzwyczajnej ostrożnoÅ›ci przywódcy, Surleya G.Febbsa, w drzwiach niepojawi siÄ™ FBI czy CIA albo KACH. Jak wiecie zaczÄ…Å‚ Febbs, ze splecionymi na piersiach rÄ™koma i szeroko rozsta-wionymi nogami, aby przekonujÄ…co zademonstrować, że jest tu solidnie osadzony, żenie da siÄ™ stÄ…d wymieść wynajÄ™tym dupkom z żadnych instytucjonalnych siÅ‚ policyj-nych my, szeÅ›cioro konkomodatorów, nie powinniÅ›my znać nawet naszych nazwisk.Dlatego zaczniemy pogawÄ™dkÄ™ od ich wyrecytowania. WskazaÅ‚ na siedzÄ…cÄ… najbli-żej kobietÄ™. Martha Raines przedstawiÅ‚a siÄ™ piskliwie.Febbs wskazaÅ‚ na nastÄ™pnÄ… osobÄ™. Jason Gili. Harry Markinson. Doreen Stapleton.163 Ed L.Jones rzekÅ‚ zdecydowanym tonem ostatni mężczyzna, siedzÄ…cy przy dru-gim koÅ„cu stoÅ‚u.I oto chodziÅ‚o.Mimo praw Zachbloku i jego agencji policyjnych znali siÄ™ po nazwi-sku.Na ironiÄ™, od czasu odwoÅ‚ania Stanu WyjÄ…tkowego, NZ-Z Narbez pozwoliÅ‚ imwejść do kremla i oficjalnie uczestniczyć w swoich posiedzeniach.I to dlatego, uÅ›wiado-miÅ‚ sobie Febbs, spoglÄ…dajÄ…c na piÄ…tkÄ™ konkomodatorów, że indywidualnie każde z nasniczego nie posiada.Bo to j e s t nic.I Rada wie o tym.Ale wszyscy razem.PowiedziaÅ‚ rozkazujÄ…co: Doskonale; zaczynajmy.Każde z was przyniosÅ‚o element tej nowej broni, tej po-zycji 401, którÄ… nazywajÄ… Molekularnym Inwertorem Fazy Ograniczonej WiÄ…zki.MamracjÄ™? WidziaÅ‚em papierowe torby i zwyczajne plastikowe pudeÅ‚ka w waszych rÄ™kach.Racja?PiÄ™cioro konkomodatorów odpowiedziaÅ‚o mu mamrotanym tak, panie Febbs , alboskinieniem, albo jednym i drugim.Wszyscy poÅ‚ożyli swoje pakunki na stole, na wido-ku, jako wyraz odwagi.Febbs ostrym, przeÅ‚adowanym emocjami gÅ‚osem poinstruowaÅ‚: Otwórzcie je.Zobaczymy zawartość!Drżącymi palcami otworzono papierowe torby i pudeÅ‚ka.Na stole spoczęło pięć elementów.Po zÅ‚ożeniu (zakÅ‚adajÄ…c, że ktoÅ› w tym pokoju zdo-Å‚a to zrobić), miaÅ‚y stworzyć Å›miercionoÅ›ny Molekularny Inwertor Fazy OgraniczonejWiÄ…zki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]