[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja jednak błagałam Harry'ego, żebyśmyczytali do końca.Zostaliśmy sami w saloniku mamy.W kominku żar tlił się coraz słabiej. Potrzebujemy chyba nowego pomocnika gajowego odezwał się delikatnie Harry, uważnieobserwując moją reakcję. O nieba, jeszcze nikogo nie znalazłeś?! krzyknęłam ze zgrozą. Bellings nie może wszystkiegorobić sam, a jeśli nie znajdziesz kogoś młodego i zręcznego, wieśniacy zaczną buszować po wszystkichterenach łowieckich.Nie będzie zwierzyny na jesieni, jeśli nie powstrzymamy ich od strzelania do lisów jużteraz.Do dziczyzny musi być jeden gajowy, a do młodych jeleni drugi, bo skończą się i polowania, i mięso,Harry. I tak koniec z polowaniami przypomniał mi. Na początku sezonu będziemy jeszcze nosićżałobę.Ale zatrudnię młodego gajowego.Szkoda mi Ralpha. Ożywił się, nawet jak gdyby zdenerwował.Był bardzo zręczny, zgodny.Pomagał mi poznawać tajniki gospodarowania. Przerwał.W mgnieniu okazrozumiałam, co Harry chciał wiedzieć. Naprawdę go lubiłem. Tym łatwym kłamstwem odrzuciłpodejrzenia o swoje zadurzenie w Ralphie. Ty chyba też?Mignął mi w pamięci nieprzyzwoity obraz, kiedy ja i Ralph staliśmy nadzy, a Harry czołgał się z twarząw słomie do nagiej stopy Ralpha i przytulał do niej policzek.Nie powiedziałam nic, nie mając pewności, dokądzmierza Harry.RLT Miał bardzo silną, żeby nie powiedzieć żelazną osobowość ciągnął Harry, starannie dobierającsłowa.Obmyśliłam replikę.Podniosłam oczy pełne łez na szczerą zaniepokojoną twarz mego brata. Och, Harry mój głos przeszedł w szloch. Kazał mi robić takie straszne rzeczy.Bałam się go.Powiedział, że nie zawaha się przed kłamstwem, aby mnie zdobyć, o ile nie będę mu posłuszna.Zastraszyłmnie i gdybyś wtedy właśnie nie przyszedł, nie wiem, co by się stało. Ja.cię uratowałem? spytał z nadzieją Harry. Pozbawiłby mnie czci i splamił nasze nazwisko stwierdziłam stanowczo. Bogu dzięki,nadszedłeś na czas, a od tego dnia tak się ciebie bał, że przestał mnie prześladować.Dający łatwo się urobić umysł Harry'ego przyjął to za prawdę.Heroiczny oswobodziciel cnotliwejsiostry! Najdroższa siostrzyczko odezwał się czule. Tak się martwiłem, lecz nie chciałem pytać.Niezrealizował swego brudnego czynu do końca? Przyszedłem na czas?Moje policzki zapłonęły panieńskim rumieńcem, lecz szczerość i uczciwość dodały mi śmiałości. Jestem dziewicą, Harry powiedziałam z przesadną skromnością. Uratowałeś mnie.A człowiek,który tak mnie potraktował, odszedł na zawsze.Wygnany niewątpliwie ręką Boga.Ocaliłeś mój honor.Kochany Harry: dorastający mężczyzna, a jednocześnie jeszcze dziecko.Tak samo mama wolała łatwekłamstwo niż straszliwą prawdę.Kłamiąc bezwstydnie, nie przestawałam się ciepło uśmiechać. Ocaliłeś najcenniejszą rzecz, jaką posiadam, mój honor, Harry, i nigdy nie zapomnę, że mam w tobieopiekuna.Ty jesteś teraz głową domu i głową rodziny.Powierzam się tobie z dumą i ufnością.Wyciągnął ramiona, a ja odpowiedziałam na ten czysty czuły uścisk.Poczułam znów dreszczpożądania, gdy objął mnie mężczyzna.Na wpół świadomie napięłam mięśnie w nogach i pośladkach, gdyHarry ścisnął mnie w talii.Dziecinny duch psoty kazał mi tak pokierować ciałem w jego objęciach, aby dłońHarry'ego przejechała po zaokrągleniu moich piersi. Bezgranicznie dodałam.Ręka Harry'ego została tam, gdzie ją skierowałam.5Tej nocy wyobraznia graia ze mną w kotka i myszkę.Znił mi się Ralph.Nie Ralph z koszmarów, leczdawny Ralph z naszego cudownego lata.Sunęłam lekko przez ogród różany.Stopy ślizgały się na żwirześcieżek.Furtka otwarła się przede mną i jak duch przeniosłam się nad rzekę.Na brzegu stała jakaś postać.Wiedziałam, że to mój ukochany.Połączyliśmy się.Wszedł we mnie z cudowną siłą.Wydałam jęk rozkoszy.Doznanie rozkoszy i bólu było tak wyrazne, że obudziłam się pełna żalu.Sen zniknął szybko, gdy tylkootworzyłam oczy.Zapamiętałam tylko, że twarz kochanka, kiedy podniósł głowę po długim pocałunku,należała do Harry'ego.Myślałam, że przeżyję szok, lecz zamiast tego uśmiechnęłam się tylko i usiadłam na łóżku.Znić oHarrym, gdy wiosna w pełni to całkiem naturalne i właściwe.Przebywaliśmy stale razem, a jegoRLTtowarzystwo dawało mi coraz więcej radości.Przyjemnie było spacerować z nim po ogrodzie.Obmyślaliśmyrozkład nowych grządek.Doglądaliśmy palikowania i wytyczaliśmy ścieżki na świeżo skopanej ziemi.Kiedyfurmanka przywiozła mnóstwo nowych drzewek i krzewów, spędziliśmy kilka wspaniałych dni nadzorującpracę trzech ogrodników przy sadzeniu drzew.Udeptywaliśmy nawet ziemię i sami przywiązywaliśmy pędy dopalików.Czasem jezdziliśmy razem konno na niziny.Chociaż wciąż nie wolno mi było oddalać się zbytnio oddomu, wydębiłam stary powóz guwernantki i zaprzęgłam do niego swoją klacz.Mogłam więc jezdzić po całejposiadłości, a nawet tam gdzie zaczynają się niziny, a Harry towarzyszył mi na swoim wierzchowcu.Myślałamczasem, że papa byłby bardzo zadowolony, widząc nas w takiej idealnej zgodzie na ziemi, którą kochał. Nie jesteś zmęczona, Beatrice? pytał zatroskany Harry.Uśmiechałam się w odpowiedzi i przechadzaliśmy się po wzgórzach, spoglądając w dół na rozległezielone pola i lasy lub odwracaliśmy wzrok na południe, ku morzu błyszczącemu w oddali jak niebieski placek.Przestałam czuć się onieśmielona wykształceniem Harry'ego, zwłaszcza gdy zobaczyłam, jak niewielewciąż wie o ziemi.Słuchanie o książkach, które przeczytał, i ideach, które go interesowały, zaczęło misprawiać przyjemność.Nigdy nie stanowiło dla mnie różnicy to, czy ktoś zgadza się na umowę społeczną czyteż nie, lecz gdy Harry mówił o walce o ziemię, o spornym prawie elit do własności ziemskiej, od razuprzejawiałam zainteresowanie tematem.Wtedy śmiał się ze mnie i powiadał: Och, Beatrice, nie obchodzi cię nic, co nie ma związku z Wideacre.Jakiż z ciebie ciemniaczek, jakiżprostaczek!Ja też się śmiałam i zarzucałam mu, że tak dalece zajął się swoimi ideami, że nie zauważa dzikiegoowsa rozplenionego w łanach pszenicy.O zgrozo, tak było naprawdę.Jeśli w sąsiedztwie mieszkałoby więcej młodych ludzi, spędzalibyśmy razem o wiele mniej czasu.Gdyby Harry lepiej znał się na uprawie roli, także nie potrzebowałby wiecznie mojego towarzystwa.Gdyby nieżałoba, Harry prawdopodobnie spędziłby minioną zimę w Londynie, a i mnie zabrałby na parę dni do miasta.Tak się jednak złożyło, że byliśmy zdani na siebie.Odzyskiwałam zdrowie i pogodę ducha.Tylko mama psułami humor, usiłując zatrzymać przy sobie w saloniku i zająć haftowaniem.Nie miałam już papy, który wpadałze stajni i ratował od tej tyranii tradycyjnego wychowania.Mogłam jednak zawsze liczyć, że Harry będziepotrzebował mojej rady przy pracach polowych.Ziemia tęskniła za papą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]