[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wprawdzieżona, którą bardzo kochałem, zbyt wcześnie umarła, ale to mogło mi sięprzytrafić w każdym miejscu na świecie.Mówiliśmy różnymi językami.Czy naprawdę nie rozumiał, o co michodzi? Z każdym moim pytaniem oddalaliśmy się od siebie corazbardziej.Ja byłam coraz bardziej wzburzona, on zachowywał spokój.Tak jakbym to ja zmarnowała życie, nie on! Nigdy pan nie żałował, że wrócił pan do Kalaw? %7łałować mogę tylko takiej decyzji, którą podjąłem świadomie iz własnej woli.Czy żałuje pani, że pisze lewą ręką? To, co ja zrobiłem,rozumie się samo przez się.Każdy Birmańczyk postąpiłby w mojejsytuacji tak samo. Dlaczego nie wrócił pan do Rangunu, kiedy matka umarła?Nadal mógłby pan mieć możliwość wyemigrowania do Anglii. Po co? Czy koniecznie trzeba oglądać świat? Tu, w tej wiosce,w każdym domu, w każdej chacie znajdzie pani wszystkie uczucia, dojakich zdolny jest człowiek: miłość i nienawiść, zazdrość i strach, radośći smutek.Nie musi ich pani szukać.Trzeba je tylko dostrzec.Popatrzyłam na niego.Widok był poruszający: niewysokimężczyzna, odziany w łachmany, z pieńkami zamiast zębów, który przyodrobinie szczęścia mógłby być profesorem i mieszkać w luksusowymapartamencie na Manhattanie albo w domu na londyńskimprzedmieściu.Kto z nas dwojga stracił miarę? Ja z moimiwymaganiami czy on z jego skromnością? Nie byłam pewna, co wobecniego czuję.Nie było to współczucie.Był to osobliwy rodzaj sympatii.Miałam ochotę go ochraniać, choć wiedziałam przecież, że mojejochrony nie potrzebuje.Zarazem czułam się przy nim bezpiecznie,wręcz przytulnie.Tak jakby to on mnie przed czymś osłaniał.Ufałammu.Dotąd myślałam, że trzeba najpierw poznać człowieka, aby poczućsię przy nim blisko.Rozdział 8Przypomniał mi się ojciec.Staliśmy na brooklińskim moście wNowym Jorku.Miałam osiem czy dziewięć lat.Był jesienny dzień zchłodnym wiatrem, w którym wyczuwało się już tchnienie zimy.Byłamza lekko ubrana i marzłam.Ojciec zarzucił mi na ramiona marynarkę.Rękawy były o wiele za długie, tonęłam w niej, ale była ciepła.Podstopami miałam deski, przez których szczeliny widać było refleksysłońca, tańczące na powierzchni East River.Czy ojciec potrafiłby mnieuratować, gdyby w tej chwili most się pod nami załamał? Oceniłamodległość dzielącą nas od brzegu.Był dobrym pływakiem; nie, niemiałam wątpliwości.Nie wiem, ile razy tak staliśmy.Często bez słowa.Ojciec lubił te miejsca w Nowym Jorku, które właściwie interesujątylko turystów.Promy Circle Line, kursujące wokół Manhattanu.EmpireState Building.Statuę Wolności, mosty.Tak jakby był tu tylkoprzejazdem.Najbardziej pociągał go prom na Staten Island.Bywało, żepo całym dniu pracy szedł na przystań, żeby się nim przejechać tam i zpowrotem.Pamiętam, jak staliśmy raz, wsparci o poręcz, tuż nadsamochodami, a on powiedział, że trudno mu uwierzyć, jak dalecezmienił się port i miejski pejzaż.Kiedy zamknie oczy, wciąż widzi tensam obraz, co w tamten mrozny poranek w styczniu czterdziestegodrugiego roku, kiedy wiatr był tak lodowaty, że prawie nikt nie mógłwytrzymać na pokładzie oprócz niego.Nie mogłam wtedy zrozumieć, co go ciągnie w te miejsca, którychunika większość nowojorczyków z wyjątkiem przybyszów z prowincji.Potem mi się to znudziło, a jako nastolatka uważałam to za żenujące iwięcej z nim nie chodziłam.Teraz myślę, że właśnie wśród turystówznajdował potrzebny dystans pomiędzy sobą a miastem, do któregonigdy tak naprawdę nie należał.Podejrzewam, że były to jego znikającepunkty, kiedy tęsknota stawała się nie do zniesienia.Czy czuł się tambliżej Mi Mi? Czy widział siebie, jak opuszcza Nowy Jork na pokładziestatku czy samolotu? Czy o tym marzył?Podeszliśmy z U Ba wolą dróżką na wierzchołek.Było już popołudniu.Przed chatami paliły się pierwsze ognie; wiatr rozwiewał dympo podwórkach.Przywykłam już do wieczornej woni płonącego drewna.Nie wiedziałam, dokąd idziemy.U Ba powiedział, że jest tylkojedno miejsce, gdzie może dokończyć opowieść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]