[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest w niebie i wie doskonale, że powinienem odejÅ›d, by opÅ‚akiwad moje biedne życie.Na schodach natknÄ…Å‚ siÄ™ na wójta, lecz niewiele sobie robiÄ…c z jego zaklÄ™d,wyszedÅ‚.Jednakże dzwon na alarm postawiÅ‚ na nogi caÅ‚Ä… wioskÄ™.MyÅ›lÄ…c, że chodzi opożar, ludzie wybiegli z domów z wiadrami, siekierami i widÅ‚ami.Otoczyli plebaniÄ™ izastawili drzwi. PuÅ›dcie mnie.ProszÄ™ was, puÅ›dcie mnie bÅ‚agaÅ‚ ksiÄ…dz Vianney. Czy chceciepojmad swego proboszcza, jak kiedyÅ› w Getsemani sÅ‚udzy arcykapÅ‚ana pojmali PanaJezusa? ProszÄ™ was, puÅ›dcie mnie.150Zawstydzeni mężczyzni cofnÄ™li siÄ™ nieco, tak, że Å›wiÄ™ty proboszcz mógÅ‚ postÄ…pidkilka kroków naprzód, lecz wtedy zaszÅ‚y mu drogÄ™ kobiety z Ars, a także przybyÅ‚e zpielgrzymkÄ…, które rzuciÅ‚y mu siÄ™ do nóg bÅ‚agajÄ…c, żeby ich nie opuszczaÅ‚. Niech ksiÄ…dz przynajmniej jeszcze raz wysÅ‚ucha naszej spowiedzi prosiÅ‚yniektóre kobiety. PrzyszÅ‚yÅ›my tu z daleka i nie chcemy odejÅ›d bez rozgrzeszenia.Pomimo wszystko ksiÄ…dz Vianney zdawaÅ‚ siÄ™ byd gotowym kontynuowad swojÄ… ucieczkÄ™.Wtem podszedÅ‚ do niego ksiÄ…dz Toccanier i zawoÅ‚aÅ‚ gÅ‚oÅ›no: Jakże to, księżeproboszczu, ksiÄ…dz, który tak dokÅ‚adnie zna żywoty Å›wiÄ™tych, mógÅ‚ zapomnied modlitwyÅ›wiÄ™tego Marcina, który majÄ…c za chwilÄ™ otrzymad nagrodÄ™ niebieskÄ…, prosiÅ‚ Boga: Panie,jeżeli jeszcze jestem potrzebny Twojemu ludowi, nie wymawiam siÄ™ od pracy! A ksiÄ…dzchce opuÅ›cid pole bitwy? Czy nie przypomina sobie ksiÄ…dz także słów Å›wiÄ™tego FilipaNereusza, który powiedziaÅ‚: Gdybym już byÅ‚ na progu nieba, a jakiÅ› grzesznik poprosiÅ‚bymnie o spowiedz, zostawiÅ‚bym dwór niebieski, aby wysÅ‚uchad spowiedzi tego czÅ‚owieka!A ksiÄ…dz, księże proboszczu, odmawia sakramentu przebaczenia tym pielgrzymom,którzy z tak daleka przyszli i czekali tu od północy? Niech ksiÄ…dz wejdzie do zakrystii rzekÅ‚ hrabia Klaudiusz des Garets. Mam coÅ› ksiÄ™dzu do powiedzenia. Chodzmy dokoÅ›cioÅ‚a odezwaÅ‚ siÄ™ ksiÄ…dz Vianney.Po adoracji NajÅ›wiÄ™tszego Sakramentu i porozmowie z Boskim Mistrzem wszedÅ‚ do zakrystii.Wójt chciaÅ‚ coÅ› mu powiedzied, aleksiÄ…dz uÅ›miechajÄ…c siÄ™ daÅ‚ mu znak, żeby nie mówiÅ‚.UbraÅ‚ komżę i stuÅ‚Ä™ i udaÅ‚ siÄ™ dokonfesjonaÅ‚u.O siódmej, jak zwykle, odprawiÅ‚ MszÄ™ Å›wiÄ™tÄ…. Czy przyjechaÅ‚ ksiÄ…dz wikariuszgeneralny? zapytaÅ‚, wracajÄ…c do zakrystii, ksiÄ™dza Toccanier. PrzyjechaÅ‚ i chce zksiÄ™dzem rozmawiad.Po dziÄ™kczynieniu proboszcz z Ars, jakby nigdy nic, podszedÅ‚ doksiÄ™dza wikariusza generalnego i powitaÅ‚ go bardzo serdecznie. Jest formalnym życzeniem ksiÄ™dza biskupa, by ksiÄ…dz pozostaÅ‚ w jego diecezji oznajmiÅ‚ ksiÄ…dz Poncet.PrzybyÅ‚ również ksiÄ…dz proboszcz z Jassans, spowiednikksiÄ™dza Vianneya.On również skierowaÅ‚ kilka słów życzliwych do proboszcza z Ars.KsiÄ…dzVianney jednak przerwaÅ‚ mu i powiedziaÅ‚: Niech już ksiÄ…dz nic nie mówi, drogikonfratrze.Wiem, że nie miaÅ‚em racji.Tej nocy postÄ…piÅ‚em jak dziecko.Powoli parafianie i pielgrzymi ochÅ‚onÄ™li z podniecenia. A ksiÄ…dz postÄ…piÅ‚ ze mnÄ…jak prawdziwy Judasz zwróciÅ‚ siÄ™ proboszcz do swego wikarego.Dzielny zaÅ› ksiÄ…dzToccanier odrzekÅ‚ z uÅ›miechem: Także Judasz swojÄ… zdradÄ… przyczyniÅ‚ siÄ™ dospeÅ‚nienia wyroków Bożych.I to mnie pociesza.Od tego czasu pokusa ucieczki już nigdy wiÄ™cej nie nawiedzaÅ‚a Å›wiÄ™tegoproboszcza.UznaÅ‚ ostatecznie, że byÅ‚ to ostatni atut, którym posÅ‚użyÅ‚ siÄ™ Grappin wswojej diabelskiej rozgrywce.Pomimo wszystko szatan nie wyrzekÅ‚ siÄ™ caÅ‚kowiciepÅ‚atania mu figlów.Pewnej letniej nocy 1854 roku przed probostwem w Ars zatrzymaÅ‚ siÄ™ pojazd,zaprzężony w dwa czarne rumaki.JacyÅ› dwaj nieznajomi wyszli z powozu, obudzili151ksiÄ™dza Vianneya i powiedzieli mu:, JeÅ›li ksiÄ…dz chce opuÅ›cid Ars, może ksiÄ…dz wsiÄ…Å›d znami do powozu.ZwiÄ™ty proboszcz dÅ‚uższy czas siÄ™ wahaÅ‚, lecz ostatecznie potrzÄ…snÄ…Å‚energicznie gÅ‚owÄ… i powiedziaÅ‚: Nie mam pozwolenia od ksiÄ™dza biskupa. Potem jakmógÅ‚ najszybciej, jakby musiaÅ‚ uciekad przed jakimÅ› wielkim niebezpieczeostwem,wyrwaÅ‚ siÄ™ im i zbiegÅ‚ do koÅ›cioÅ‚a.KORONA MATKI BO%7Å‚EJ I KRZY%7Å‚ KSIDZA PROBOSZCZA (1854-1855)Ósmego grudnia 1854 roku Ojciec Å›wiÄ™ty Pius IX ogÅ‚aszaÅ‚ dogmat NiepokalanegoPoczÄ™cia NajÅ›wiÄ™tszej Maryi Panny.Do pochwalnego chóru wszystkich dzwonów Å›wiatadoÅ‚Ä…czyÅ‚y także swój srebrzysty gÅ‚os i maÅ‚e dzwony w Ars.Tego dnia dzwoniÅ‚ nie, ktoinny, lecz sam ksiÄ…dz Jan-Maria Vianney.Jego starcze rÄ™ce pochwyciÅ‚y tak mocno linÄ™,jakby już nigdy miaÅ‚y jej nie wypuÅ›cid.Przyszli ministranci, żeby zastÄ…pid proboszcza, gdyż na skutek wysiÅ‚ku ledwiedyszaÅ‚, lecz odepchnÄ…Å‚ ich.PragnÄ…Å‚, bowiem w ten uroczysty dzieo do kooca wyÅ›piewadradoÅ›d, jaka przepeÅ‚niaÅ‚a jego duszÄ™.Ostatnie już Å›wiatÅ‚a pogasÅ‚y na ulicy wioski.Ostatni też raz uderzyÅ‚ dzwon na czeÅ›dMatki Bożej i ksiÄ…dz Vianney, sÅ‚aniajÄ…c siÄ™ ze zmÄ™czenia, podtrzymywany mocnymramieniem swego wikarego, skierowaÅ‚ swe kroki ku plebanii. Za bardzo siÄ™ ksiÄ…dz zmÄ™czyÅ‚ rzekÅ‚ ksiÄ…dz Toccanier. CzoÅ‚o ma ksiÄ…dzpokryte potem, a noc jest zimna. Nie, mój przyjacielu.Noc jest rozgrzana miÅ‚oÅ›ciÄ…Maryi.Tam, gdzie spocznie Jej wzrok, na ziemi, nawet wÅ›ród mroznej zimy, zakwitajÄ…kwiaty.Z trudem wszedÅ‚ po schodach do swego pokoju.Katarzyna Lassagne podaÅ‚a muzaraz szklankÄ™ grzanego wina. ProszÄ™, niech ksiÄ…dz wypije.Jest ksiÄ…dz caÅ‚y spocony ina pewno zle siÄ™ czuje.Jeszcze może siÄ™ ksiÄ…dz przeziÄ™bid.KsiÄ…dz Vianney uÅ›miechajÄ…csiÄ™, przyjÄ…Å‚ szklankÄ™ wina. Czy wiesz, o co siÄ™ dziÅ› rano modliÅ‚em podczas Mszy Å›wiÄ™tej? zapytaÅ‚,wypiwszy jeden Å‚yk. Przez chwilÄ™ ogarnÄ…Å‚ mnie niepokój na myÅ›l, że Pan Bóg mógÅ‚bysiÄ™ odwrócid ode mnie z powodu moich grzechów.Wtedy to zaniosÅ‚em do Niego takÄ…oto modlitwÄ™: Panie, jeÅ›li mnie opuÅ›cisz, zostaw mi przynajmniej swojÄ… MatkÄ™. Terazmusi siÄ™ ksiÄ…dz poÅ‚ożyd zadecydowaÅ‚a Katarzyna. RadoÅ›d nie da mi zasnÄ…d.Co zawspaniaÅ‚y Adwent zesÅ‚aÅ‚o nam niebo! Już niedaleko do Bożego Narodzenia.PrzyszÅ‚o i Boże Narodzenie.Lecz z radoÅ›ciÄ… tego Å›wiÄ™ta dla Å›wiÄ™tego proboszcza zArs zmieszaÅ‚ siÄ™ gÅ‚Ä™boki ból.Listonosz przyniósÅ‚ list, który ksiÄ…dz Vianney otworzyÅ‚ zpewnÄ… obawÄ….DomyÅ›laÅ‚ siÄ™, że list musiaÅ‚ zawierad coÅ› wiÄ™cej niż zwykÅ‚e życzeniaÅ›wiÄ…teczne.I rzeczywiÅ›cie donosiÅ‚a mu siostra MaÅ‚gorzata, że brat jego Franciszek jestciężko chory i pragnie siÄ™ z nim zobaczyd.Franciszka zawsze bardzo kochaÅ‚.Ale jak tu siÄ™ udad, do Dardilly akurat w czasieÅ›wiÄ…t Bożego Narodzenia? SiadÅ‚, wiÄ™c i zaraz napisaÅ‚ do chorego list peÅ‚en serdecznego152zatroskania.Mój kochany Franciszku! Przed chwilÄ… dowiedziaÅ‚em siÄ™ o Twojej chorobie.Dotychczas ukrywano jÄ… przede mnÄ….Bardzo siÄ™ tym zmartwiÅ‚em.ProszÄ™ ciÄ™, wiÄ™c, daj miznad, jak siÄ™ naprawdÄ™ miewasz.Już bym siÄ™ byÅ‚ wybraÅ‚ w drogÄ™, gdyby nie wypadÅ‚yakurat Å›wiÄ™ta Bożego Narodzenia.Daj mi znad jak najszybciej, bym nie żyÅ‚ wniepewnoÅ›ci.Ufam, że bÄ™dÄ™ CiÄ™ mógÅ‚ wkrótce zobaczyd.PrzesyÅ‚am mojÄ… serdecznÄ…pamiÄ™d dla siostry, która na pewno bardzo siÄ™ tym przejmuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]