[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszają ją z mlekiem iwychodzi z tego koktajl.Podobno nawet smaczny.- Zgadza się - potwierdził pilot.- Krew jest bardzo pożyw-na.Dodaje siły.- Słyszałem Tom nie rezygnował - że Mungiki wierzą wdiabła i piją krew, ale nie krew zwierzęcą.Ludzką.- Dobra, dobra.- Czarek wrócił już z dalekiej podróży dowłasnego umysłu.- Może ucinają też penisy i zjadają pieczonena grillu? Tak nikt nie mówi?Tom jakby się zawstydził.- Nie, nie.- W takim razie nie róbmy z nich, kurczę, jakichś diabel-skich pomazańców.Killer, jest takie słowo.Brzmi lepiej niżwyznawca diabła.- Zdecydowanie lepiej - zgodził się Tom, który był by-strym żołnierzem i rozumiał, że przerażające opowieści budująwizerunek i siłę przeciwnika.- Mnie interesuje w tym momencie jedna rzecz.Nie da sięnie zauważyć, że głowa - Cezary odchrząknął i rozejrzał się potwarzach zebranych - tak jakby została odciachana od reszty.Co sądzicie? Czy Emilia załatwili ci kolesie? Mungiki?- Nie wydaje mi się - przemówił Munson.- Mungiki zabijają przez odcięcie głowy.Emilio.- Ale co on mógł mieć wspólnego z Mungiki? Jesteśmynad Logipi! Na północy!203- Ja tylko stwierdzam fakty.Jak widzę kota i wychlanemleko.- Cezary!- A co? Powinienem założyć, że mleko wypiła mysz?- Twoje porównania mnie kiedyś, nomen omen, zabiją.-Profesor wyglądał na załamanego.- Słucham, już się nie wtrą-cam.Mów.Tylko miej trochę litości.Nie porównuj morder-stwa do wypitego mleka!- Chciałem, żeby było plastycznie.- To ja poproszę jak dla prostaka.Niewrażliwego na.sztukę.- Postaram się.Więc walę bez ozdóbek: Emilia załatwiliMungiki.Ktoś oprócz profesora uważa tak jak ja?Festus się poruszył.- A co sądzi Jenga? Profesor nie dokończył.Po tym, jakCzarek powiedział: Mungiki.- Nie mam siły.To było zdanie, które mu się wyrwało.Jedno jedyne - zapewnił Munson.- Potem szybko zmienił te-mat.- Anton też nie ciągnął tematu - przypomniał sobie Czareki opowiedział o ich przygodzie w Muzeum Narodowym.-Wspomniał o zamieszkach, a kiedy zapytałem, czy rząd walczyz Mungiki, zaczął przeżywać remont.Nie wiem, czy to przy-padek, że obaj nie chcą mówić o sekcie.- A może to Anton obciął głowę temu pasterzowi?! - uniósłsię profesor.- Co z tego, że nie chciał mówić o Mungiki? Ja naprzykład nie lubię mówić o prostacie.Jak tylko ktoś wypowia-da to słowo, zaczynam mieć ochotę rozmawiać o bigosie, oksiążkach, o czymkolwiek! Prostata zabrzmiała w uszach Julii nad wyraz nieprzyjem-nie.Wybałuszyła oczy, a potem zaplotła ramiona wokół kolan.- Czytałam kiedyś Agathę Christie - rzuciła ponuro.- W śledztwie ważny jest motyw.204- Właśnie.Kto według Jengi odciął głowę Emiliowi? - za-pytała Lutka.- I czemu?- Zacznę od tego: Jenga założył, że to mąż Sandry zabiłnaszego kucharza.Razem z jakimś swoim wspólnikiem.- Z Musą - podpowiedział Czarek.- Być może, ale nie ma dowodów.- Aha.A na to, że Emilio zabił, są?- Emilio widział Nyete jako ostatni - przypomniał profe-sor.- To ważna okoliczność.- Cholernie naciągane - ocenił Czarek.- Emilio jest mor-dercą, Musa nie.Ale chyba rozumiem komisarza.Ma o jednąrozwiązaną sprawę więcej, więc spoko.No dobrze, a co z tymmotywem? Dlaczego Emilio też zginął?- Jenga twierdzi, że musiał się o coś ze wspólnikiem po-kłócić.- A wspólnik nie należał czasem do Mungiki?- Tak jak mówiłem.O Mungiki nie było ani słowa.- Hmmm.- Czarek udał, że intensywnie nad czymś myśli.- Komendant policji widzi odciętą głowę i nie kojarzy tegonieistotnego faktu z Mungiki.Ciekawe.- Mungiki działają jednak przede wszystkim w centrumkraju - pozwolił sobie zauważyć Tom.- I co z tego? Jest facet z obciętą głową! A my wiemy, żekontaktował się telefonicznie z Musą.- Nie wiemy - poprawił profesor - domyślamy się.Tylkosię domyślamy.I to jedynie na tej podstawie, że obaj MIELItelefony komórkowe.Obłęd!Czarek poderwał się z miejsca.- Okej, ja w swoim obłędzie twierdzę, że Musa należy doMungiki.A wy jak chcecie.205Minister bezpieczeństwa, pan Alois Kadangi, od jakiegośczasu odnosił nieprzyjemne wrażenie, że w jego domu coś jestnie tak.Najpierw przyjrzał się pokojom, bo może żona zmieni-ła jakiś szczegół wystroju i go nie uprzedziła, a takie duperelejak nowe firanki nie wpadały mu w oko od razu.Dlaczego czułsię nieswojo.Obszedł cały dom, ale niczego nie zauważył.Wnastępnej kolejności zastanowił się nad samym sobą.Może tow nim zaszła jakaś zmiana? Ale chyba nie.Pracował w tymsamym rytmie, oddawał się służbie krajowi, modlił się regular-nie, wieczory spędzał albo w domu, albo w klubie z kolegami.O swojej żonie pomyślał na samym końcu.I tu go olśniło.Rosa!Dzisiaj nie dostał bury za to, że wszedł do salonu w butach.Po raz pierwszy od tylu lat żona pominęła ten fakt zupełnymmilczeniem.A przecież zauważyła! Zerknęła na podłogę, ajednak nie gdakała jak zwykle.Jeśli się dobrze zastanowić,ostatnio w ogóle zachowywała się inaczej.Pan Kadangi usiadłw fotelu.Na jego czole pojawiła się głęboka pionowa bruzda.Prześledził w pamięci cały tydzień.Nie żeby zazwyczaj tonęliw dyskusjach, ale wczoraj, pamięta doskonale, żona wymigałasię od wieczornych pogaduszek, którymi kończyli dzień.Poga-duszek.No, takie tam opowieści.Co się wydarzyło u niego wpracy, jak spędziła czas Rosa.A wczoraj nie.Powiedziała, żezle się czuje, i poszła do siebie.Ale to nie wszystkie odstęp-stwa od zwykłych rytuałów.Do tej pory żona kręciła nosem,kiedy wracał zbyt pózno.Czemu więc teraz godziła się na tobez zwykłych pretensji? Co jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]