[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy bowiemtaki hrabia jak ja ma obowiązki, musi je mieć na względzie, gdy ma niewielką rentę, musinawracać do tego zacisza, oto smutek tych nieszczęśliwych czasów! Najlepsze, co może być,to usunąć się na stronę, gdzie będę znany takim, jaki jestem; choćbym był bez wygalowanejsłużby i nie miał nic nad skromny ubiór.Niewyjechałbym z tego miasta przez całe życie, lecz wasze życzenie wiele może, jak i tapiękność, co przyciąga do siebie serca jak tracki Orfeusz dzikie zwierzęta swą słodką lirą, anawet rośliny i twarde kamienie; od tego dnia jestem wam powolnym; nie zwracajcie uwagina tytuł należny mej osobie, bo już znana wam moja krew królewska jak i moja godność.Jeślibędę mógł służyć w czasie drogi urodzie waszej córki, to dla mnie łaska najwyższa z tych,jakie możecie mi uczynić; dlatego przyjmuję, co mi proponujecie, z największymukontentowaniem.Rozważali, w jaki sposób godnie odbyć tę drogę; markiz ustalił, że don Pedro Gil maw czasie podróży jechać obok lektyki jego córki, na wierzchowcu, jakiego otrzyma w darze;na to don Pedro przystał z wielką skwapliwością.Markiz czynił to z myślą, że delikatnośćjego uczuć każe mu zapomnieć o niewygodach podróży; wszyscy byli pewni, że wybrałbylektykę albo nie pojechałby wcale.Następnego dnia don Pedro umieścił w lektyceMałgorzatę, radując się, że stało się to z udziałem jego ramion; i trwała ta błogość od wyjazduz Ponferrada aż do wjazdu do Valladolid.Wszystko, co jej mówił przez drogę, tak czułości, jak i dowcipy, bawiło piękną damę;toteż w każdej gospodzie, w której się zatrzymali, wyolbrzymiała swemu ojcu to, co tego dniaczynił don Pedro Gil z Galicii, by ją zabawić.Ostatniego dnia podróży umyślił don Pedrodowiedzieć się od swej damy, czy pragnie małżeństwa, jakie zostało ułożone; dlatego szukałokazji do układnej rozmowy, by nie wydawała się wyciąganiem za włosy, jako że jest wzwyczaju u wielu strapionych, iż pragną pozbywać się cierpień wobec każdej osoby, z którąprzestają; Małgorzata, choć znała osobowość don Pedra Gil, na pytanie, jakie jej postawił, czyprzyjmuje z zadowoleniem stan, jaki ją czeka, odpowiedziała w taki sposób:- Panie don Pedro Gil, nie ma wątpliwości, że mój kuzyn Leopold ma zalety, dlaktórych mógłby być kochany; lecz znajduję w nim usposobienie niemiłe dla mnie, jest nadwyraz skłonny do obcowania z wielu kobietami, bardzo różnymi, bez żadnej powściągliwościbez względu na stan, czy jest wysokiego, czy niskiego pochodzenia; a to odbiera mi chęć dotejugody; i nic się nie dzieje, co by pozwoliło dostrzec w nim poprawę po widzeniu sięze mną w Hiszpanii; to miało nałożyć mu wędzidło, bym bardziej szczerze mogła gomiłować.Bóg jeden wie, w jakim strachu wchodzę w stan małżeński; jeśli już u początkówdoświadczenia doznaję takich razów, czego można oczekiwać potem? Posłuszeństwo ojcu iwzgląd na jego rodzinę przymusza mnie, by na krok nie odstąpić od jego szczerej chęci; jużsię zdecydowałam, teraz tylko proszę Boga, by moja uległość skłoniła go do nawrotu kulepszemu, by się odmienił.Don Pedro nie chciałby widzieć Małgorzaty w stanie niepewności, ale również by nieokazywała tyle uległości, a jego introdukcja znalazła więcej widoków, niż to się zapowiadało.Mówił do niej o tym wcale poważnie, warując dobre strony jej kuzyna i ręcząc, że możnaspodziewać się w nim odmiany; zdecydował się wysuwać, ile tylko można, własneroszczenia, składał oświadczenia damie przy każdej sposobności, że jej ofiarowuje sweusługi.W takim stanie spraw tego jeszcze dnia przybyli do Valladolid.By ich powitać,Leopold wyjechał naprzeciw nim na pół dnia przed ich przybyciem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]