[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Satyry mamrotaniem i parsknięciami komentowały obserwowanąakcję.Jednak na ogół przyjmowały wszystko z wyrazem zadowolenia,akceptująco pomrukując i potakując.Od czasu do czasu skinieniem głowy,aż do klatki piersiowej, obydwaj zgodnie dawali do zrozumienia, że to co151RLTwidzą jest całkowicie po ich myśli.Za oknem zaczęło zmierzchać.Emoen i Enean troszkę się zdrzemnęli iBeata pomyślała, że być może wreszcie zacznie padać i ciśnienie spadłowywołując senność. Już prawie ciemno powiedziała. Pora się zbierać i zmykać.Wstali jak zwykle z ociąganiem. Pa, pa pomachała im ręką. Pa, pa odpowiedzieli znikając za drzwiami tarasu.Mały rumor na trawniku pod domem jak zwykle rozśmieszył Beatę.Na wieczór zaplanowała rozgryzanie warunków podłączenia doInternetu proponowanych przez firmę telewizji kablowej.Teraz kiedy jużspłata kredytu nie stanowiła problemu, mogła pozwolić sobie na nowe do-datkowe opłaty.Nalała mleko do szklanki i rozłożyła dokumenty umowy nakuchennym blacie.Zadzwonił telefon.W słuchawce usłyszała niski, ale bardzo przyjemnygłos kobiety. Pani Beata Smugowska? Mamy tu mały problem.Pani znajomy,Julian Wilamowski, zasłabł na przyjęciu, które zorganizowaliśmy jakorocznicowe spotkanie klasowe.Wie pani, ludzie z ogólniaka Krasickiego.Julian podał pani numer, ponieważ nie chce niepokoić matki.Strasznahisteryczka na jego punkcie.Zabawa trwa, a każdy już sporo wypił.Czymogę liczyć, że podrzuci go pani do domu? Dobrze, przyjadę powiedziała Beata, bardzo zdziwiona prośbąJuliana.Nic nie wspominał o spotkaniu klasowym.Może to kolejna próbaprzyciągnięcia jej uwagi.Zgodnie z instrukcją zaparkowała w pobliżu wąskiego przesmyku152RLTpomiędzy ogrodzeniami dwóch domków jednorodzinnych, prowadzącego naulicę Kochanowskiego.Ulica była oświetlona, ale na kilkudziesięciometrowym odcinkuprzejścia panowały ciemności.Weszła pomiędzy wysokie żywopłoty.Napastnicy byli zamaskowani, ale i tak niewiele mogła zauważyć, bood razu zarzucili jej na głowę jakiś worek, a pod żebrami poczuła twardąlufę pistoletu. To tylko porwanie, nie zrobimy ci krzywdy usłyszała zduszonyszept pośpiesznie wygłaszający informację, która miała ją uspokoić.Zresztą zanim zdążyła otworzyć usta do krzyku, poczuła dziwną woń,ogarnęła ją słabość i straciła przytomność.Obudziła się w nieznanym pomieszczeniu.Rozejrzała się wokół.Pokójw małym domku.Drzwi do łazienki uchylone, okno zabezpieczonezamkniętą okiennicą, drzwi wejściowe, podeszła z wahaniem, zamknięte naklucz.Szarpnęła energicznie klamką.Poczuła lekki strach.Była uwięziona.Paliły się dwie lampy, u sufitu i boczny kinkiet nad stolikiem.Na blaciezobaczyła dużą kartkę z brystolu zapisaną trochę kulfoniastym charakterempisma. Pani Beato, chcemy dać pani nauczkę.Usiłuje pani poślubić geja wcelu zawłaszczenia spadku, który ma zostać przeznaczony dla naszejorganizacji, na cele walki z homofobią.Nie dopuścimy do tego i jeśli niepozostawi pani w spokoju Juliana Wilamowskiego, następnym razem możepani mieć dużo większe kłopoty niż dwudniowe porwanie.Te dwa dniproszę wykorzystać na przemyślenia.W razie nieposłuszeństwa niezawahamy się posłać pani tam, gdzie odszedł nasz wspólny przyjacielTyberiusz.153RLTBeata była zdumiona.Nigdy w życiu nie wpadłaby na pomysł, że zaporwaniem może stać organizacja gejowska. Hm, nie znam tego tematu, ale wydaje mi się, że geje są raczejłagodnymi facetami, więc mogę czuć się w miarę bezpiecznie.Zapowiedzieli dwudniowe porwanie, więc muszę uzbroić się w cierpliwość.Na zewnątrz ktoś na pewno obserwuje dom.Podeszła do okna.Przez szpary w deskach okiennic prześwitywałyjakieś pojedyncze światełka.Im dłużej patrzyła w ciemną przestrzeń, tymsilniejsze miała wrażenie, że poza pokojem jest ogród.A więc jest łazienka, prysznic, umywalka, w.c.ekologiczny.Lodówkaz zapasem konserw z łatwym otwarciem, jabłka, pomidory.Pieczywo wspecjalnym pojemniku.Jest telewizor, a na półkach zapas kilku książek do czytania i stosikgazet. Ciekawe, co można powiedzieć o guście i charakterze gospodarzyprzeglądając książki, jakie posiadają.Tu z pewnością mamy do czynienia zprzypadkowym zbiorem.Niemniej spróbujmy pomyślała Beata i zabrałasię za przeglądanie literatury.Ale to nie literatura stała się kluczem do rozwiązania zagadki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]