[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Duncan już miał ponowić prośbę okonia, ale zawahał się i spojrzał na tył wozu.Chociaż jego zawartość byłazakryta płócienną plandeką, rozpoznał zarysy kufrów.Zobaczył także, żepowoli dogania ich powóz kierowany przez tego samego mężczyznę, któryprzywiózł ich z portu.- Jeśli dopisze nam szczęście, zdążymy się przeprawić i dotrzeć przedzmrokiem do zajazdu na drugim brzegu - powiedział Crispin.- A potem?- Panienka Sarah zdecydowała, że nie może się doczekać ponownegospotkania z ojcem.Serce Duncana zabiło mocniej na tę wieść.- Edentown? W tym powozie jest Sarah?- Z panienką Virginia i paniczem Jonathanem - rzekł dziwnie obron-nym tonem Crispin, po czym znów popędził konie i zapatrzył się przedsiebie.129Duncan ponownie spojrzał na ładunek wozu i powóz.Był w rękach woj-ska najwyżej dwie godziny, lecz w tym czasie Sarah Ramsey, nadal nie-zdrowa, postanowiła opuścić wygodny dom Ramseyów.- Nie zabraliście wielebnego Arnolda - zauważył - a te kufry nie ozna-czają krótkiej wizyty.Ona zamierza tam zostać.Jego towarzysz skwitował tę uwagę wzruszeniem ramion.- Byłeś już tam, Crispinie? Na pograniczu?- Tak, byłem i przysiągłem sobie, że nigdy tam nie wrócę.Służący zacisnął zęby i spojrzał na odległy brzeg rzeki Hudson, wzdłużktórego ciągnęły się klifowe urwiska zwieńczone ścianą nieprzebytego lasu.Crispin wskazał kciukiem za siebie, mówiąc, że na wozie jest sterta zwi-niętych sienników i Duncan może się na nich położyć.Młodzieniec chętnieskorzystał z propozycji i wyciągnął się na miękkim stosie.Zanim zamknąłoczy, wyjął kartki, które wyrwał z dziennika Everinga, i spojrzał na zapisa-ne maczkiem słowa na dole ostatniej strony, będące ostatnią notatką profe-sora.Brak znaków interpunkcyjnych sprawił, że Duncan uprzednio zle jeodczytał.Uznał, że Evering zamierzał ułożyć następny wiersz, o sercu jakkamienisty potok lub o kimś mającym kamienne serce.Tymczasem wswych pospiesznie robionych notatkach Evering, który nigdy nie był wNowym Zwiecie, wspomniał o Kamienistym Szlaku, gdzie przed rokiemstoczono bitwę.Jedynym wyjaśnieniem było to, że Evering dowiedział się otym od Adama, który był w Ameryce i walczył w oddziałach milicji.Na woj-skowej mapie widniały również inne słowa.Zaklinacze duchów.Dlaczegowojsko wspomniało o starożytnym mędrcu Senece, Duncan zadał sobiepytanie, mając coraz cięższe powieki i chowając złożone kartki za koszulę.Idlaczego, zastanawiał się, zapadając znużony w sen, ze swoją znajomościąhistorii nic nie wiedział o królu Hendricku?Zbudził się dwie godziny pózniej, jechali przez zielone wzgórza, gdziepasły się liczne stada krów, poprzedzielane rozległymi polami, na którychkrzepcy mężczyzni i kobiety z maczetami w dłoniach pochylali się nad rzę-dami kukurydzy.Jonathan siedział obok woznicy jadącego z tyłu powozu iwesoło pomachał ręką Duncanowi.Virginia wychylała się z okna powozu,pokazując ptaki i motyle.- Znasz porucznika Woolforda? - zapytał Duncan, siadając obok Cri-spina.130- Każdy w kolonii zna porucznika Woolforda, jeśli nie osobiście, to zdoniesień w gazetach.- Chcesz powiedzieć, że jest sławny?Crispin zawahał się.- Co wiesz o tej wojnie?- Anglicy zabijają Francuzów.Francuzi zabijają Anglików.Trwa odwieków.- Pan Ramsey mówi, że ta wojna różni się od wszystkich innych.Mówi,że po raz pierwszy wojna toczy się na całym świecie.W Ameryce Północnej,Europie i Indiach.Na wybrzeżach Afryki i Ameryki Południowej.- Wielko-lud znów zamilkł.Ta rozmowa zdawała się sprawiać mu przykrość.- Mojamatka nauczyła mnie czegoś o wojnie - dodał po chwili.- Armie powinnystawać naprzeciw siebie i strzelać z łuków, muszkietów albo kusz.- Gdyby wojny zawsze były takie ładne - rzekł Duncan, bezwiednie do-tykając długiej opuchlizny na policzku - nadal miałbym rodzinę.- Tutaj - ciągnął Crispin - wojna toczy się głównie w puszczy, w nie-opisanej na mapach dziczy.%7łołnierze wchodzą w las i nigdy nie wracają.Osadnicy znikają całymi rodzinami.Czasem za sprawą francuskich od-działów, lecz przeważnie odpowiadają za to czerwone dzikusy atakujące zpółnocy, Huroni i Abenakowie, sprzymierzeńcy Francuzów.Szczęśliwcyzostają zabici.O tym, co Indianie robią z jeńcami, możesz sobie poczytać, ajeszcze więcej usłyszeć na jarmarkach.Mężczyzn wieszają nad ogniskami ipieką żywcem, zarzynają ojców na oczach ich dzieci.Odcinają skalpy.Nie-którzy mówią, że jeśli człowiek traci skalp, jego dusza wypływa z ciała, któ-re wysycha - dodał głuchym głosem.- Co to ma wspólnego z Woolfordem?- Jedyny sposób, by pokonać Indian, to walczyć z nimi na ich warun-kach w puszczy.To właśnie robią zwiadowcy.- Zwiadowcy?- Puszczańscy wojownicy.Głównie mieszkańcy pogranicza, traperzy ifarmerzy, którym spalono farmy, próbujący wyrównać rachunki lub poprostu trzymać dzikich z dala od swych siedlisk.Wielu z nich to też dzicy.Dowodzą nimi angielscy oficerowie.Najbardziej znany to kapitan Rogers zNowej Anglii.Jednak porucznik Woolford robi to samo na zachód stąd, wkoloniach Nowy Jork i Pensylwania.Większość zwycięstw w tej wojniezawdzięczamy zwiadowcom.131- Woolford walczy z Indianami? - zadając to pytanie, Duncan miałwrażenie, że czuje gorzki smak na języku.Z dreszczem zgrozy przypomniał sobie dwóch dzikich w głównej kwate-rze.Pomalowali się jego krwią.Trudno mu było połączyć tego wygadanegooficera, którego poznał na statku, z takimi stworzeniami.- Robi to tak długo, że mówią, iż sam stał się pół-Indianinem.On teżznika w puszczy, ale zawsze wraca.Duncana znów przeszedł dreszcz.Dzicy, których spotkał, wydali mu sięnie tyle ludzmi, ile zwierzętami w ludzkiej postaci.- Jesteś służącym w wielkim domu, Crispinie - zauważył, wyczuwającstrach towarzysza przed Indianami.- Z pewnością nie będziesz musiał iśćdo puszczy.- Ktoś musi powozić.- rzekł Crispin.- Jednak nie wjadę do puszczy.Ani razu.Po drodze są liczne farmy i kilka wiosek.To surowa okolica, pew-nie, ale Edentown jest na krańcu świata.To najdalej położone miejsce,gdzie jeszcze jest się bezpiecznym.To Sarah była powodem tej podróży.Crispin jechał wbrew swoim oba-wom i zdrowemu rozsądkowi, żeby chronić dziewczynę.- Była odurzona, Crispinie - rzekł po chwili Duncan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]