[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lord wzruszył ramionami, nie przestając się uważnieprzyglądać klejnotowi.Palce Genevieve zacisnęły się kurczowo naskórzanym bibularzu.Szczerze zapragnęła wyskoczyć zza biurka iwyrwać mu klejnot z rąk. Oczywiście, że nie daję im wiary.Poświęcam moją uwagęszlachetniejszym celom.Ale o tym skandalu rozprawiano wLondynie przez całe lata.Szyderczy ton lorda sprawił, że zapragnęła wziąć stronę sirRicharda Harmswortha, niezależnie od jego intryg.Jakże okropnąrzeczą jest szydzenie z czegoś, na co nic nie można poradzić. Czy mogę prosić, żeby pan mi go oddał? Wstała zzabiurka. Służy mi do pracy.Obrócił klejnot w palcach. Ile jest dla ciebie wart?Spojrzała w jego twarz o topornych rysach. On nie jest na sprzedaż. No, no, droga pani, cena nie gra roli.Wymień odpowiedniąkwotę.Kiedy Evans nazwał ją drogą panią , nie była zachwycona.Kiedy robił to lord Neville, miała ochotę cisnąć w niegokałamarzem. Przekazała mi go lady Bellfield.Zachowam go na zawszew dowód pamięci o niej. Zapłacę ci za niego dziesięć tysięcy gwinei. Ależ to istna fortuna odparła zdumiona.Taką samą sumęzaoferował jej wysłannik sir Richarda.Odmówiła równieżEvansowi, który chciał zapłacić za klejnot dwa razy więcej.Możepowinna wystawić go na aukcję? Wystarczyłoby jej tych pieniędzyna całe życie. Któż dba o cenę, jeśli chodzi o coś tak rzadkiego?Rozmowa przestała ją bawić.Niebezpieczny błysk w oczachlorda Neville a wzbudził w niej nieufność.A może znajdowała sięna skraju załamania nerwowego po stwierdzeniu, że trafiła wramiona nikczemnika? Wyciągnęła rękę po klejnot. Proszę mi go oddać.Obawiam się, że pan może gouszkodzić. Wiem, jak się obchodzić z cennymi przedmiotami odparłurażony. Przecież jestem słynnym kolekcjonerem.Słynnym kolekcjonerem, któremu wpadł w oko jej skarb.Niepomyliła się w ocenie jego zachłanności.Zwrócił jej klejnot z jawnym niezadowoleniem.Genevieve omało nie uległa chęci wrzucenia go natychmiast do szuflady, z dalaod tych okrągłych jak paciorki oczu. A więc zgadzasz się na moją ofertę.Dziesięć tysięcy gwinei mogło na zawsze odmienić jej życie. Powiedziałam już, że nie jest na sprzedaż. Piętnaście tysięcy.Pokręciła przecząco głową. To nie kwestia pieniędzy. Wszystko jest kwestią pieniędzy. Lord Neville przechyliłsię przez biurko i chwycił ją mocno za ramię.Nie sprawiło jej toco prawda bólu, ale nie mogła się uwolnić.A jego dotyk zawszeprzejmował ją dreszczem. Podwyższę cenę do dwudziestu tysięcy, ale to mojaostateczna oferta. Milordzie& Dwadzieścia tysięcy gwinei i obietnica zachowaniatwojego sekretu.Genevieve przeraziła się.Czy lord Neville widział ją zeszłejnocy z Evansem? Na samą myśl o tym poczuła mdłości. Se& sekretu? wyjąkała, przeklinając przerażenie wgłosie, które mogło ją zdradzić.Lord Neville wyglądał na bardziej zadowolonego z siebie niżzwykle. Proszę nie udawać niewiniątka, droga panno Barrett.Och, Boże, musiał ją wyśledzić przy sadzawce.Oniemiała zewstydu spojrzała mu w oczy. Wiem, że to ty piszesz ojcowskie artykuły.Doznała takiej ulgi, że poczuła gwałtowny zawrót głowy iosunęła się na biurko.Była niemal wdzięczna lordowi, który jąpodniósł.Dopiero potem zdała sobie sprawę, że to prawdziwakatastrofa.Ojcu groziło ośmieszenie, a chyba też pękłoby muserce, gdyby wyszło na jaw, kto jest prawdziwym autorem jegoprac.Czasami wątpiła, czy jeszcze go kocha mimo jego egoizmu,ale teraz bolesny skurcz żołądka uświadomił jej wyraznie, że takjest naprawdę. Ależ& ależ to nonsens.Chichot lorda sprawił, że zbladła ze strachu. Nie ośmielisz się chyba zaprzeczyć.Wiem o tym od lat.Jeśli chcesz przekonać ludzi, że jesteś tylko jego skromnąasystentką, powinnaś się powstrzymać od naukowych opinii, którewygłaszasz przy obiedzie.A więc aż dwie osoby znały teraz sekret ojcowskichartykułów.Jak na ironię, to właśnie dobroczyńca ojca groziłujawnieniem prawdy, a nie mężczyzna, który był jej zdaniem doszpiku kości nikczemnikiem.Zebrała całą odwagę i spojrzała nalorda w taki sam sposób, w jaki ciotka patrzyłaby na karalucha wjej nieskazitelnie czystej kuchni. Gdyby to nawet było prawdą, nie może pan posłużyć sięswoją wiedzą, żeby zmusić mnie w ten sposób do rozstania się zklejnotem Harmsworthów. Czy naprawdę nie mogę? spytał, mierząc ją wzrokiem. Czy zniży się pan do szantażowania mnie, milordzie? spytała ostro. Ależ skąd. Wzmógł swój uścisk tak bardzo, że będziemiała na ramieniu siniaka. Ja ci tylko chcę uświadomić, że wewłasnym dobrze pojętym interesie powinnaś sprzedać mi klejnot.Ten skarb powinien znalezć się w wielkiej kolekcji zamiastmarnieć w szufladzie na zaniedbanej plebanii.Myśl, Genevieve, myśl zabrzmiało jej w duchu. Ale& ale jeśli pan ujawni, że mój ojciec nie jest autoremartykułów, to jako jego patron wyjdzie pan na głupca, milordzie. Dostrzegła błysk niezadowolenia w jego głęboko osadzonychoczach.Lord Neville nigdy nie lubił sprzeciwu. Nie tyle ja, co twój ojciec, moja droga.W końcu wyrobiłemsobie nazwisko jako znawca i nie stanę się pośmiewiskiem. Czy ma pani jakiś kłopot, panno Barrett?Evans mógł być rozpustnikiem, ale po jego pytaniu poczułagwałtowną ulgę.Wspaniale wyglądał, stojąc tak w drzwiach,wysoki i silny.Miał na sobie strój do jazdy konnej.W jednej dłoni,osłoniętej skórzaną rękawiczką, trzymał niedbale szpicrutę, jakby zniewypowiedzianą grozbą. To nie pański interes, Evans! parsknął lord. Istotnie, nie mój odparł uprzejmie Evans i wszedł dopokoju.Obrzucił bystrym spojrzeniem rękę lorda, zaciśniętąkurczowo na ramieniu Genevieve.Pod wrażeniem spokojnegospojrzenia jego błękitnych oczu lord cofnął się.Genevievezaczerpnęła tchu drżącą piersią i opadła na fotel.Lord Neville spojrzał na Evansa z pogardliwymlekceważeniem, nim zwrócił się do Genevieve: Niepokoi mnie, że tak cenny obiekt nie jest należyciechroniony.Gdybyś mi powierzyła klejnot Harmsworthów,zapewniłbym mu bezpieczeństwo, póki nie zadecydujesz o jegoprzeznaczeniu.A to znaczyło póki mi go nie sprzedasz.Genevieve niebyła taka naiwna, by umknął jej prawdziwy sens tej wypowiedzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]