[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież nie pojedzie do Connora i nie zacznie walićpięściami w drzwi, domagając się, by wyjaśnił, o co chodzi.Naglewpadł jej do głowy doskonały pomysł.Przecież Jake może jejpodsunąć jakąś myśl.140AnulaouslaandcsTylko jak go znalezć? Przyszło jej do głowy jedynie to, żemogłaby zostawić wiadomość, że chce się z nim skontaktować.Ponownie zadzwoniła do Connora.- Bardzo mi głupio, że ponownie zawracam pani głowę, paniWelsh, ale sprawa jest bardzo pilna.Otóż podejrzewam, że wnajbliższym czasie będzie się chciał skontaktować z panem Quinnemniejaki Jake Ingram.Jeśli zadzwoni, proszę mu koniecznie przekazać,że muszę się z nim natychmiast skontaktować.Mogę na panią liczyć?- Dobrze, oczywiście - odparła po chwili wahania pani Welsh.Alyssa odetchnęła z ulgą.Podobną prośbę zostawiła w biurzeConnora.Zadzwoniła też do jego szofera.Na razie nic więcej niemogła zrobić.Jake odłożył telefon i patrzył nieruchomo w przestrzeń.Kolejna frustrująca rozmowa z Tarą.Była na niego wściekła, bociągle nie miał dla niej czasu.A przede wszystkim dlatego, że niewiedziała, co właściwie w tym czasie robi Jake i jako jego narzeczonaczuła się urażona.- Powinienem w końcu wszystko jej wyjaśnić -mruknął dosiebie.Wiedział jednak, że jeszcze nie pora na wyjaśnienia, że na raziezbyt wiele ryzykuje.To jedynie utwierdziło go w przekonaniu, że musi jaknajszybciej zakończyć sprawę Koalicji.Podniósł słuchawkę izadzwonił do Connora.Od jednego ze swoich agentów, którydyskretnie obserwował dom brata, otrzymał informację, że nic141Anulaouslaandcspodejrzanego się nie wydarzyło.Przynajmniej tyle, westchnął z ulgą,ale pora działać.- Dzień dobry - odezwał się, gdy w słuchawce usłyszał głoskobiety.- Nazywam się Jake Ingram.Chciałbym rozmawiać z panemQuinnem.- Bardzo mi przykro, ale pan Quinn nie może podejść dotelefonu.- Myślę, że gdyby mu pani powiedziała, kto dzwoni.- Powiedział mi wyraznie, że nie odbierze żadnych telefonów -powtórzyła stanowczo gospodyni.- Mam jednak dla pana informację.- Tak, słucham,- Dzwoniła pani Fielding z sierocińca i mówiła, że ma do panajakąś bardzo pilną sprawę.- Dziękuję bardzo - odparł nieco zdziwiony Jake i odłożyłsłuchawkę.Doszedł do wniosku, że najprościej będzie od razu pojechać doLeśnej Przystani.Wziął płaszcz i ruszył w stronę auta.Natychmiast dołączył do niego jeden z ochroniarzy.Jake powoliprzyzwyczajał się do tego, że bez przerwy ktoś mu towarzyszy.Choćbyło to nieco krępujące, pozwalało mu działać swobodnie i bez obawyo ryzyko.Gdy dotarł do sierocińca, natychmiast pobiegł do gabinetuAlyssy.- To dobrze, że pan przyjechał - rzekła Alyssa.- Chciałabym zpanem porozmawiać.142Anulaouslaandcs- O czym? - Jake uznał, że na tym etapie musi udawać głupiego.- Proszę przestać.Powiedzmy, że rozmawiam z panem jakodyrektorka sierocińca, zaniepokojona losem właściciela.Dobrze?Proszę mi w takim razie powiedzieć, dlaczego Connor tak nagle niechce się z nikim kontaktować.Przestał go nawet interesowaćsierociniec, co jest wprost niewiarygodne.Coś jest nie tak.I myślę, żepan wie co.Choć Alyssa doskonale się kontrolowała, Jake wyczuł w jejgłosie napięcie i determinację.Wyglądała jak niedzwiedzica broniącaswoich małych.Mimo woli się uśmiechnął, bo nagle doznał olśnienia.Jużwiedział, dlaczego Alyssa tak pilnie szukała z nim kontaktu.Szybkojednak spoważniał.Wprawdzie ufał swojemu agentowi i był niemalpewien, że Agnes i Oliver nie zdążyli jeszcze dotrzeć do Connora, aleniczego nie można zagwarantować.- Czy dobrze pani zna jego gospodynię? - zapytał.- Znam ją dosyć krótko, ale wydaje mi się, że dla Connoraposzłaby w ogień.Ale proszę najpierw odpowiedzieć na moje pytania.Co się dzieje? O co w tym wszystkim chodzi? %7łyliśmy tu sobiespokojnie, a tu nagle zjawia się pan, oznajmia, że jest bratemConnora, i zaczynają się dziać jakieś dziwne rzeczy.- Ale ja naprawdę jestem jego bratem!- Może.Tylko skąd mam wiedzieć, jakie ma pan zamiary wobecConnora?- Chcę jego dobra.143Anulaouslaandcs- To pan tak twierdzi.Ja zaś wiem, że po rozmowie z panem cośsię z nim stało.- Czy z Connorem coś panią łączy? - spytał Jakeniespodziewanie.Alyssa żachnęła się i oblała rumieńcem.Nie musiałaodpowiadać.Sprawa jest jasna jak na dłoni.Mimo to przez chwilę Jake mierzył ją wzrokiem, zastanawiającsię, czy wtajemniczać ją w całą tak poważną i dosyć niebezpiecznąsprawę.Musiał przyznać, że dziewczyna ogromnie mu imponuje.Widział, że jest szczera, a jej wojownicza, pełna troski postawadotycząca Connora wzruszyła go jako brata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]