[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Telefon wreszcie znalazł się na stole.I zaprotestował jękliwym brzęknięciem.- Zaraz wracam.Proszę zawołać Dennisa albo Roda, gdybypani czegoś potrzebowała.Tamara omal nie powiedziała ,,dziękuję".Uznała jednak, żebyłaby to przesada, zważywszy na okoliczności.Przez trzydzieści sekund nie mogła się zdecydować na podniesienie słuchawki.Zastanawiała się też, do kogo zadzwonić.Tylko jedna osoba znała całą prawdę.Ta osoba mogła za nią poręczyć.Kiedyś przysięgała, że pozostaną przyjaciółkami na zawsze.Tamara wykręciła numer Patty.Zabrzmiał sygnał.Jeden.Drugi.Trzeci.- Błagam cię, Patty, bądz w domu - szepnęła Tamara.I nagle ktoś odebrał.-Patty! Och, Patty, jak dobrze, że cię zastałam!- Tamara wiedziała, że paple.Była zbyt zrozpaczona, aby siętym przejmować.- Dostałaś mój list? Boże, powiedz, że tak.Milczenie w słuchawce się przedłużało, a Tamara poczuła, żezaczyna się pocić.- Patty? - szepnęła.- Posunęłaś się za daleko - raptownie oświadczyła Patty.- Co innego zadawać pytania, Tamaro, a co innego.Słyszałamo twoim aresztowaniu.- Nie zabiłam tego człowieka!- Pająk Wallace nie zrobił ci nic złego.Nigdy nikogo nieskrzywdził.Był tylko poczciwym staruszkiem, który opiekujesię grobami.Jak mogłaś?- Nie zabiłam go! Nie czytałaś mojego listu? Patty, proszęcię.- Tamara wiedziała, że błaga.i że mówi jak do ściany.Zciskała słuchawkę tak kurczowo, że zbielały jej kłykcie.- Zmieniłaś się o wiele bardziej, niż sądziłam.%7łałuję, żew ogóle ci pomagałam.- Patty.- Tylko ktoś całkiem bez serca mógł strzelić do biednego Pająka Wallace'a.Jak można upaść tak nisko? - Głos Patty się załamał.Brzmiał teraz tak, jakby płakała.- Nie dzwoń do mnie więcej.Połączenie zostało przerwane.W słuchawce było słychać tylko dzwięczny, ciągły sygnał.Tamara usiłowała zapanować nadnerwami.Najwyrazniej nie miała dzisiaj szczęścia.Przecież tego nie zrobiłam, do cholery! Jak możesz oskarżaćmnie o coś takiego, Patty? Dlaczego przestałaś mi ufać?Wbiła otępiałe spojrzenie w porysowany, drewniany blat.Jejręce zachowywały się tak, jakby już do niej nie należały.A tenpokój był taki przerazliwie jasny w świetle wielkiej jarzeniówki.I co teraz?- Tamara?Podniosła głowę i ujrzała C.J.Patrzył na nią zasępiony.Wygląda okropnie, pomyślał.Już nie przypominała tej chłodnej, opanowanej kobiety w codziennie innym markowym ubra-niu.Teraz miała na sobie te same spodnie i bluzkę co wczoraj,jedno i drugie takie pogniecione, jakby spała w tym stroju.Byłablada jak upiór i chyba ledwie żywa ze zmęczenia.Siedząc nabrzeżku krzesła, sprawiała przykre wrażenie kogoś, kto nie maani jednej przyjaznej duszy na całym świecie,C.J.niemile się zdziwił, gdy dziś rano zjawił się u niegoBrody, szukając Tamary.Oczywiście szeryf odmówił jakichkolwiek wyjaśnień, lecz fakt, że przyjechał z dwoma zastępcami,był wystarczająco wymowny.Chodziło o coś poważnego.C.J.przez całe przedpołudnie usiłował wydobyć jakieś informacjez sekretarki szeryfa i oniemiał z wrażenia, gdy Yvonne w końcuwyznała, że Tamara Allistair jest podejrzana o dokonanie morderstwa.Tamara zabójczynią? Wykluczone.Owszem, skrywała wielesekretów, ale z pewnością nikogo nie zabiła.- Nie mamy dużo czasu.- C.J.przysunął sobie wolne krzesło.- Nawet nie powinno mnie tu być, ale Dennis jest moim dłużnikiem.Wolałbym jednak nie wpaść na szeryfa, bo wygarbowałby miskórę, a może nawet wlepiłby karę za utrudnianie śledztwa.Tamara bez słowa obserwowała go wielkimi, ciemnymioczami, w których czaił się strach.C.J.sięgnął nad blatem stołu,wziął ją za rękę i zaczął rozcierać lodowate palce.- Zabiłaś Pająka Wallace'a?- Nie - szepnęła.- Wiesz, kto to zrobił?- Nie.- Rozumiesz, dlaczego cię aresztowano?- Podobno analiza balistyczna potwierdziła, że kula pochodzi z mojego pistoletu.- To twoja broń czy ktoś ci ją dał?- Kupiłam ją w Nowym Jorku.- Podczas pobytu w Sedonie miałaś pistolet zawsze przysobie?- Nigdy nie zabierałam go do sztabu wyborczego, tylkozostawiałam w hotelu.- Wzięłaś broń, jadąc tamtej nocy na cmentarz?- Chyba tak.- Jesteś pewna, że to był twój pistolet? Sprawdziłaś numerfabryczny na lufie?- Nie, skądże.Nie miałam powodu.- Cóż, istnieje możliwość, że ktoś podmienił broń, z twojejzabił Pająka, a potem ją podrzucił na miejsce.Tamara zamrugała, oszołomiona jego sugestią, on zaś nieudawał, że jego teoria nie jest naciągana.- Tamaro, wiesz, jak cię znaleziono? I czemu w ogóle stałaśsię osobą podejrzaną?Zaprzeczyła ruchem głowy.- Dowiedziałem się od Yvonne, że z butelki koniaku zdjętoodciski palców Tamary Allistair.A pózniej anonimowy informator zdradził, ze Tamara Allistair to nikt inny tylko Tamara Thompson.Poszukiwano cię od wczorajszego wieczoru.Mała rada naprzyszłość - nie zamawiaj pizzy ani nie wzywaj kuriera, gdy sięukrywasz.- Och.- Zgięła palce i jakby z wahaniem zacisnęła je nadłoni C.J.- Kochanie, domyślasz się, kto mógłby dać policji taki cynko tobie?- Nie.- Moim zdaniem to ta sama osoba, która zastrzeliła PająkaWallace'a.- Nie mam pojęcia, co się dzieje.- Mocno uścisnęła jegorękę.- Przysięgam, że nie zabiłam tego człowieka.Nie zamierzałam też zabić senatora, nawet gdyby się okazało, że to onspowodował tamten wypadek.Pragnęłam tylko, żeby sprawiedliwości stało się zadość, żeby wymierzył ją sąd.Ja nawet nieumiem użyć broni! Wzięłam tylko parę lekcji na strzelnicyw Nowym Jorku!- Szsz.Już dobrze, skarbie.Wszystko wskazuje nato, że ktoś perfidnie cię wrobił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]