[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.od 1810 do 1814, gdziem go odwiedziÅ‚ i gdzie oddaÅ‚em na stajniÄ™ mojekonie w czasie nie pamiÄ™tam już jakiej misji od Cesarza.Wreszcie spaliÅ›my w jednym pokoju(Hotel Hamburski, ulica Uniwersytecka) w wieczór wziÄ™cia Paryża w 1814.Ze zmartwienia dostaÅ‚w nocy niestrawnoÅ›ci; ja, który traciÅ‚em wszystko, bardziej patrzaÅ‚em na rzecz jako na widowisko.ByÅ‚em- zresztÄ… wÅ›ciekÅ‚y o gÅ‚upiÄ… korespondencjÄ™ ksiÄ™cia Bassano ze mnÄ…, kiedy byÅ‚em w siódmejdywizji wraz z tym starcem rimbambito, hrabiÄ… de Saint-Vallier.ByÅ‚em też wÅ›ciekÅ‚y, przyznajÄ™ to na haÅ„bÄ™ mojej inteligencji, o postÄ…pienie Cesarza zdeputacjÄ… ciaÅ‚a prawodawczego, w której siÄ™ znajdowaÅ‚ ten czuÅ‚y i wymowny gÅ‚upiec nazwiskiemLainé (z Bordeaux), pózniej wicehrabia i par Francji, zmarÅ‚y w 1835, zarówno jak ten czÅ‚owiek bezserca, absolutnie wyzuty z wszelkiej zdolnoÅ›ci czucia, nazwiskiem RoedererZ Crozetem, aby nie tracić czasu na gadatliwe zachwyty nad La Fontaine'em, Corneille'emalbo Szekspirem, pisaliÅ›my to, co: nazywaliÅ›my Charaktery (chciaÅ‚bym dziÅ› zobaczyć który).ByÅ‚o to sześć czy osiem stronic in folio, zdajÄ…cych sprawÄ™ (pod przybranym nazwiskiem) zcharakteru kogoÅ› z naszych wspólnych znajomych przed jury zÅ‚ożonym z Helwecjusza, Tracy ego iMakiawela lub też Helwecjusza, Monteskiusza i Szekspira.Takie byÅ‚y nasze ówczesne admiracje.CzytaliÅ›my razem Adama Smitha i J.B.Saya, ale porzuciliÅ›my tÄ™ naukÄ™ znajdujÄ…c w niejpunkty ciemne, a nawet sprzeczne.ByliÅ›my pierwsi w matematyce, a po trzech latach SzkoÅ‚yPolitechnicznej Crozet byÅ‚ tak mocny w chemii, że mu ofiarowano miejsce analogiczne do posadypana Thénard (dziÅ› para Francji, ale w ówczesnym naszym pojÄ™ciu czÅ‚owieka bez talentu;uwielbialiÅ›my tylko Lagrange a i Monge'a; sam Laplace byÅ‚ dla nas raczej czÅ‚owiekiem-Å›wiatÅ‚em,zdolnym coÅ› wytÅ‚umaczyć, ale nie wymyÅ›lić).CzytywaliÅ›my z Crozetem Montaigne'a, nie wiem ilerazy Szekspira w przekÅ‚adzie Letourneura (mimo że umieliÅ›my doskonale po angielsku).PracowaliÅ›my nieraz razem po pięć i sześć godzin, opiwszy siÄ™ kawy w Hotelu Hamburskimprzy ulicy Uniwersyteckiej, z widokiem na Muzeum PamiÄ…tek Francuskich, uroczej budowlizniweczonej przez tych tÄ™pych B[urbonów].Może przechwalam siÄ™ dajÄ…c sobie miano wybornego matematyka.Nigdy nie umiaÅ‚emrachunku różniczkowego i caÅ‚kowego, ale w swoim czasie dumaÅ‚em z rozkoszÄ… nad sztukÄ… ujÄ™cia izrównania tego, co Å›miaÅ‚bym nazwać metafizykÄ… matematyki.ZdobyÅ‚em pierwszÄ… nagrodÄ™ (i to bezżadnej protekcji, przeciwnie, moja pycha usposabiaÅ‚a na mojÄ… niekorzyść) przed oÅ›mioma mÅ‚odymiludzmi, których w miesiÄ…c pózniej, z koÅ„cem 1799, wszystkich przyjÄ™to do SzkoÅ‚y Politechnicznej.OdbyÅ‚em z Crozetem sześćset lub osiemset posiedzeÅ„ nad książkÄ…, po pięć lub sześć godzin każde.PracÄ™ tÄ™, poważnÄ…, ze zmarszczonymi brwiami, nazywaliÅ›my obkuwaniem wyrażenie przyjÄ™te wSzkole Politechnicznej.Te godziny byÅ‚y mojÄ… prawdziwÄ… edukacjÄ… literackÄ…; z rozkoszÄ…wychodziliÅ›my na odkrycie prawdy, ku wielkiemu zgorszeniu Jana Ludwika Basset (dziÅ› barona deRichebourg, audytora, eks-podprefekta, ekskochanka bogatej księżnej Montmorency, pyszaÅ‚ka bezmózgu, ale bez jadu).Osobnik ten, majÄ…cy półpiÄ™tej stopy wzrostu i zrozpaczony, że nazywa siÄ™Basset, mieszkaÅ‚ z Crozetem w Hotelu Hamburskim.Nie wiem o innej jego zasÅ‚udze prócz tego, żedostaÅ‚ pchniÄ™cie bagnetem w piersi, czy może tylko w wyÅ‚ogi fraka, jednego dnia, kiedyÅ›my zparteru wziÄ™li szturmem scenÄ™ Komedii Francuskiej na cześć panny Duchesnois (ale, dobry Boże,gdzie ja wÅ‚ażę?), aktorki wybornej w kilku rolach, zmarÅ‚ej w 1835.Nie darowywaliÅ›my sobie nic z Crozetem, kiedyÅ›my pracowali razem; zawsze baliÅ›my siÄ™,że damy siÄ™ uwieść próżnoÅ›ci nie znajdujÄ…c żadnego z przyjaciół zdolnego rozprawiać z nami naten temat.Ci przyjaciele to byli: obaj Bassetowie, Ludwik de Barral (mój bliski przyjaciel, byÅ‚ takżebliskim przyjacielem Ludwika Crozet) i Piana (profesor w Turynie, czÅ‚onek wszystkich akademiitego kraju i posiadajÄ…cy wszystkie odznaczenia).Moi przyjaciele Crozet i Piana byli w matematyceo rok spóznieni w stosunku do mnie: uczyli siÄ™ arytmetyki, kiedy ja byÅ‚em już przy trygonometrii ialgebrze. ROZDZIAA XXXIDziadek mój nie lubiÅ‚ pana Dubois-Fontanelle; dziadek byÅ‚ wcieleniem próżnoÅ›ciwykwintnej i nieubÅ‚aganej, czÅ‚owiekiem z wielkiego Å›wiata w stosunku do mnóstwa osób, októrych wyrażaÅ‚ siÄ™ grzecznie, ale których nie lubiÅ‚.SÄ…dzÄ™, że obawiaÅ‚ siÄ™ lekceważenia ze strony biednego Dubois, autora tragedii, która miaÅ‚azaszczyt wyprawić ksiÄ™garza na galery.ChodziÅ‚o o ErycjÄ™, czyli WestalkÄ….ByÅ‚a to wyraznieErycja, czyli Zakonnica lub też Melania tego intryganta Laharpe, którego zimny talent skradÅ‚, jaksÄ…dzÄ™, ten temat biednemu Dubois-Fontanelle, zawsze tak biednemu, że pisaÅ‚ drobniutkim pismem,aby mniej zużywać papieru.Biedny Dubois przybyÅ‚ mÅ‚odo do Paryża z miÅ‚oÅ›ciÄ… piÄ™kna.CiÄ…gÅ‚a bieda zmusiÅ‚a go doszukania pożytku; nie mógÅ‚ siÄ™ nigdy wspiąć do rzÄ™du szczęściarzy pierwszej klasy, takich jakLaharpe, Marmon-tel etc.Potrzeba zmusiÅ‚a go do klecenia artykułów politycznych w Journal desDeux-Ponts , co gorsza ożeniÅ‚ siÄ™ z wielkÄ… i grubÄ… NiemkÄ…, eks-kochankÄ… króla bawarskiegoMaksymiliana Józefa, wówczas ksiÄ™cia Maksa i puÅ‚kownika francuskiego.Starsza jego córka, córka króla, wyszÅ‚a za niejakiego pana Renauldon, nadÄ™tÄ… figurÄ™, w samraz na dobrego mera w wielkim mieÅ›cie na prowincji.W istocie byÅ‚ dobrym merem Grenobli od1800 do 1814, zdaje mi siÄ™; co wiÄ™cej, najbezwstydniej ustrojonym w rogi przez mego kuzynaPellat, króla durniów, którego to okryÅ‚o haÅ„bÄ… i zmusiÅ‚o do opuszczenia kraju z posadÄ… w ZarzÄ…dziePodatków PoÅ›rednich, z Å‚aski dobroczynnego Français (z Nantes), potężnego finansisty za Cesarza,tegb, który daÅ‚ posadÄ™ Parny emu.ZnaÅ‚em go dobrze jako literata pod nazwiskiem pana Jérôme,okoÅ‚o 1826.Wszyscy ci utalentowani ludzie zawiedzeni w ambicjach chwytajÄ… siÄ™ literatury wbraku czegoÅ› lepszego.Przez swój talent do intryg i przez przyjaciół politycznych osiÄ…gajÄ…półsukcesy, a w rzeczywistoÅ›ci oÅ›mieszajÄ… siÄ™, jak na przykÅ‚ad pan Roederer, pan Français (zNantes), a nawet hrabia Daru, kiedy na zasadzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]