[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prze-konała się, że nie żartował, i natychmiast znieruchomiała, nie okazując już strachuprzed mokrą szmatą.A więc udawała jedynie.Uśmiechnęła się do Rolanda, gdy przemywał skaleczenie, ostrożnie usuwającostatnie ziarenka piasku. Po prawdzie to wyglądasz gorzej niż kiepsko zauważyła Detta. Wy-glądasz na chorego, łajzo.Myślę, że nie nadajesz się do długiej podróży.Myślę,że nie nadajesz się do niczego.Eddie sprawdził prymitywne oprzyrządowanie wózka.Miał hamulec bezpie-czeństwa, blokujący obydwa koła.Detta dosięgła go prawą ręką, cierpliwie zacze-kała, aż Eddie dostatecznie się rozpędzi, po czym pociągnęła za rączkę, celowowywracając wózek.Po co? %7łeby ich zatrzymać, to wszystko.Nie miała powodu,lecz taka kobieta jak Detta nie potrzebowała żadnego powodu pomyślał Eddie.Taka kobieta jak Detta, bardzo chętnie zrobiła to z czystej złośliwości.Roland odrobinę poluzował jej więzy, umożliwiając swobodny przepływ krwi,a potem przywiązał jej rękę tak, żeby nie mogła dosięgnąć hamulca To nic wam nie da rzuciła, szczerząc zęby w nieszczerym uśmiechu Nic wam to nie da.Znajdę inne sposoby, żeby was zatrzymać.Mnóstwo sposo-bów. Ruszajmy rzekł obojętnie rewolwerowiec Dobrze się czujesz? zapytał EddieRoland był bardzo blady. Tak.Chodzmy.Znów ruszyli plażą.* * *Rewolwerowiec uparł się, żeby przez godzinę pchać wózek, i Eddie niechętniezgodził się na to.Roland poradził sobie przy pierwszej łasze piasku, lecz przydrugiej Eddie musiał mu pomóc Rewolwerowiec spazmatycznie chwytał ustamipowietrze, a na czole perliły mu się wielkie krople potu.Eddie pozwolił mu pchać jeszcze trochę i Roland sprawnie omijał miejsca,202gdzie piach był tak sypki, że grzęzły w nim koła, lecz w końcu wózek znów utknął.Eddie nie mógł już patrzeć, jak się męczy.Roland usiłował wyrwać koła z piasku,sapiąc i dysząc, podczas gdy wiedzma (gdyż tak zaczął nazywać ją w myślachEddie) ryczała ze śmiechu, a nawet odchyliła ciało do tyłu, zęby jeszcze bar-dziej utrudnić mu zadanie.Odsunął rewolwerowca na bok i jednym gniewnymszarpnięciem wyciągnął wózek z piachu.Fotel przechylił się do przodu i Eddiezobaczył/poczuł, ze kobieta pochyliła się tak daleko, jak pozwalały na to więzy,z niesamowitym wyczuciem robiąc to w doskonale wybranej chwili, by znów sięprzewrócić.Roland oparł się całym ciężarem ciała o uchwyt fotela i razem z Eddiem usta-wili go prosto.Detta obejrzała się przez ramię i mrugnęła do nich z tak szydercząminą, że Eddiego przeszły ciarki Mało brakowało, a znów byście mnie wywrócili, chłopcy stwierdziła Musicie bardziej uważać.Jestem starszą panią, w dodatku inwalidką, więcpowinniście się mną opiekować.I zaśmiała się.Zaśmiewała się do rozpuku.Chociaż Eddiemu zależało na kobiecie, która była jej drugą połową mimoże widział ją i słuchał jej głosu bardzo krótko, prawie się w niej zakochał swędziły go ręce, żeby zacisnąć je na szyi wiedzmy i ściskać tak długo, aż nazawsze przestałaby się śmiać.Znów obejrzała się na niego, wyczytała z jego twarzy tę myśl, jakby była tamnapisana czerwonym atramentem, i zaśmiała się jeszcze głośniej.Jej oczy rzucałymu wyzwanie. No, już, łajzo.Zrób to.Chcesz tego? No, to do roboty. Innymi słowy nie niszcz wózka, ale tę kobietę pomyślał Eddie. Załatwją na dobre.Właśnie tego chce.Dla Detty śmierć z rąk białego człowieka możebyć jedynym prawdziwym celem, jaki miała w życiu. Dobra rzekł i znów zaczął pchać wózek Zaczynamy wycieczkę powybrzeżu, słodka istoto, czy ci się to podoba, czy nie. Pieprzę cię splunęła. Możesz sobie pomarzyć odparł uprzejmie Eddie.Rewolwerowiec szedł obok niego, ze spuszczoną głową.* * *Doszli do stosu głazów, gdy wysokość słońca wskazywała, że już jest jedena-sta.Zatrzymali się tam prawie na godzinę, kryjąc się w cieniu, kiedy rozpalonatarcza zbliżała się do najwyższego punktu nieboskłonu.Eddie i rewolwerowieczjedli resztki kolacji z poprzedniego dnia.Eddie zaproponował kawałek Delcie,203która odmówiła, twierdząc, że wie, co zamierzają z nią zrobić i jeśli tak, to czemunie zrobią tego własnymi rękami zamiast próbować ją otruć. To tchórzliwe oznajmiła. Eddie ma rację rozmyślał rewolwerowiec. Ta kobieta stworzyła wła-sne fikcyjne wspomnienia.Wie o wszystkim, co przydarzyło się jej zeszłej nocy,chociaż bardzo szybko zasnęła.Sądziła, że przynieśli jej mięso cuchnące śmiercią i rozkładem, żeby drwićz niej, podczas gdy sami jedli soloną wołowinę i popijali piwem.Była przekona-na, że od czasu do czasu podsuwali jej pod nos kawałki swego posiłku, zabierającje, gdy próbowała chwycić zębami.i śmiali się przy tym oczywiście.W świecie(a przynajmniej w głowie) Detty Walker parszywe matkojeby robiły z ciemno-skórymi kobietami tylko dwie rzeczy: gwałciły je lub drwiły z nich.Albo i jedno,i drugie.To było prawie zabawne.Eddie Dean ostatni kawałek wołowiny widziałw podniebnym powozie, a Roland nawet już nie pamiętał, kiedy zjadł ostatni pa-sek suszonego mięsa.A co do piwa.Sięgnął pamięcią w przeszłość.Tull.W Tull było piwo.Piwo i wołowina.Boże, jak miło byłoby napić się piwa.Bolało go gardło i byłoby tak dobrzewypić jedno piwo, żeby je ochłodzić.To byłoby nawet lepsze od tej astyny zeświata Eddiego.Odeszli na bok. Nie odpowiada wam moje towarzycho, białasy? zawołała za nimi.A może chcecie pobawić się waszymi cienkimi, białymi drutami?Odchyliła głowę do tyłu i ryknęła śmiechem, płosząc mewy, które z krzykiemzerwały się z odległych o prawie pół mili skał, gdzie zwołały swój ptasi sejmik.Rewolwerowiec siedział z rękami zwieszonymi z kolan, rozmyślając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]