[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I sprawdz swoją własną uprząż - rutynowe czynności działająuspokajająco w takich chwilach.Idz już! Zamierzam kontynuować tę fascynującą lekturę!Moreta wyszła z weyru Leri.W kiepskim nastroju sprawdziła swoją własną uprząż,którą po ostatnim Opadzie naoliwiła i potem starannie powiesiła na kołkach.- Niechętnie cię budziłam, ale Holth bardzo o to prosiła.- Zrobiłaś to, co powinnaś była zrobić.- Holth to wspaniała królowa.- Oczy Orlith zawirowały jaskrawie.- A Leri jest cudowna.- Moreta podeszła do swojej królowej, która opuściła głowę,żeby Moreta mogła ją pogłaskać.Przez jakiś czas nie będziesz uczestniczyć w Opadach -dodała, oceniając wypukłość brzucha Orlith.- Będę latała jutro.A jak zajdzie potrzeba, to pózniej też polecę.- I żebyś nie miała mi za złe, że poleciałam ten kawałeczek z Malth!- Nie mam ci tego za złe.Chcę tylko, żebyś wiedziała, że zawsze z tobą polecę.- Nie istnieje tak wielka potrzeba, żebyś miała opuścić swoje jaja, najmilsza.- Moretapogładziła ją ze zrozumieniem po wypukłościach.- To będzie spora kupka jaj.- Wiem.- W głosie Orlith dał się słyszeć ton satysfakcji- Lepiej już zejdę do tej Niższej Jaskini.- Moreta wzdrygnęła się na myśl, co ją czeka.Potem przypomniała sobie, że mieszkańców weyrów charakteryzuje nie tylko hart ciała, ale ihart ducha.Na każdy Opad lecieli ze świadomością, że niektórzy z nich doznają obrażeń, amoże nawet zginą.Znosili to z hartem i odwagą.Czemu to niewidzialne niebezpieczeństwomiało być grozniejsze niż Nici, które wypalały w nich bruzdy?Podstępnie udzieliło jej się przerażenie Sh galla.Przecież nikt nie miał pewności, żekontakt musi prowadzić do choroby.K lon i Berchar? No cóż, można to było uznać zanieszczęśliwy przypadek - K lon tak często odwiedzał Amurry ego w Igenie.Prędzej niżSh gall zachoruje ona, ponieważ chciała pomóc temu biegusowi.Moreta wzięła pasek Leri i wyszła z weyru, obejrzawszy się na Orlith, która układałasię wygodnie.Mgła była już rzadsza i Moreta widziała zarysy całych schodów, chociażNiższe Jaskinie zobaczyła dopiero wtedy, kiedy przebyła prawie połowę drogi przez Nieckę.W Niższej Jaskini było sporo ludzi.Siedziała tam, posilając się, większośćmieszkańców Weyru.Kobiety i weyrzątka krążyły pomiędzy jedzącymi z dzbanami klanu, alebukłaki z winem należały do rzadkości.Pozostałe partnerki królowych - Lidora, Haura iKamiana - zajmowały miejsce przy stole na podwyższeniu, a obok siedzieli ich partnerzy.Zauważono ją i rozmowy na chwilę przycichły.Moreta odszukała Trala, który jakzwykle zajęty był naprawianiem różnych skórzanych rzeczy.Szła przez jaskinię, kiwającgłową i uśmiechając się do jezdzców i mieszkańców weyru.Uspokoiła się trochę, widzącwyczekiwanie zebranych.- Trzeba zreperować ten rzemyk Leri, Tralu.- Oczywiście nie możemy jej stracić - powiedział brunatny jezdziec, wziął pasek ipołożył go na wierzchu, na innych rzeczach przygotowanych do naprawy.- Czyżbyśmy zle zrozumieli bębny, Moreto? - zapytał nagle jeden z młodszychbrunatnych jezdzców.Jego głos brzmiał zbyt głośno i obcesowo.- Zależy od tego, jak bardzo cię rano bolała głowa - odpowiedziała Moreta ześmiechem, któremu zawtórowali inni.- Klah czy wino? - zapytała ją Haura, kiedy weszła na podium.- Wino - powiedziała stanowczo Moreta, a jej sąsiedzi z aprobatą przyjęli ten wybór.- To może pójść w nogi - zauważył ktoś.- A czyż nie świetnie tańczyło się w Ruacie? - Pociągnęła łyk wina, a potempopatrzyła na zwrócone ku sobie twarze.- Kto z was nie wie jeszcze, jaką wiadomośćprzekazały bębny?- Tych, którzy przespali komunikat, poinformowała podczas śniadania Nesso -zauważył ktoś z samego środka sali.- A więc wiecie tyle, co i ja.Na Pernie wybuchła epidemia, spowodowała ją ta bestia,którą żeglarze wyciągnęli z morza pomiędzy Igenem a wyspą Ista.Zapadają na nią biegusy,ale Mistrz Talpan mówi, że whery-strażnicy, intrusie i smoki nie chorują na to.Mistrz Capiamnie wie jeszcze, jak się ta choroba nazywa, ale jeżeli ma ona swój początek na PołudniowymKontynencie, to jest szansa, że będzie o niej jakaś wzmianka w starych kronikach.- Jak o wszystkim innym - zawołał jakiś dowcipniś.- Tak więc jest to tylko kwestią czasu, zanim dowiemy się, jak ją leczyć.Jednakże - tuMoreta spoważniała - Mistrz Capiam ostrzega, żeby się nie spotykać w większych grupach.- Powinien był nam o tym powiedzieć wczoraj.- Jutro jest Opad.Nie życzę sobie żadnego heroizmu.Objawami choroby są bóległowy i gorączka.- A wiec K lon złapał tę zarazę?- Być może, ale wyzdrowiał.Gdzieś od wschodniej strony jaskini rozległ się jakiś zmartwiony głos: - A co zBercharem?- Najprawdopodobniej zaraził się od K lona, ale obydwaj z S gorem odizolowali się,jak pewnie wiecie.- A Sh gall?W jaskini nastąpiło poruszenie.- Czuł się znakomicie dziesięć minut temu - powiedziała sucho Moreta.- Poleci jutroprzeciw Niciom.I my też.- Moreto T nure, jezdziec zielonej Tapeth, podniósł się od swojego stołu - jak długopotrwa ta kwarantanna?- Aż ją zniesie Mistrz Capiam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]