[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie popadaj w histerię.Mówił dalej:- Ty mówisz o stuleciach, Ash, w ten sposób, w jaki inni mówią o latach.W takimrazie \eński Taltos mógł \yć wśród Talamaski przez stulecia.To mogło zawsze być jedynymcelem.A\ od mrocznych czasów rozciąga się sieć takiego zła, takiej perwersji, \ewspółcześni ludzie nawet nie zdołają ogarnąć jej rozumem.To zbyt proste.\e wszyscy cigłupi mę\czyzni i kobiety uwa\ają na jedno stworzenie, Taltosa, które potrafi rozmna\ać siętak szybko i tak skutecznie, \e jego gatunek bardzo szybko zdołałby opanować ziemię.Zastanawiam się, co sprawia, \e są tak pewni siebie, ci niewidoczni, anonimowi i tajemniczyStarsi Zakonu, tak pewni, \e oni sami nie są.Urwał.Nigdy wcześniej nie przyszło mu to do głowy.Oczywiście.Czy kiedykolwiekwcześniej był w jednym pokoju z rozumną istotą, która nie byłaby człowiekiem? Teraz był,lecz kto mógł powiedzieć z całkowitą pewnością, ile takich stworzeń zamieszkuje naszprzytulny mały światek, ile po nim chodzi, udając ludzi, a słu\ąc swym własnym celom?Taltos.Wampir.Podstarzały karzełek, z własnym zegarem, własnymi zatargami i historiami.Jak\e obaj byli cisi.Czy\by podjęli nie wypowiedzianą decyzję, \eby dać mu sięwykrzyczeć?- Wiecie, co chciałbym zrobić? - spytał Yuri.- Co? - odparł Ash.- Chciałbym pojechać do Domu Zakonnego w Amsterdamie i zabić Starszych.Alewłaśnie o to chodzi: nie wydaje mi się, \ebym zdołał ich odnalezć.Nie sądzę, by znajdowalisię w Domu Zakonnym w Amsterdamie; wątpię, czy kiedykolwiek tam mieszkali.Nie wiem,kim bądz czym są.Samuelu, chcę wziąć samochód.Muszę pojechać do londyńskiego Domu.Muszę spotkać się ze swymi braćmi i siostrami.- Nie - odrzekł Samuel.- Oni cię zabiją.- Nie mogą wszyscy nale\eć do tego spisku.To moja ostatnia nadzieja; wszyscydaliśmy się nabrać para ludziom.A teraz, proszę, chcę pojechać samochodem do Domu76Zakonnego na przedmieściach Londynu.Chcę wejść do środka jak najszybciej, zanim ktośinny zbierze braci i siostry i opowie im swoją historię.Posłuchajcie, muszę to zrobić! Wkońcu Aaron nie \yje!Urwał.Zdał sobie sprawę z tego, \e przera\a tamtych dwóch swoich dziwnychprzyjaciół.Karzełek znowu zało\ył ramiona na piersi, co dawało groteskowy efekt, gdy\ ręcemiał krótkie, a klatkę piersiową szeroką.Fałdki skóry na jego czole zmarszczyły się i opadłyniemal na brwi.Ash zwyczajnie mu się przyglądał; nie marszczył brwi, lecz był wyrazniezaniepokojony.- Co was to obchodzi, któregokolwiek z was?! - wybuchnął nagle Yuri.- Ocaliłeś mi\ycie, kiedy zostałem postrzelony tam, w górach! Nikt cię o to nie prosił.Dlaczego tozrobiłeś? Kim ja dla ciebie jestem?Samuel wydał z siebie cichy dzwięk, jakby chcąc powiedzieć: Nie warto o tymwspominać.Ash jednak rzekł łagodnie:- Mo\e my te\ jesteśmy Cyganami, Yuri.Yuri nie odpowiedział, ale nie wierzył w sentymenty, o których tamten mówił.Niewierzył w nic, poza tym, \e Aarona ju\ nie ma.Wyobraził sobie Monę, jego małą rudowłosączarownicę.Zobaczył jej niezwykłą małą twarzyczkę i ogromny welon rudych włosów.Zobaczył jej oczy, lecz nie potrafił nic do niej poczuć.Z całego serca chciałby, \eby tu terazbyła.- Nic nie mam, nic - szepnął.- Yuri, proszę, zapamiętaj moje słowa - odpowiedział Ash.- Talamasca nie zostałazało\ona dla poszukiwań Taltosa.Mo\esz mi wierzyć na słowo.I choć nie znam obecnychStarszych Zakonu, to znałem ich w dawnych czasach.I oni nie byli Taltosami, tak jak i niemogę uwierzyć, by byli nimi teraz.Wiesz, jakie są \eńskie Taltosy, Yuri?Mówił niespiesznie i nadal łagodnie, lecz z niesłychaną mocą.- śeński Taltos jest równie uparty i dziecinny jak samiec - kontynuował Ash.- śeńskaistota od razu pospieszyłaby do tego stworzenia, Lashera.Nic nie zdołałoby powstrzymać jejod tego.Po co mieliby wysyłać śmiertelnych ludzi, \eby pochwycili takie cudo i takiegonieprzyjaciela? Och, wiem, \e mo\e nie wydaję ci się zbyt wspaniały, jednak mógłbyś sięzdziwić, gdybym ci opowiedział to lub owo.Ale pociesz się: twoi bracia i siostry nie zostaliogłupieni przez sam Zakon.Wierzę, \e w twoim myśleniu jest ukryta prawda.To nie Starsiwykorzystują Talamaskę do swych pokrętnych celów, jak na przykład schwytanie Lashera.To jakaś mniejsza grupka jej członków, która odkryła tajemnicę starej rasy.77Ash urwał.Wydawało się, jak gdyby nagle z powietrza uleciała muzyka.Ash całyczas przyglądał się Yuriemu swymi cierpliwymi łagodnymi oczyma.- Musisz mieć rację - rzekł Yuri cicho.- Nie zniósłbym, gdybyś się mylił.- W naszej mocy le\y odkrycie prawdy - kontynuował Ash.- W mocy naszej trójki.Iprawdę mówiąc, choć od pierwszej chwili naszego poznania bardzo cię polubiłem ipomógłbym ci, poniewa\ jesteś stworzeniem bo\ym i poniewa\, ogólnie rzecz biorąc,przypadłeś mi do serca, muszę ci pomóc tak\e z innych powodów.Pamiętam czasy, kiedy niebyło jeszcze Talamaski.Pamiętam czasy, kiedy był tylko jeden człowiek - pamiętam czasy,kiedy w katakumbach mieściła się biblioteka nie większa od tego pokoju.Pamiętam te\, kiedybyło ju\ dwóch członków, potem trzech, pózniej pięciu, a potem jeszcze dziesięciu.Pamiętamto wszystko, bo znałem tych, którzy zało\yli Zakon, i kochałem ich.I oczywiście mój własnysekret, moja historia, jest ukryta gdzieś pomiędzy ich aktami, tymi samymi, które sątłumaczone na współczesne języki i przechowywane w elektronicznej postaci.- On ma na myśli to - wtrącił Samuel szorstko, lecz powoli, mimo całego swegozniecierpliwienia - \e nie chcemy, \eby Talamasca zeszła na złą drogę.Nie chcemy, \ebyzmieniła swą naturę.Talamasca wie zbyt wiele o nas, \ebyśmy mogli to tolerować.Wie zbytwiele o zbyt wielu rzeczach.Jeśli o mnie chodzi, to tak naprawdę nie jest to kwestialojalności, lecz tego, \e chcę, by pozostawiono mnie w spokoju.- A ja mówię właśnie o lojalności - rzekł Ash.- Mówię o miłości i wdzięczności.Mówię o wielu sprawach.- Tak, teraz ju\ to rozumiem - odparł Yuri.Poczuł, \e robi się strasznie zmęczony.Tozawsze przychodzi po ogromnym tumulcie emocji.nieuniknione wybawienie, ołowiana,nieprzezwycię\ona potrzeba snu.- Jeśli oni wiedzą o moim istnieniu - dodał Ash cicho - to ta mała grupka z pewnościąprzyjdzie po mnie, tak samo jak przyszła po to stworzenie, które nazywaliście Lasherem.-Wzruszył ramionami w geście akceptacji.- Ludzie robili to ju\ wcześniej.Ka\da wielkabiblioteka sekretów jest niebezpieczna.Ka\dy wór z tajemnicami mo\na ukraść.Yuri rozpłakał się.Nie wydał ani jednego dzwięku.Azy nie wypłynęły mu na policzki,jedynie wypełniły oczy.Wpatrywał się w fili\ankę herbaty.Nie tknął jej nawet i teraz płynostygł.Wziął lnianą serwetkę, rozło\ył ją i otarł oczy.Była zbyt szorstka, lecz nie zwrócił nato uwagi.Miał ochotę na słodycze le\ące na talerzyku, ale nie chciał ich jeść.Zdawało musię, \e jedzenie słodkości po czyjejś śmierci jest nieodpowiednie.Ash kontynuował:78- Nie chcę być aniołem stró\em Talamaski.Nigdy tego nie pragnąłem.Ale bywały ju\w przeszłości sytuacje, \e Zakon był zagro\ony.Jeśli tylko będę mógł, to nie pozwolęskrzywdzić go ani zniszczyć.- Yuri, jest wiele powodów, dla których ta banda renegatów z Talamaski usiłowałapochwycić Lashera - dodał Samuel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]