[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Już tylko za to mogę obiecać, że będę wysyłała swoje śmieci pozastan. Niech Bóg cię błogosławi.A może do tego zaaprobujesz mój planodzyskiwania surowców wtórnych? droczył się. Przyjmę równieżfederalne fundusze lub odpowiednie usługi zamiast gotówki. Naprawdę? zapytała Laura zbita z tropu.Wyjęła notatnik i55RLTdługopis. Proszę mi o tym opowiedzieć.Opowiedział, a do czasu gdy skończył, zimne dłonie Carli ogrzały sięnieco.Poczuła przyjemne odprężenie. Kiedy tu weszłaś, byłaś zdenerwowana zauważył. Możeopowiesz mi dlaczego? Zapewne nie z tego powodu, że wywołuję wmłodych kobietach strach. Ja.cóż.miałam małą przeprawę z komisarzem do sprawplanowania odparła. Nic ważnego. No tak powiedział niezobowiązująco Tom Green. Nigdy nieaprobowałem tego wyboru Morelanda.King był przedtem agentemnieruchomości.Jeśli chcesz poznać moją opinię, nie należał donajuczciwszych w branży.Kiedy przejął urząd, zakończył tę działalność, alepostawiłbym swoją niezastąpioną sekretarkę na to, że nie zerwał dawnychkontaktów.To po prostu nie jest dobry interes.Jako dawny kumpel More landa ma też za duży wpływ na radę miejską. Naprawdę są przyjaciółmi? zapytała lekkomyślnie. Służyli razem odparł. Wydawało mi się, że to wiesz. Jestem nowa w tym mieście wyjaśniła i nie ciągnęła tematu dalej.Carla wracała do biura w ciszy nabrzmiałej obawami.Tyle rzeczynabierało nowego sensu, na przykład w świetle życiorysu Kinga.Czy był onw jakiś sposób zamieszany w zaginięcie tych pieniędzy, zastanawiała się.Czy Bryan Moreland także brał w tym udział? Zamknęła oczy.Bryan!Pewnie nigdy więcej się do niej nie odezwie po konfrontacji z jegoprzyjacielem.Może zresztą tak było lepiej.Za bardzo się angażowała, a za-czynało jej już brakować odwagi.Przekazała tekst i poszła do domu, odrzucając propozycję darmowegoobiadu złożoną przez Bil la Pecka.Nie miała ochoty na towarzystwo, nie56RLTchciała też być podpytywana o ostatnie zdobyte informacje.Wiedziała, żetylko o to Billowi chodzi, a nie czuła się na siłach, żeby o tym rozmawiać.Jej mieszkanie wydawało się bardziej puste niż kiedykolwiek.Ubrałasię w trochę za mały niebieski top i znoszone jeansy.Włączyła radio, z głoś-ników poczęła się sączyć przyjemna, delikatna muzyka.Następnie poszła dokuchni przyrządzić omlet.Musiała przymuszać się do jedzenia, bo nie czułagłodu.Dzwięk dzwonka zabrzmiał nieprzyjemnym tonem.Omlet był prawiegotowy, Carla musiała przed czasem wyłączyć kuchenkę.Mamrocząc podnosem, podeszła ze złością do drzwi.Pewnie to jakiś student, myślała,przyszedł wcisnąć prenumeratę magazynu.Jej apartamentowiec był celemwielu akcji promocyjnych, pomimo wyraznych znaków Akwizytoromdziękujemy , Carla zaś nie była w nastroju na zakupy.Otworzyła drzwi z rozmachem i zamarła z otwartymi ustami.Zadrzwiami stał Bryan More land, opierając się o ścianę, a jego oczy bezskrępowania lustrowały przyciasny top, który miała na sobie.57RLTROZDZIAA PITYUśmiechnął się, widząc wyraz jej twarzy. Kogo się spodziewałaś? zapytał.Carla z trudem przełknęła ślinę. Na pewno nie ciebie odparła bez zastanowienia.Bryan Moreland ubrany był w spodnie i rozpiętą pod szyją welurowąkoszulę ukazującą owłosioną, opaloną skórę torsu. Dlaczego? Cóż. Mogłabyś mnie zaprosić do środka powiedział. Mam przeczucie,że wytłumaczenie się zajmie ci chwilę. Och! powiedziała jedynie Carla i otworzyła drzwi szerzej, tak żeMoreland mógł przejść obok niej do mieszkania.Bez wahania podszedł dostojącego pod oknem fotela i usadowił na nim potężne ciało. Masz może ochotę na kawę? zapytała, oszołomiona jegoniespodziewaną obecnością. Jeśli to nie kłopot odparł z figlarnym uśmiechem. Właśnieodwiozłem panią burmistrz na samolot.Nawet nie jadłem lunchu.Właśniedlatego tu wpadłem.Pomyślałem, że może masz ochotę na hamburgera ifrytki.Carla omal się nie roześmiała, słysząc, jak burmistrz zapraszareporterkę na hamburgera. Ja. zająknęła się. Nie jesteś głodna? zapytał. A może nadal nie ochłonęłaś porundzie z Edem?58RLTCarla spuściła wzrok. Nie chciałam ci zepsuć wycieczki.Moreland roześmiał się. Na Boga, czy to dlatego uciekłaś? Myślałam, że się na mnie wściekłeś. To prawda, byłem zły jak diabli.Ale to było rankiem, a teraz jest jużpopołudnie wyjaśnił spokojnie. Nie chowam urazy.Ty i Ed możecie siędo woli przepychać, ale nie na mojej warcie.A teraz masz w końcu ochotęna kolację czy nie?Popatrzyła na niego z namysłem. Właśnie usmażyłam omlet. Wystarczy dla dwojga?Skinęła głową. Mogę dorzucić kilka tostów. To może tost z cynamonem? powiedział, wstając. Muszęprzyznać, że całkiem niezle mi wychodzi. Umiesz gotować? nie posiadała się ze zdumienia Carla, całkowiciezapominając o swoim wyglądzie: skąpym ubraniu, braku makijażu ipotarganych włosach, które zebrała w improwizowany kucyk. Moja matka uważała, że powinienem przypomniał sobie zrozbawieniem. Co roku w Boże Narodzenie udziela mi korepetycji. Co jeszcze potrafisz ugotować? zapytała, prowadząc go doniewielkiej kuchni. Najlepszy stek na ostro, jaki kiedykolwiek jadłaś. Nie wierzę. To przyjdz do mnie na niedzielny obiad.Udowodnię ci, że mamrację.59RLT Do ciebie? dopytała się, podając Morelandowi chleb i folięaluminiową. Na farmę wyjaśnił. Zabiorę cię stąd wczesnym rankiem, więcbędziesz mogła spędzić tam cały dzień.Carla zastanawiała się przez chwilę.Czuła się tak, jakby zanurzała sięw głęboką wodę.Jego widok sprawił jej zbyt wiele radości, była niemalszczęśliwa, że zadał sobie trud, by zaprosić ją na kolację.Moreland podszedł do niej od tyłu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]