[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawiepięć lat niesiedział za kierownicą samochodu.Czy da radę? Odpalił silnik, włączyłmuzykę.W samochodzie rozległa się piosenka zespołu Within Temptation.Dobrze, żeLukas słuchadobrej muzyki, pomyślał.Odetchnął i wrzucił jedynkę.I ruszył.Do przodu.Do nowegożycia.Sylwia skończyła obcinać włosy tej wrednej przekupie z rynku wypytującej,gdzie to sięMarcinek podziewa, czym prędzej zamknęła salon, aby nikt więcej już niewszedł dośrodka, pozamiatała i wyszła tylnym wyjściem.Krótko przed szesnastąweszła na swojąulicę, a tam ujrzała dwóch motocyklistów na czarnych chromowanychmaszynach. No tak, mogłam się tego spodziewać mruknęła i podeszła bliżej.Większy z mężczyzn wstał i spojrzał na nią brązowymi oczami. Sylwia? spytał basem i już wiedziała, że to z nim wczoraj rozmawiała. Bernard? O rany, nie mów tak do mnie, bo to boli.Bernie jestem.Podał jej dłoń ubraną w czarną skórzaną rękawiczkę. O, sorry! Zreflektował się, czym prędzej ją zdjął i mocno uścisnął jejrękę. Okej, Bernie. A to Rosół, mój kumpel i wspólnik przedstawił towarzysza, którypostawił motocyklna nóżce i także podał jej rękę. Hm, ciekawa ksywka. Uśmiechnęła się. Chodzcie do środka.Ruszyła pierwsza, Bernie cały czas głośno perorował o tym, co trzeba będziekupić, żewszystkim się zajmą, ten cały Rosół mówił, że jakiś Dżony i Kraksa takżeprzyjadą dopomocy, a ona zastanawiała się, czy dobrze zrobiła, godząc się na takizwariowany zespółremontowy.Ale gdy powiedziała, na czym jej zależy, Bernie celniezaproponował różnerozwiązania i obiecał pomoc w zakupach. %7ładne tapety, tę boazerię z przedpokoju też przydałoby się wywiezć do lasui urządzićognisko. O! Dobry pomysł, kupię kratę piwa! Rosół się wyszczerzył. No, ale to po remoncie. Dobra, zrobimy poremontowe oblewanie.Sylwia zamrugała. Okej, okej.Przedpokoju nie zamierzałam remontować.Spojrzała na Berniego.Ile ten facet miał wzrostu? Dwa metry? Zajmował półsalonu, topewne. Ale, kobieto narwana! huknął basem drągal. Ty wiesz, jakie żyjątkamożesz miećpod tymi deskami?Skrzywiła się. Daj spokój, polecimy hurtem.Jak masz mieć burdelos w domu, towykorzystaj to namaksa. Tylko wiesz.w tej chwili nie kalkulowałam tego w kosztach i. Dobra, jesteś koleżanką kobiety Minca.To tak, jakbyś była moją siostrą.Anie, głupieto.Jakbyś była siostrą Rosoła.Damy radę, nic się nie martw.Rosół, pomierzwszystko.Drugi rockers poszedł posłusznie dokonać wymiarów, a Sylwia patrzyła nawielkoludaz gładką ogoloną głową i czarną bródką.Dostrzegła w uszach kolczyki, aspod kurtkiwystające aż na nadgarstki tatuaże.W ciemnej ulicy nie chciałaby spotkaćtakiegomężczyzny, co było nieznośnym stereotypem, patrząc na szczere spojrzenie iładnyuśmiech Berniego. Sorry, wiesz, może to za szybko, może jestem za bardzo obcesowy.Mężczyzna naglespoważniał, wpatrywał się w nią uważnie i tak, jakby teraz dopiero cośzrozumiał. Nie, wszystko dobrze.Naprawdę. Uśmiechnęła się. Chyba tego było mitrzeba dodała już ciszej.Wpatrywał się w nią tak intensywnie, że poczuła jakieś niepojęte uczuciegdzieś w głębisiebie.Dziwne i nieokreślone, kompletnie zaskakujące. Jeśli będziesz potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, to dzwoń. Okej, dzięki.A gdzie się zatrzymacie? Ja z Rosołem u pani Rudzkiej.A reszta coś sobie znajdzie. Mogą spać u mnie.W salonie. Dobra, dobra, pomyślimy.To co, jutro zakupy w Wałbrzychu? PojedziemydoCastoramy. A jak masz zamiar to wszystko przywiezć? Na motorze?Bernie przewrócił oczami. Na motocyklu, nie rań mnie bardziej! Nie martw się, mamy busa.Ranoprzyjadę zesprzętem i możemy jechać na zakupy. Dobrze.To jutro zamknę salon. Dobra, to jesteśmy umówieni? Podał jej rękę. Tak, jesteśmy umówieni. Oddała uścisk.Gdy poszła do kuchni zrobić chłopakom coś do picia, czuła na sobie jegowzrok.Odczuwała coś na kształt radości i oczekiwania, a jednocześnie ogarnął jądziwny strach.Działo się coś, czego się zupełnie nie spodziewała.I na co w żadnym razienie mogła sobiepozwolić.Prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to, co się uczyniło innymARYSTOTELESROZDZIAA 9Jarek jechał osłonecznioną drogą.Jak zawsze, na trasie do Wałbrzycha byłruch, alejechał spokojnie, nie wyprzedzał, mimo że dwieście koni pod maską mogłobymu na topozwolić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]