[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlapropagandowego efektu internowano też kilkadziesiąt osób z poprzedniejekipy władzy - w tym Gierka, Jaroszewicza i Babiucha.Na gmachu KC PZPRzamiast czerwonej łopotała flaga narodowa.Reakcje w stolicach zachodnich były jednoznaczne, ale dalekie odzdecydowania."Naród polski - oświadczył amerykański sekretarz stanuAleksander Haig - powinien sam znalezć sposób na przezwyciężenie aktualnychtrudności i doprowadzić do kompromisu między istniejącymi tam siłami".Rządfrancuski - deklarował premier Pierre Mauroy - "pragnie wznowienia dialogumiędzy Polakami i powrotu do wolności obywatelskich i związkowych".Dlaświata najważniejszy był fakt, że akcja rozpoczęła się bez udziału wojskUkładu Warszawskiego.Póznym wieczorem, tuż po powrocie z weekendu,podkreślił to prezydent Ronald Reagan: "Stany Zjednoczone - stwierdziłwobec dziennikarzy - wyraznie zapowiedziały ZSRR, że nie będąbagatelizowały jakiejkolwiek interwencji w wewnętrzne sprawy Polski".Takie było jednak założenie zarówno Kremla, jak i organizatorów stanuwojennego, wielokrotnie zresztą przypominane zarówno przez b.I sekretarzaKanię, jak i gen.Jaruzelskiego.Pomoc zewnętrzna w jakiejkolwiek otwartejformie była brana pod uwagę jako ostateczność, na wypadek gdyby okazałosię, że wojsko, siły porządkowe i aktyw PZPR nie są w stanie zapanować nadsytuacją lub gdyby - co było najmniej prawdopodobne - któraś z tychinstytucji wyłamała się spod kontroli.Gra, jeśli to, co się działo wPolsce od 13 grudnia, można tak określić, kryła w sobie pewne ryzyko.Największe, jak się wydaje, dla gen.Jaruzelskiego i jego ekipy: wprzypadku niepowodzenia pierwszego uderzenia nie zabrakłoby w najwyższymkierownictwie PZPR chętnych do zajęcia jego miejsca nawet za cenę wezwaniaArmii Radzieckiej.Moskwa, naciskając już od lata 1980 r.na "załatwieniesprawy", nie kwapiła się do interwencji, świadoma jej kosztów politycznych,a także po prostu materialnych, zwłaszcza wobec przedłużającej sięinterwencji w Afganistanie.W wielu miastach i zakładach pracy w ciągu tej niedzieli podejmowane byłyróżne próby zreorganizowania rozbitych struktur "Solidarności".Spore gronoregionalnych leaderów uniknęło aresztowania w Gdańsku i rano zjawiali się wswoich miastach, tworzyli regionalne - lub międzyzakładowe - komitetystrajkowe.W istocie nie było potrzeby formułowania nowych zadań: zarównostatut, jak i uchwały posiedzeń Komisji Krajowej stanowiły, iż w przypadku"ataku na związek" automatycznie ogłasza się strajk powszechny.W PorcieGdańskim powstał Krajowy Komitet Strajkowy z Mirosławem Krupińskim naczele.Komitet Regionalny utworzył we Wrocławiu Władysław Frasyniuk, wHucie im.Lenina Komisją Robotniczą Hutników kierował Mieczysław Gil,powstał MKS w Szczecinie.W większości przypadków inicjatywa przechodziła w ręce ocalałych zpogromu działaczy komisji zakładowych.W niektórych fabrykach pracujących wniedzielę już po południu rozpoczęły się strajki.Uderzenie jednak rozbiłonieomal wszystkie kanały łączności nie tylko między regionami, ale także naterenie poszczególnych miast i właściwie nie było możliwości prowadzeniaskoordynowanej akcji.Gwałtowność ataku i wielkość wprowadzonych do akcjisił wywołały szok paraliżujący działania, o co właśnie władzy chodziło."Solidarność" nie była przygotowana - ani nie próbowała się przygotować -do fizycznej konfrontacji na taką skalę, aczkolwiek wielu jej działaczyczęsto używało mocnych słów i wysuwało maksymalistyczne żądania.Leaderzynie mieli utajnionych "dublerów", nie istniała rezerwowa sieć łączności anigotowe do pracy, ukryte urządzenia poligraficzne.Nie mówiąc o środkachobrony.Siłą strajków z grudnia 1970 r.czy sierpnia 1980 r.było m.in.zaskoczenie władz rozmiarami i formami wystąpień.Tym razem efektzaskoczenia działał na rzecz autorów stanu wojennego.Dwa kazania, wygłoszone w ciągu owej niedzieli przez prymasa Glempa(poranne w Częstochowie i wieczorne w Warszawie), oddawały nie tylkostanowisko Kościoła, ale także - jak się wydaje - stan ducha znacznejczęści społeczeństwa."Trzeba spokojnie zastanowić się nad sytuacją, którejcelem powinien być pokój, zachowanie życia, aby nie polała się krew" -mówił do uczestników studenckiej pielgrzymki.Jeszcze wyrazniejsze byłoprzesłanie wieczorne - od godz.#22#/00 transmitowane (bez wiedzyhierarchy) przez radio - do tłumu zgromadzonego w kościele oo.Jezuitów:"Będę wzywał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będęprosił, nawet gdybym miał boso iść i na kolanach błagać: Nie podejmujciewalk Polak przeciwko Polakowi.Nie oddawajcie waszych głów bracia robotnicy[.], każda głowa i każda para rąk bezcenne będą dla odbudowywania tejPolski, jaka będzie i jaka być musi po zakończeniu stanu wojennego".Zwrócił też uwagę, iż wedle władzy "stan wojenny podyktowany jest wyższąkoniecznością, jest wyborem mniejszego zła zamiast najgorszego" i dodawał,że "przeciętny człowiek podporządkowuje się nowej sytuacji".Zapewniłjednocześnie, iż Kościół bronić będzie prześladowanych.Było to wezwanie dozaniechania oporu fizycznego.Jednak 14 grudnia już od porannych zmian fala strajkowa szybko obejmowałacały kraj.Pojawiły się apele i ulotki.Strajki okupacyjne z niewielkimiwyjątkami ogłoszono w kilkuset największych zakładach pracy: wszystkichstoczniach, portach, kopalniach, hutach, w większości fabryk przemysłumetalowego i lekkiego.Nie powiodły się z reguły akcje strajkowe wprzedsiębiorstwach komunikacji miejskiej, w zasadzie nie podjęły ich wogóle kolej i międzymiastowa komunikacja samochodowa.W większości uczelni- mimo zawieszonych zajęć - gromadzili się zarówno studenci, jak ipracownicy naukowi, a w części podjęto przygotowania do okupacji budynków.W nieomal wszystkich instytucjach - poza centralnymi - a nawet w sądach,praca była sparaliżowana, choć rzadko (jak w niektórych instytutachnaukowych czy w Bibliotece Narodowej) podejmowano próby strajkówokupacyjnych.Władze stosowały nieomal wszędzie jednakową taktykę, ale z uwagi narozmiar protestu i liczbę "punktów zapalnych" nie były w stanie wystąpićjednocześnie.Do akcji - poprzedzanej mniej lub bardziej pro formawygłaszanymi ostrzeżeniami - przystępowały liczne, wyposażone w broń palnąjednostki ZOMO (i innych formacji milicyjnych).Większe obiekty otaczanokolumnami pojazdów opancerzonych lub czołgami.W większości przypadków wakcji brały udział specjalnie przeszkolone grupy - także z jednostekantyterrorystycznych i oddziałów dywersyjnych - które z niezwykłąbrutalnością uderzały na zgromadzonych.Wiele takich akcji przeprowadzono wnocy (głównie z 14 na 15 grudnia) z użyciem petard, granatów łzawiących ireflektorów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]