[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doskonały pomysł - powtórzył Tony.Po przeciwnej stronie salonu Gabriella wstawała właśnie z krzesła.Patrzył, jak podchodziła do stołu z przekąskami, na którym stały też dzban zlemoniadą i karafka z winem dla tych, którzy nie chcieli pić herbaty czykawy.- Wybaczcie, panowie - powiedział, potrząsając pustym kieliszkiem -muszę uzupełnić.64RSOdprowadzili go dobrodusznymi uśmiechami i kontynuowalirozmowę, teraz o polityce.Zauważył, że mąż Beatrice Neville zapędziłRafe'a w kąt pokoju i rozmawiał o czymś z właściwą sobie swadą - sądzącpo minie Rafe'a, bardzo poważnej, chyba o finansach.Rafe był człowiekiemsukcesu finansowego, milionerem, który sam doszedł do majątku, podobniejak chociażby Rotschild.Lord Neville, doskonale znając talent Rafe'a dointeresów, nigdy nie pomijał okazji, żeby zasięgnąć jego rady w sprawachinwestycji.Tony skierował się w przeciwną stronę salonu.Gabriella stała przy stole z przekąskami i podnosiła do ust szklaneczkęz lemoniadą.Rozgrzana długim siedzeniem w pobliżu kominka,rozkoszowała się chłodnym, orzezwiającym napojem.Nagle poczuładreszcz i zorientowała się, że nie jest sama.Odstawiła szklankę, odwróciłasię i spojrzała prosto w ciemnogranatowe oczy księcia Wyvern.Na wspomnienie tego tytułu zacisnęła wargi.- Wasza książęca mość.- Panno St.George.Uśmiechnął się, wziął ze stołu kryształową karafkę i napełnił kieliszek.Zauważyła na jego małym palcu rubinowy sygnet.Barwa kamieniaprzypominała ciemnoczerwone wino w pucharku.- Widzę, że orzezwia się pani lemoniadą.- Zamknął karafkękryształowym korkiem.- Czyżby kucharka, która ją przyrządzała, dała zamało cukru?Rzuciła mu zdziwione spojrzenie.- Nie, lemoniada jest wystarczająco słodka.Czemu pan pyta?- Po prostu obserwuję pani twarz.Układ pani ust zdaje się świadczyć orozdrażnieniu.Czy jest pani zdenerwowana, panno St.George?65RSW oczach mu zamigotały iskierki rozbawienia, a w głosie zabrzmiałcień prowokacji.A więc on to uważa za zabawne? Zacisnęła usta.- Bynajmniej, wasza książęca mość.Ale gdybym istotnie była roz-drażniona, sądzę, że wasza książęca mość rozpoznałby to bez trudu.Uniósł brew i upił wina.- Doprawdy? I proszę, niechże pani przestanie w każde wypowiadanezdanie wstawiać tę waszą książęcą mość", dobrze?Zrobiła minę niewiniątka.- Ależ dlaczego, wasza książęca mość? Czy to nie jest właściwa forma,jaką powinnam stosować z rozmowie z waszą książęcą mością? Jest panprzecież księciem, wasza książęca mość.Nie miałam naprawdę ochoty panaobrazić, wasza książęca mość, absolutnie nie.wasza książęca mość.- Dość tego, kokietko - przerwał, odstawiając kielich na stół.-Osiągnęła pani cel.chociaż, muszę przyznać, jest pani pierwszą znaną mikobietą, która nie była zadowolona, dowiedziawszy się, że jestem księciem.- Zdarza się, że nie powiadamia pan kobiet o swoim tytule? Pamiętapan? Nazywaj mnie po prostu Wyvern".- Starała się wypowiedzieć toostatnie zdanie, naśladując jego ton.Roześmiał się.- Mógł pan przecież wspomnieć o tym drobnym fakcie - ciągnęła jużnormalnym głosem.- Mógł pan napomknąć o tym, zanim zrobiłam z siebiepośmiewisko.Wzrok mu spoważniał, uśmiech zniknął z twarzy.- Ma pani rację.Najszczerzej panią za to przepraszam.Ale.wie pani,bardzo mi się podobało to, że pani widziała we mnie przede wszystkimmężczyznę, nie tytuł.66RS- Och.Coś podobnego nigdy by jej nie przyszło do głowy.Przypomniałasobie, co powiedział o pochlebcach.Musiał często spotykać ludzi, którzyzabiegali o jego przychylność i zainteresowanie tylko dlatego, że byłksięciem.Cóż, taki jest świat.To smutne, że Tony'ego należało traktowaćinaczej ze względu na jego pozycję.Ale przecież to pełne przywilejów życiedawało mu korzyści, o których większość ludzi chyba nawet nie marzyła.Zpewnością nigdy nie musiał wyliczać, ile kawałków węgla może dziśwłożyć do pieca, ani rezygnować z posiłku, bo zabrakło pieniędzy najedzenie!Nagle zdała sobie sprawę, że i ona od chwili, kiedy przybyła do domuPendragonów, nie musi już martwić się o podobne rzeczy.Maude miałaświętą rację, kiedy ją zmusiła do pokonania strachu i zmiany decyzji.Wyvern miał słuszność, kiedy jej wyjawił prawdę o ojcu, chociaż tozabolało i wciąż boli.Właściwie powinna mieć żal do jego książęcej mości,księcia Wyvern, a nawet go nie lubić.Nie czuła jednak żalu ani niechęci.Askoro nie czuje do niego urazy, mimo że rzecz dotyczy tak poważnejsprawy, czy może mieć pretensję o to, że nie powiedział jej, że jestksięciem? Te przemyślenia stłumiły gniew.- A jednak - upierała się, powracając do sprawy tytułu - mógł pan otym wspomnieć.- Tak, mogłem - przyznał.- Ale nie dopuściłem się kłamstwa, kiedypowiedziałem pani, żeby mnie nazywać Wyvern".Tak do mnie mówiąwszyscy znajomi, z wyjątkiem paru bardzo bliskich, którzy są ze mną poimieniu.Anthony, albo jeszcze lepiej Tony.- Na jego zmysłowych ustachpojawił się lekki uśmiech, a głos nabrał niskich, słodkich tonów.- Może67RSmnie pani nazywać Tony", jeżeli pani zechce.Zwłaszcza kiedy będziemysami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]