[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Byem cay pod wraeniem Smierci brata megoAleksandra, a i pani, zdaje si, te. Ach! powiedziaa cicho. Czytaam po rozstaniu si naszem pewn broszur i organi-zacji zamachu na Aleksandra III.To brat pana obmySli sporzdzenie maszyny piekielnej na-ksztat ksiki oprawnej, któr spiskowcy mieli rzuci do powozu cara.Gdyby nie zdrada,nie powieszonoby takiego dzielnego rewolucjonisty!Kiwn gow i przeszed si po pokoju.Woywszy rce do kieszeni spodni, zacz mówi cichym guchym gosem: Rmier jego, zy matki, Sciganie nas przez andarmów, cige rewizje, docinki nauczy-cieli, drwiny, szykany bogatych kolegów, gupie, ohydne nauki moralne , udzielane mi przezpopa gimnazjalnego, obudziy we mnie nienawiS, dz zemsty! O, wczeSnie, bardzo wcze-Snie zaczem si ksztaci na mSciciela za Smier brata i za uciemienie ludu! Wychowy-175waem siebie na realnego, zimnego mSciciela i wodza.DziS radowaem si, widzc, jak tumkucharek, stróów i hooty miejskiej wlók po bocie i bruku zabalsamowane zwoki Alek-sandra III! Muzyk najwspanialsz wydawa mi si chrzst pustej czaszki jego, skaczcej nakamieniach! Ta scena dwa razy Snia mi si w modoSci i powtórzya si na jawie we wszyst-kich szczegóach!. Syszaam o tem. szepna Helena. Przeraziam si! Móg pan Scign na siebieoburzenie czerni. Cha cha! zaSmia si Lenin, mruc oczy. Piotr Wielki zmusi Rosj, jak niesforne-go, dzikiego rumaka, by odrazu dba stan i chodzi na tylnych nogach, niby na arenie cyr-kowej! Ja potrafi uczyni to po raz drugi! A ta czer i wszystko inne bdzie zmuszoneodrzuci, zdepta, oplu boyszcza swoje, wczoraj jeszcze uwaane za nietykalne, cudowne,zesane z nieba!Helena suchaa w milczeniu.Lenin, nagle urwa i, spojrzawszy na ni, spyta z uSmiechem: Bya pani kiedyS zwolenniczk Woli Narodu ? Posyaa mnie z bomb na cara? Czypozostaa ani socjal-rewolucjonistk, czy przesza do socjal-demokratycznego obozu? Do socjal-demokratów nie mam przekonania! odpara, spokojnie wzruszajc ra-mionami. Dlaczego? Nie wierz w skutki teoretycznego, ugodowego i ewolucyjnego socjalizmu.Duga todroga, a dla Rosji stokro dusza ni dla innych ludów! Hm! Hm! Bardzo mdre! Ja te od pierwszych dni studjów nad marksizmem nie wierzw to i nigdy nie uwierz! krzykn i pocz zaciera rce. Wic?. Pozostaam socjal-rewolucjonistk z przekona rzeka. Do partji nie nale, gdy nienadaj si do pracy potajemnej. Zwolenniczka Wiktora Czernowa i tych co marz o konstytuancie? mrukn, marsz-czc brwi. Kierownicy nie graj roli rzeka, spokojnie poprawiajc kapelusz. Chodzi mi o to, eRosja to jedna wielka rola, na której przed wszystkimi innymi powinny czu si dobrzei szczSliwie sto miljonów wieSniaków oraczy, i siewców.Rosja do nich naleaa i naleebdzie. Nie bdzie! zawoa Lenin i tupn nog. Nie bdzie naleaa tak, jak to sobie wy-obraa Czernow i jego gupia, poda banda, która od osiemdziesiciu lat cigle robi gwat,a w chwili niebezpieczestwa chowa si w krzaki! Co pan mówi?! zaprotestowaa ywo. Ech, prosz pani! Nie mona wierzy piSmidom i obietnicom tych szantaystów rewo-lucji.Oni nic nie mog zrobi, bo nie maj wytknitych dróg i stanowczoSci, tak samo, jaki socjal-demokraci.nadzieje pokadaj w altruizmie, w zdrowym rozumie rzdu i buruazjiziemiaskiej.ZaSlepiecy! Nigdy si tego nie doczekaj! A gdyby si sta taki cud, to natych-miast wytworz oni z chopów now buruazj, z któr ju aden rewolucjonista sobie nieporadzi! Bdzie to kamie, spi, martwe, niedostpne trzsawisko. Pocó nowa rewolucja, jeeli masa wieSniacza stanie si posiadaczk caej ziemi? spy-taa, ze zdumieniem patrzc na Lenina.Chodzc po pokoju, potrzsajc ramionami i gow ys, mówi chrapliwie:176 Bywaj w historji okresy przeomowe.Nagle coS pknie z hukiem i przed ludzkoSciutworzy si przepaS bez dna.Rozumie pani? Bez dna! Co robi? Stan i czeka? Na comamy czeka? Moe, przepaS si zapeni czemS, albo zamkn si jej czeluScie? Nie! tegonie bywa! Nigdy! Nigdy! DoszliSmy do kilkunastu lat do przepaSci i stoimy, nie wiedzc, comamy dalej robi.Nikt si nie oSmiela rzuci i wykona zuchwaego projektu.Ale ja si nato porwaem!Spojrza na Helen i doda poSpiesznie: Ja.tu nie chodzi o mnie Wodzimierza Uljanowa.Uwaam si za tego wybraca,w którym skojarzyy si wszystkie mySli i denia uciemionych.dlatego si odwayem. Có zamierza pan uczyni? spytaa szeptem. Chc wydoby z ludu naszego siy uSpione.Najwicej ich w prostym wiejskim ludzie.Nieznany, nieoceniony, czarowny skarb, strzeony przez róne czarne djabelskie potgi.One pierwsze si wyrw i zaczn szale.Po tej wichurze wystpi na Swiato dzienne praw-dziwe siy, jeszcze Spice, leniwe i bierne.Ale obudz si wkrótce!.Jednym skokiem prze-sadz one przepaS i popdz naprzód, porywajc za sob inne narody! Nikt si sprzeci-wia nie bdzie, bo mioS i troska o losy ludzkoSci bd kieroway nami, Heleno! Nic niestanie nam na przeszkodzie, wszystko zgnieciemy, zmieciemy i zburzymy w imi wielkie-go budowniczego. Wielkiego budowniczego?. zapytaa, podnoszc oczy na ót twarz Lenina. Jest nim czowiek wolny, o yciu ziemskiem, mySlcy, a nie zatruty mrzonkami. od-powiedzia gucho. Nie rozumiem. przerwaa mu Helena. Biblja mówi, e kiedyS ludzie jli si szalonej pracy wzniesienia wiey Babel, bo chcielizajrze Bogu w oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]