[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba ich nauczyć! Najwyższy czas.- A może i generalski?.- rozmyśla głośno stójkowy.- Na jego pysku nie jest napisane.Niedawno widziałem u niego na podwórzu takiego samego.- Wiadomo, że generalski! - rozległ się głos w tłumie.- Hm.! Jełdrin, pomóż no mi, bracie, włożyć płaszcz.Wiatr jakoś powiał.Ziębi mnie.Odprowadzisz go do generała i tam się zapytasz.Powiesz, że znalazłem go i przysyłam.I powiesz, żeby go nie wypuszczali na ulicę.Może to drogi pies, a jeżeli każda świnia będzie mu w nos pchała papierosa, to psina prędko się zmarnuje.Pies jest zwierzęciem delikatnym.A ty, bałwanie, spuść łapę! Nie masz po co wystawiać swego głupiego palucha! Sam jesteś sobie winien.!- Idzie właśnie kucharz generała, zapytajmy go.Hej, Prochor! Chodź no tutaj, mój drogi! Spójrz na tego psa.Czy to wasz?- Też wymyślił! Nigdy u nas takich nie było!- Nie warto nawet pytać - mówi Oczumiełow.- To pies bezdomny! Co tu dużo gadać.Jeżeli powiedziałem, że bezpański, to znaczy, że bezpański.Zabić i tyle.- To nie nasz - mówi dalej Prochor - to pies brata naszego generała, który przyjechał wczoraj.Nasz nie lubi chartów.Jego brat, to ich amator.- Ach, to brat generała przyjechał? Włodzimierz Iwanycz? - pyta Oczumiełow i twarz jego rozjaśnia przymilny uśmiech.- Patrzcie państwo! A ja nic o tym nie wiedziałem! W odwiedziny przyjechał?- W odwiedziny.- Ach, mój Boże.Stęsknił się za bratem.A ja nic nie wiedziałem! Więc to jego piesek? Bardzo mi miło.Zabierz go.Piesek niebrzydki.Taki sprytny.Cap tego za palec! Cha - cha - cha!.No, czego drżysz? Wrrr.wr.Zły, szelma!.Ach, co za psina.Prochor woła psa i odchodzi z nim od składu drzewa.Tłum śmieje się z Chriukina.- Ty się jeszcze dostaniesz w moje ręce! - odgraża się Oczumiełow i, owijając się w płaszcz, rusza w dalszą drogę po rynku.Książka pobrana ze stronylub
[ Pobierz całość w formacie PDF ]