[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Paweł zwariował, bowiem zwrócił się nagłe przeciwko wszystkiemu izostał, naturalnie, przez wszystko powalony, tak jak ja zostałem pewnego dniapowalony, zwróciłem się bowiem, tak jak on, przeciwko wszystkiemu, tylko że z tejsamej przyczyny, z jakiej ja z a c h o r o w a ł e m n a p ł u c a , o n z w a r i o w a ł.AlePaweł nie bardziej był zwariowany niż ja, ja bowiem jestem co najmniej takzwariowany, jak zwariowany był Paweł, co najmniej tak, jak ludzie mówią, żePaweł był zwariowany, tylko że ja przy całym moim zwariowaniu zachorowałemjeszcze na płuca.Różnica między mną a Pawłem sprowadza się do tego, że o ilePaweł dał się c a ł k o w i c i e opanować swojemu zwariowaniu, ja nigdy nie dałemopanować się całkowicie mojemu, równie wielkiemu on, że tak powiem, dał siępochłonąć swojemu zwariowaniu, ja nigdy nie dałem się opanować całkowiciemojemu, równie wielkiemu on, że tak powiem, dał się pochłonąć swojemuzwariowaniu, podczas gdy ja przez całe życie moje zwariowanie wykorzystywałem,nad swoim zwariowaniem panowałem, podczas gdy Paweł nigdy nie panował nadswoim zwariowaniem, ja zawsze nad moim panowałem, i być może z tego powodumoje zwariowanie było zwariowaniem znacznie bardziej zwariowanym niżzwariowanie Pawła.Paweł posiadał wyłącznie tylko swoje zwariowanie, i żyłwyłącznie z tego swojego zwariowania, ja zaś posiadałem do tego, oprócz megozwariowania, również jeszcze chorobę na płuca i tak moje zwariowanie jak mojąchorobę na płuca, dokładnie tak samo, wykorzystywałem uczyniłem z n i c hswoje z r ó d ł o i s t n i e n i a , pewnego dnia, w jednej chwili, na całe życie.Tak jakPaweł przez dziesiątki lat wariatem ż y ł , j a ż y ł e m przez dziesiątki lat chorymna płuca, i jak Paweł przez dziesiątki lat o d g r y w a ł wariata, ja o d g r y w a ł e mprzez dziesiątki lat chorego na płuca, i tak jak on dla własnych celówwykorzystywał wariata, i ostatecznie do cna zużył i w sobie wyeksploatował, tak jawykorzystywałem chorego na płuca dla własnych celów, i ostatecznie do cnazużyłem i w sobie wyeksploatowałem.Tak jak inni usiłują w każdej chwili czy nacałe życie zachować czy zapewnić sobie jakąś własność, sporą czy nie, czy teżjakiś talent, wybitny czy nie, i ową własność tudzież ów talent przez całe życie,wszelkimi środkami tudzież w każdej okoliczności wykorzystują, tudzież bezskrępowania obracają je w jedyną treść swego życia, tak i Paweł przez całe swojewariactwo zapewniał, zachowywał dla siebie tudzież wykorzystywał i do cnawykorzystywał, tudzież wszelkimi środkami obracał je w jedyną treść swego życia,tak jak ja moją chorobę na płuca, tak jak moje zwariowanie, tak jak ja ostatecznieową chorobę na płuca, tak jak moje zwariowanie, tak jak ja ostatecznie owąchorobę na płuca i owo zwariowanie obróciłem, że tak powiem, w swą sztukę.Jednakże tak jak Paweł coraz bezwzględniej obchodził się ze swoimzwariowaniem, ja coraz bezwzględniej obchodziłem się ze swoją chorobą na płucai ze swoim zwariowaniem, a obchodząc się, że tak powiem, coraz bezwzględniej znaszymi chorobami, zaczęliśmy też coraz bezwzględniej obchodzić się zotaczającym nas światem, przez co naturalnie nasze otoczenie, działając wprzeciwnym kierunku, zaczęło coraz bezwzględniej obchodzić się z nami, tak żecoraz częściej, w coraz krótszych odstępach czasu, wysyłano nas do naszychzakładów.Pawła do zakładów dla obłąkanych, mnie do zakładów płucnych.Alepodczas gdy zazwyczaj wysyłano nas do zakładów odległych od siebie, w rokutysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym znalezliśmy się nagle obajjednocześnie na Wilhelminenberg i na Wilhelminenberg p o g ł ę b i l i ś m y nasząprzyjazń.Gdybyśmy nie znalezli się w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmymroku na Wilhelminenberg, być może nie doszłoby do takiego p o g ł ę b i e n i ap r z y j a z n i.Po wielu latach nie zamierzonej abstynencji od przyjaciół znowumiałem rzeczywistego przyjaciela, który rozumiał najbardziej zwariowaneeskapady mojego wcale przecież nie prostego umysłu i który w najbardziejzwariowanych eskapadach mojego umysłu ośmielał się uczestniczyć, do czegonigdy nie był zdolny nikt z mojego otoczenia, nikt bowiem nie zdradzał ku temunajmniejszych skłonności.Zaledwie podsunąłem, jak to się mówi, jakiś temat,rozwijał się on dokładnie w tym kierunku, w jakim się w naszych umysłachrozwijać musiał, i to nie tylko temat z dziedziny muzyki, jego i mojej pierwszej ipodstawowej specjalności, lecz także ze wszystkich innych dziedzin.Nie znałemczłowieka o większym darze obserwacji, nie spotkałem nikogo o większymkapitale myślowym.Tylko że Paweł ów kapitał myślowy wyrzucał przez okno,równie nieustannie jak swój kapitał pieniężny, lecz podczas gdy jego kapitałpieniężny bardzo prędko został raz na zawsze wyrzucony przez okno, bardzoprędko ostatecznie wyczerpany, jego kapitał myślowy był faktycznieniewyczerpany; Paweł wyrzucał go nieustannie przez okno, a ten pomnażał się(jednocześnie) nieustannie, im więcej kapitału myślowego wyrzucał przez okno(swojej głowy), tym bardziej się on pomnażał, a przecież cechą charakterystycznąludzi, którzy najpierw wariują, a których się w końcu określa jako szalonych, jestwłaśnie to, że nieustannie wyrzucają coraz więcej kapitału duchowego przez okno(swojej głowy), a jednocześnie w tej ich głowie z tą samą szybkością, z jakąwyrzucają go przez okno (swojej głowy), ich kapitał duchowy się pomnaża.Wciążwyrzucają coraz więcej kapitału duchowego przez okno (swojej głowy), ajednocześnie jest go w ich głowie coraz więcej, i, naturalnie, jest on corazgrozniejszy, aż wreszcie nie nadążają już z tym wyrzucaniem kapitału duchowego(ze swojej głowy) i głowa tego nieustannie pomnażającego się w niej i w niejspiętrzonego kapitału duchowego nie może już utrzymać i eksploduje.Takżegłowa Pawła po prostu eksplodowała, nie mógł on już bowiem nadążyć zwyrzucaniem (ze swojej głowy) swojego kapitału duchowego.I podobnieeksplodowała głowa Nietzschego.I tak, koniec końców, eksplodowały głowywszystkich tych zwariowanych filozofów, gdyż nie mogli oni już nadążyć zwyrzucaniem z nich swojego kapitału duchowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]