[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Noel niewątpliwie poinformował ją, \e jestem jegogościem, ale gospodyni nie kryła niezadowolenia.Nie mogłam mieć o to pretensji.Prawdopodobnie odczułamój lekcewa\ący stosunek do niej, kiedy była zwykłą Tryphen podkuchenną.Przypuszczam, \e zasłu\yłamsobie na jej dezaprobatę.Kawa i tost przywróciły mnie do \ycia.Przyniesiono mi równie\ miskę owoców, jabłek, gruszek i pomarańczy.Zjadłam pomarańczę, co bardzo mnie odświe\yło.Czułam, \e rozjaśnia mi się w głowie.Przede wszystkim musiałam zastanowić się nad tym, ile mogę powiedzieć Noelowi.Postanowiłam zdać się naintuicję.Gdyby upierał się przy tym, aby odesłać mnie do Stephena, nie będę protestować.Dowiem się, gdzie19podziewa się Tolley.Zaniosę swój manuskrypt do pana Robinsona, z który zdą\yłam ju\ nawiązać pewienrodzaj korespondencyjnej przyjazni.Dobrze zarabiał na Danielu Millerze.Mo\e pomógłby mi znalezć jakieśodpowiednie mieszkanie, gdybym nie odnalazła Tolley.Dla niego byłam tylko panną Daniels, więc nie będziemnie potępiał za ucieczkę od mę\a.Wyjrzałam przez okno.Było ju\ ciemno i mglisto typowo londyńska ciemnobrunatna mgła.Padał śnieg.Wtych warunkach podró\ byłaby bardzo trudna.Nie powinnam więc obawiać się pościgu, a co wa\niejsze, pocztarównie\ nie będzie sprawnie funkcjonować.Gdyby Noel chciał napisać do mojego ojca lub Stephena, listmógłby wcale nie dojść.Zaczęłam się zastanawiać, co mam na siebie wło\yć.Miałam ze sobą tylko dwie sukienki.Hannah zabrałajedną do prania, a druga, z brązowej wełny, została przez nią świe\o wyprasowana.Nie wyglądałam w niejdobrze, więc wło\yłam biały kołnierzyk i białe mankieciki, aby trochę ją rozjaśnić.Nadal miałam podkrą\oneoczy, ale to był wynik długich lat \ycia w niepewności, a nie chwilowego zmęczenia.Nie miałam \adnejbi\uterii poza obrączką.Ju\ dawno Stephen zaniósł wszystko do lombardu.Byłam jednak wypoczęta, schludnie ubrana i znajdowałam się w bezpiecznym miejscu.Zeszłam do salonu znowo nabytą pewnością siebie.Noel wstał na mój widok, opierając się cię\ko na mahoniowej lasce ze srebrną rączką.Przykuśtykał do mnie ipocałował mnie w policzek.Miał chłodne wargi.Kiedy byłam dzieckiem, zawsze rzucałam mu się na szyję.Teraz nie ośmieliłam się tego zrobić.Byłam dorosła i musiałam stosować się do obowiązujących zasad.Zaproponował mi coś do picia.Usiedliśmy po obu stronach kominka, on z kieliszkiem sherry, ja ze szklankąlemoniady.Przeprosiłam go za mój nagły przyjazd.Zło\yłam wyrazy ubolewania z powodu śmierci jego brata.Jeśli nawet Noel zauwa\ył, \e głos mi dr\y, nie dał tego po sobie poznać.W milczeniu patrzył w ogień.Rzucałam mu ukradkowe spojrzenia i chciało mi się płakać.Pamiętałam go sprzed dwunastu, czternastu lat,zanim pojawiła się Aline i rozpoczęły kłopoty.Wtedy Noel był bardzo wesoły, często się śmiał, chętnie grał napianinie i zabawiał rodziców piosenkami z lat ich młodości.Gdzie się to wszystko podziało?Noel miał teraz trzydzieści siedem lat, ale wyglądało dziesięć lat starzej.Był pochylony, przedwcześniepostarzały i sprawiał wra\enie nieszczęśliwego.Mo\e przesadzam, pomyślałam.Noel zawsze posądzał mnie oprzesadę. Jesteś w euforii albo w rozpaczy , \artował ze mnie.Teraz wydawało mi się, \e podczas gdy ja nauczyłam się powściągliwości, Noel poznał cierpienie.Serce mikrwawiło na jego widok.Kiedy miałam trzynaście lat, zawsze potrafiłam go pocieszyć.Byłam jedyną osobą, zktórą rozmawiał po śmierci swojego starego spaniela.Naturalnie, nigdy nie rozmawialiśmy o Aline.To byłaprywatna sprawa Noela.Spojrzał na mnie w momencie, kiedy intensywnie mu się przypatrywałam.Zaczerwieniłam się i odwróciłamgłowę. A więc, Emilio? W jakie kłopoty wpakowałaś się tym razem? spytał, uśmiechając się z widocznymwysiłkiem. To długie opowiadanie i nie jestem pewna, czy potrafię dobrze wszystko odtworzyć. Na ile cię znam, to na pewno będzie opowiadanie zauwa\ył ze śmiechem. Nie przejechałam stu mil w lodowatym zimnie po to, aby opowiadać ci wymyślone historie powiedziałam. Mo\e nie wymyślone, ale upiększone.Przykro mi, Emilio.Mam dość własnych zmartwień.Wysłucham cię,mo\esz te\ tu zostać, dopóki nie dojdziesz do siebie, chocia\ sytuacja jest dość niezręczna, kiedy jedynąprzyzwoitką jest pani Good.Ale prawie nale\ysz do naszej rodziny, poza tym jesteś mę\atką więc musimy się ztym pogodzić.Za jakiś tydzień będziesz jednak musiała wrócić do mę\a, nawet gdybym sam musiał cię tamzawiezć.Czy dość jasno się wyra\am? Wystarczająco jasno powiedziałam, z trudem przełykając ślinę. A więc?Wiedziałam ju\, \e czekają mnie kłopoty.3Było oczywiste, \e nie mogłam powiedzieć Noelowi całej prawdy \e Archibald Balquidder chętniepozbawiłby mnie \ycia.Mógłby jednak uwierzyć w to, \e Stephen przetrwonił wszystkie moje pieniądze i \ezrobi to samo z moim spadkiem, kiedy tylko skończę dwadzieścia pięć lat i znajdzie się on pod jego kontrolą.20Gdybym przedstawiła swoją ucieczkę jako wynik kłótni mał\eńskiej i niepokoju o zabezpieczenie finansowe naprzyszłość, wysłuchałby mnie.Mógłby mi nawet słu\yć pomocą. Nie wiem nawet, jak zacząć.Jest to bolesna i upokarzająca historia.Nie musisz mi przypominać, \e mamskłonność do fantazjowania.Sama dobrze o tym wiem. Przykro mi.Nie chciałem być dla ciebie niemiły, Emilio, po prostu zaskoczył mnie twój nagły przyjazd.Twój mą\ musi odchodzić od zmysłów ze zmartwienia.Nie skomentowałam tego stwierdzenia. Dobrze wiesz, jaka byłam, Noel.śyłam w świecie, który sama tworzyłam.Wydawało mi się, \e Stephen jesttaki sam jak bohaterowie tych wszystkich ksią\ek, które czytywałam, i byłam szczęśliwa, \e jego wybór padłwłaśnie na mnie.Przerwałam, poniewa\ trudno mi się było przyznać do tego, \e moje mał\eństwo okazało się katastrofą, jednakzmusiłam się do dalszych wyznań. Wiem, \e nie jestem piękna, ale uwierzyłam, \e on mnie naprawdę kocha.Oczywiście, chodziło mu tylko opieniądze.Przerwałam znowu i spojrzałam na Noela.Nie zauwa\yłam na jego twarzy wyrazu a me mówiłem.Uspokojona, ciągnęłam dalej. Jeśli uwa\asz, \e ja byłam specjalistką od fantastycznych historii, to wiedz, \e są niczym w porównaniu ztym, co Stephen potrafił wymyślić na temat swoich perspektyw, bogatej rodziny, pięknego domu.Z trudnością udało mi się przełknąć ślinę. Mieszkamy w dwóch pokojach na Cant s Close, w brudnym zaułku na Starym Mieście, gdzie rynsztokiempłyną nieczystości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]