[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Priscilla odłożyła łyżkę.- Iwłaśnie ty i Evangeline mogłybyście mi pomóc w tym przedsięwzięciu.- Mów dalej.- Mam zamiar zatrudnić kilka osób jako redaktorów--konsultantów, bezżadnych dodatkowych obowiązków oczywiście, żeby służyły radą głównymdziałom magazynu.Ideałem by było, gdybym mogła zaprosić GuyaBirdseya jako konsultanta do działu porad dotyczących domów i urządzaniawnętrz, a Marguerite Patten czy Theodorę Fitzgibbon do działu kulinarnego.Właścicielki Domu Sióstr Eliott natomiast mogłyby zostać konsultantkamiw sprawach mody.Gdy opiszę moim Amerykanom, jak sprawy wyglądają,powinni dać się przekonać.Wszystko to oczywiście za godziwewynagrodzenie.Priscilla zawiesiła głos i spojrzała jakoś niepewnie w przestrzeń.To byłodo niej zupełnie niepodobne.- Będę musiała oczywiście pomówić z Evie.Pomyślimy o tym, Priscillo.Zastanowimy się nad twoją propozycją naprawdę poważnie.I wielkiedzięki, że wzięłaś nas pod uwagę.- Beatrice podniosła wzrok.- Och,zobacz, idzie kelner z naszą solą.Dolać ci jeszcze trochę? - Nalałajabłecznika do obu szklaneczek i jedną z nich podsunęła Priscilli.- Podobami się ten projekt, chociaż oczywiście w tej chwili nie mogę się do niczegozobowiązywać.Wznoszę teraz toast za twój sukces, za odwagę i optymizm.Za przyszłość.- A ja wznoszę toast za nas.Za to, żebyśmy przetrwały.Beatrice wróciła na czas, lady Wenworth właśnie przyszła do miary.Stara ekscentryczna dama była naprawdę zachwycona płaszczem.- Moja droga, to będzie doskonałe na wieś.W kościele jest straszniezimno.W domu zresztą też chłodnawo, nie mamy dość opału w tym roku.- Dlaczego? Jak to możliwe?- Jakieś bezsensowne rozporządzenie, że nasze drewno potrzebne jest dlaciepłowni w Bristolu.Mówią, że węgiel oszczędzają dla stoczni.Domyślamsię, że idzie wprost do mes oficerskich.- Mrugnęła okiemRS173porozumiewawczo.-W każdym razie jakoś nam się udało zaoszczędzić ztego odrobinę dla siebie.- To trochę jak z tym złomem.Zbierali stare ogrodzenia, garnki, patelnie.Tłumaczyli, że to się przetopi i wyprodukuje okręty wojenne.Od początkumiałam co do tego wiele wątpliwości.I jestem bardzo ciekawa, co naprawdęzrobili z tym wszystkim.Może ktoś bardzo potrzebował żelaznych sztachet,garnków i patelni.Wiadomo, że i tym drewnem ktoś prawdopodobnieogrzewa sobie prywatnie nogi, siedząc przy kominku w swoim własnymdomku.- To straszne, Beatrice, że nawet pani staje się cyniczna.To okropne,"moja droga.- Lady Wentworth lekko dotknęła jej dłoni.- Wojna robi z ludzikłamców, tchórzy i wydobywa na jaw ciemne strony ich charakterów.-Pociągnęła nosem.- Co to za zapach? Czy mogę zapytać, jakich perfumpani używa? Bardzo mi się podobają.- Och, to wcale nie są perfumy, przynajmniej nie takie, jakie możnakupić w sklepie.Evangeline, moja siostra, wpadła na jeden ze swoichszalonych pomysłów.Wie pani, jaka ona jest.Poprosiła młodego chemika,swojego przyjaciela, żeby spróbował zmieszać różne substancje wodpowiednich proporcjach i coś tam z tym jeszcze zrobił.Ale muszęprzyznać, że mnie też podoba się ten zapach.- Jak się nazywa?- Cab", zdaje się.- Zwietna nazwa.Pozwala mi wrócić myślą do dni mojej młodości.Niema nic wspanialszego niż poobściskiwać się trochę z chłopakiem na tylnymsiedzeniu.Poproszę pannę Evangeline, żeby zamówiła i dla mnie buteleczkętego specyfiku.Evangeline wróciła do domu wieczorem ponura jak chmura gradowa.- Evie, co się stało?Beatrice zamierzała opowiedzieć siostrze o planach Priscilli i oplanowanej wspólnej kolacji.- Na Boga, o co chodzi? Czy możesz mi powiedzieć?- Viola.Chodzi o Viole.Ta cholerna aktoreczka jest podstępna i chytrajak wąż, jak żmija, jak lisica.- Evangeline wypowiedziała ostatnie słowatakim tonem, jakby oznaczały coś o wiele gorszego.- Uspokój się, Evie.Co się stało? Może chciałabyś się czegoś napić? -Beatrice podeszła do barku.- Zostało jeszcze trochę sherry.Nie mamy jużRS174ginu.Jest słodki wermut, który przyniosła Pamela, no i szkocka.- Poproszę whisky.Beatrice nalała siostrze sporą porcję i o wiele mniejszą sobie.Czekała, aż Evie zacznie mówić.Oddech Evie przeszedł w urywane, ciężkie sapanie.- Viola umówiła się dzisiaj ze mną na lunch, ale odwołała go, proponującspotkanie przy herbacie.Już to samo było trochę irytujące.Nie chciałammarnować wolnego dnia, który udało mi się wygospodarować z takimtrudem.No i zaczęłam się zastanawiać, z kim mogłabym się umówić nalunch.Przejrzałam kilka razy notes i w końcu wybrałam Patricka.PamiętaszPatricka Mortimera? To kuzyn Hugona, który od dawna z nimwspółpracował.Czułam się trochę onieśmielona, ponieważ nie widzieliśmysię dobrych kilka lat, ale zaproponowałam mu spotkanie.Wydawał sięzdziwiony, zaskoczony, ale oczywiście w końcu zamówił stolik u Luigiego.Kiedy przyszłam, niemal natychmiast zapytał, dlaczego tak długo niemogłam się z nim skontaktować.Zupełnie nie rozumiałam, o co mu chodzi.Okazało się, że na krótko przed internowaniem Hugo wysłał do mnie list naadres Patricka, ponieważ z wielu skomplikowanych powodów wolno mubyło wysyłać pocztą jedynie listy do rodziny.Jego rodzice byli w tym czasiew Kenii i nikt nie znał ich aktualnego adresu.Patrick nie mógł mnie złapać.Potem przypadkowo spotkał Viole i przekazał jej dla mnie ten list.Wiedział, że się przyjaznimy, i uważał, że postępuje właściwie.- Ale nie dostałaś tego listu?- Nie.I kiedy zapytałam o to Viole, najpierw udawała, że nie wie, o cochodzi.W końcu powiedziała: Tak, teraz sobie przypominam".Tłumaczyła, że pewnie się zapodział gdzieś między rzeczami, które zabrałado Stanów w 1942 roku.I wydaje jej się, że musiała go tam zostawić.Wkażdym razie oświadczyła mi, że to mogły być złe wiadomości.Zapytałamod razu, co ma na myśli, i wtedy wszystko się wydało.Była na jakichśwystępach w Singapurze z ENSA mniej więcej w tym czasie, tam spotkałasię z Hugonem i, jak twierdzi, spędzili wspólnie kilka miłych wieczorów".- Nie wierz w takie rzeczy, Evie.To po prostu jakieś okropnenieporozumienie.- Bądz spokojna, Bea, nie wierzę, żeby on był taki.Nie wolno miuwierzyć.Ale oczywiście nic na to nie mogę poradzić, że zaczęłam sięzastanawiać nad tym wszystkim.Nie mam tego listu i wiem, że ona nigdyRS175mi go nie odda.Hugo często powtarzał, że Viola bardzo mu się podoba.- Wiesz co, Evie, spróbuj po prostu o tym teraz nie myśleć.Nie chcęznowu krytykować twoich przyjaciół, ale nie sądzę, aby ona cikiedykolwiek wybaczyła, że jej kostiumy w The Scarlet Pimpernel" miałylepsze recenzje niż ona sama.- Napełniła jeszcze raz kieliszki, całkowicieopróżniając butelkę.- Doskonale cię rozumiem, Evie.Ale teraz ty mnieposłuchaj, chciałam ci o czymś opowiedzieć.Widziałam się dziś rano zPriscilla.Lady Carstairs zatelefonowała, że przyjdzie trochę pózniej.Kiedydzwonek zadzwięczał zaraz po jedenastej, Beatrice przygładziła włosy izeszła, żeby przywitać się z klientką.Nie była to jednakże lady Carstairs,tylko chłopiec, mniej więcej czternastoletni, o policzkach zaróżowionych odgrudniowego mrozu.Wręczył jej telegram.- Dziękuję.Pamiętała, żeby mu dać sześciopensówkę.Trzymali w przedpokoju wmiseczce drobne monety, przeznaczone na napiwki dla różnych dostawców.Zamknęła drzwi za chłopcem i oparła się o ścianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]