[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszę, proszę, usiądz tutaj, obok mnie, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać.Wiesz, żewidziałam się dzisiaj z Sunny.- Kitty znowu położyła mu dłoń na ramieniu.- Zjadłyśmy razem lunch.Ona jest bardzo.- zawahała się, jakby szukała właściwego słowa.- Bardzo niezależna.- Pochwyciłaspojrzenie Maca i drżącym palcem starła spod oka łzę.- Chyba bardzo się zmieniła, jakby ta sprawa ześlubem wpłynęła na jej charakter.Nie sądzę, żebyś znał tę nową Sunny, nie tak, jak ja ją znam.Sunnychce teraz dla siebie nowego życia, może nawet nowego.- Urwała.- Nie, nie chcę nawet o tymmyśleć.Spuściła głowę i popatrzyła na Maca przez kosmyki czerwonej grzywki, z wielkim współczuciem, bynie miał wątpliwości, że tym, czego pragnie Sunny, jest nowy mężczyzna.Mac wstał i odszedł.Zimne spojrzenie Kitty powędrowało za nim.Przez minutę, przez całą jednąminutę, trzymała wielkiego Maca Reilly'ego w garści.Zaczekaj, panno Alvarez,najlepsza-i-najpiękniejsza-we-wszystkim Sunny, pomyślała mściwie.Jeszcze dostanę twojego faceta.Sprawię, że będzie się wił z rozkoszy, a ty zrozumiesz, co to znaczy piekło.Kobiety takie jak ty,którym wszyscy rzucają się do stóp, cierpią najbardziej, kiedy ich mężczyzni zdradzają je z kobietamitakimi jak ja.W hotelowym holu Mac kolejny raz zadzwonił do Sunny.Nie odebrała.Ogarnęło go uczucie bardzopodobne do żalu.Wystukał inny numer - tym razem Rona Perrina.- Przyjeżdżaj, Ron - rzucił krótko.- Potrzebuję cię.- Naprawdę? A co z Allie?- A co ma być?- Mówiłem ci przecież, że tam jest.Z Sunny.I jej przyjaciółką.166- Jezu - mruknął Mac, który całkiem o tym zapomniał.-Nie chodzi tylko o Sunny.Chodzi też omorderstwo.- O nie, znowu - jęknął Ron.- Czy ty kiedyś zmądrzejesz?Rozdział 42Mac stał przed hotelem, kiedy usłyszał głos Sunny.Zerknął na telefon i uznał, że śni na jawie.Ale ona była zaledwie kilka kroków dalej.Na smyczy trzymała Tesoro i patrzyła na niego z wyrazemtwarzy ni to błagalnym, ni to upartym, jakby postanowiła, że nie ulegnie, choć niewykluczone, że bychciała.Mac podszedł do niej i podniósł jej dłoń do ust.Jakiś niewidzialny mur ciągle zdawał się ich dzielić.- Sunny.Proszę, pozwól mi powiedzieć, jak bardzo cię kocham.- Nie brzmiało to błagalnie, ale jakstwierdzenie faktu.-Miłość taka jak nasza nie może tak po prostu zniknąć.Poczuł, jak ścisnęła jego dłoń, i odetchnął z ulgą.- Nie-odparła.Spojrzał jej w oczy, zastanawiając się, co właściwie przez to rozumiała - że taka miłość także i jejzdaniem nie może zniknąć, czy przeciwnie, że właśnie może? Jaki z niego detektyw, skoro nie potrafiwydedukować, co ma na myśli kobieta, mówiąc coś tak istotnego?- Pomóż mi, Sun, kochanie - powiedział, łagodnie gładząc ją po ramieniu.Tego wieczoru Sunny włożyła szarolawendowy sweterek z wełny, który tak doskonale na niej leżał,jakby został utkany specjalnie dla niej na jakiejś angielskiej wsi.Dekolt eksponował szyję, na którejpulsowała lekko błękitnawa żyłka, niemal tej samej barwy co delikatna przędza.Był zakochany iżaden szczegół nie uchodził jego uwagi.161- Zaplotłaś włosy - szepnął, muskając lśniący warkocz, przerzucony przez jej ramię.Tak bardzo chciałją pocałować.Ale w tym samym momencie Sunny nagle przerzuciła most nad dzielącą ich przepaścią, pochyliła sięi go pocałowała.I życie znowu stało się normalne.Aż do chwili, kiedy odsunęła się znowu.- Mac, może pójdziemy porozmawiać? - spytała.- Jasne.- Teraz zgodziłby się na wszystko.- Tylko nie puszczaj mojej ręki.Sunny spełniła jego prośbę i, trzymając się za ręce, wrócili do hotelu, wraz z małym, drepczącymmiędzy nimi pieskiem.Sunny ruszyła w stronę baru.Mac zastanawiał się, dlaczego nie poszli do jej pokoju, gdzie bylibysami, ale zaraz domyślił się, że Sunny nie chciała zostać z nim sam na sam.W barze przystanęła, by przywitać się z piękną Hinduską, która popijała szampana z wysoką kobietąw typie modelki, o skrzywionej pogardliwie twarzy.Kiedy wymieniały uścisk dłoni, na smukłej ręce Mahy zabrzęczały liczne bransoletki.Mac nie znał sięwprawdzie na biżuterii, ale był pewny, że wszystko, co ma na sobie Hinduska, jest bardzo kosztowne.Zwłaszcza ta wielka złota brosza z akwamarynem.Pomyślał, że Maha jest nie tylko piękna, ale żeotacza ją też aura tajemniczości, która nie pozwala dojrzeć prawdziwej kobiety za maską uśmiechu,błyszczących oczu i szlachetnej elegancji.Sunny uśmiechnęła się do niej ciepło, jakby znały się oddawna.Potem Maha przedstawiła ich swojej asystentce, Sharon Barnes.- Czuję się tak, jakbym już cię znała - oznajmiła Sharon, obrzucając Sunny spojrzeniem od stóp dogłów.- Maha tyle mi o tobie opowiadała.- Ooo, Sunny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]