[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz Lilybyła pewna, że nie jest to przypadkowa znajomość.Zmusiła się, żeby jechaćdalej, choć miała wielką ochotę zatrzymać się tam i urządzić scenę.Niepotrafiła jednak usunąć z pamięci obrazu męża z obcą kobietą i dzieckiem.Czy to właśnie z nią spotyka się potajemnie? A dziecko? Może to jego?Lily nienawidziła siebie za takie podejrzenia, lecz ostatnie dziwne zachowaniaRyana jeszcze je umacniały.Nawet jeśli nie była to zdrada, czuła, że coś przednią ukrywa.Oliwy do ognia dolała Melissa Wilkes i jej jednoznaczne aluzje.Lily nieufała Melissie.Jej mężowi też nie, ale uwagi Melissy wyprowadzały ją zrównowagi.Wilkesowie usilnie starali się stworzyć wrażenie ludzi na wysokimpoziomie, lecz Lily nie opuszczało odczucie, że w tym obrazie jest cośfałszywego.Owszem, Jason cieszył się zaufaniem Ryana i sprawnie działał współce Fortune TX, Ltd., mieszkali z Melissą w modnej dzielnicy San Antonio,a na przyjęciach błyszczeli towarzyskim polorem.Jednak o szlachetnympochodzeniu decydują jeszcze inne, nieuchwytne oznaki i dla Lily było jasne,że ta krew jest skażona pospolitością.Ryan zdawał się tego nie dostrzegać i poprostu traktował Jasona Wilkesa jak nieco niesfornego syna.Lily westchnęła ciężko, przestała myśleć o Wilkesach i skupiła się naścieżce pod stopami.Była już blisko stawu, chmury się rozwiały i zobaczyłanagle przed sobą gładką powierzchnię wody skąpaną w delikatnej poświacieodległych lamp tarasu, przetykanej księżycowym blaskiem.Gwar głosówzastąpiło kumkanie żab i chór świerszczy; rześka pazdziernikowa bryzawygnała z jej umysłu resztki gniewu, lecz nieuchronnie wsączył się smutek, zktórym już nie potrafiła sobie poradzić.Lily znowu otuliła się szalem, jakbychciała, żeby izolował ją nie tylko od chłodu nocy, lecz także od chłoduwłasnych myśli.107RS Lily.Z ciemności dobiegł ją głos Ryana, do tego stopnia nierealny, że uznałago za wytwór własnej wyobrazni.Tak czułym, pełnym uczucia tonemprzemawiał do niej w najdawniejszych, narzeczeńskich czasach.Lily powoli odwróciła się i zobaczyła przed sobą sylwetkę męża, rysującąsię na tle rozjarzonego, tętniącego gwarem domu, który zdawał się należeć doinnej rzeczywistości, odległej od niej o lata świetlne.Nie pozdrowiła go ani niewykonała żadnego gestu, po prostu stała nieruchomo.Nie wiedziała, czywolałaby, aby zostawił ją samą, czy też chciałaby z nim porozmawiać.Jednocześnie ogarnęło nią poczucie, że bardzo go kocha i wstrząsnął nią lęk, żemogłaby go stracić.Z drugiej strony znów zaczęła narastać w niej złość ipragnienie, by natychmiast sobie poszedł.Jak mógł narażać ich na utratęwszystkiego, co zbudowali przez lata wspólnego życia? Nie powinien takbeztrosko traktować ich miłości.Dlaczego z nią, swoją żoną, postępował taknieodpowiedzialnie? Jak mógł mieć przed nią tajemnice? Jesteś potrzebny na przyjęciu powiedziała łagodnie. Gubernatorpewnie cię szuka, aby ci wręczyć nagrodę. Nagroda może poczekać odrzekł Ryan z ciemności równiełagodnym głosem. To, co chcę ci powiedzieć, jest o wiele ważniejsze.Lily przełknęła z wysiłkiem, pokonując dławienie w gardle.Dzieje sięcoś bardzo złego, pomyślała.I teraz wreszcie będą mogli stawić temu czoła. Co jest ważniejsze? spytała.Cudem nie zadrżał jej głos, lecz drżaławewnętrznie, oczekując odpowiedzi.Zamiast odpowiedzieć, ruszył ku niej.Szmer kroków w trawie namoment uciszył chór świerszczy.Ryan zatrzymał się tuż przed Lily, aż poczułana twarzy ciepło jego oddechu.A potem uniósł rękę, zawahał się na ułameksekundy i musnął palcami policzek żony.Zacisnęła powieki pod jego108RSdotknięciem i otworzyła je, kiedy cofnął dłoń i znów znieruchomiał z rękamiopuszczonymi wzdłuż boków.Jaki on przystojny, pomyślała.Podobał się jej już w młodości, aledojrzałość dodała jego urodzie męskości i zdecydowania, które pogłębiły tęatrakcyjność.Nawet teraz, w wieku pięćdziesięciu dziewięciu lat, miał silne,muskularne ciało, zahartowane latami pracy fizycznej na ranczu.Ciągleciemną i bujną czuprynę znaczyło tylko parę pasemek siwizny, a oczy kolorugorzkiej czekolady dziedzictwo meksykańskiej matki patrzyły bystro jakdawniej.Nawet teraz, po tylu latach, kiedy nie była już pewna jego uczucia,widok Ryana sprawiał, że puls Lily przyspieszał gwałtownie i krew szybciejpłynęła w żyłach.Wiedziała, że zawsze będzie go kochać, obojętnie co sięstanie i co jej powie.%7łałowała tylko, że sama nie może być już pewna jegomiłości. Może ty będziesz potrafiła odpowiedzieć na to pytanie lepiej niż ja rzekł.Lily udała zaskoczenie. Co masz na myśli?Powoli wzruszył ramionami. Taka jesteś dzisiaj smutna, Lily powiedział. I widać, że smuciszsię od wielu tygodni.Jakby ostatnio uleciała z ciebie cała cudowna energia.Iuwierz mi, absolutnie nie wiem, dlaczego.Słowa Ryana, wypowiedziane z takim spokojem i szczerością, wywołałyu Lily zgoła odwrotny efekt.Nagle owładnął nią gniew i absolutne przekonanieo jego winie.Powrócił obraz męża stojącego na progu obcego domu, w którymwyraznie oczekiwała go młoda kobieta z dzieckiem.Znów usłyszała głosMelissy Wilkes, mówiącej te straszne rzeczy i Lily wreszcie uznała, że musiusłyszeć prawdę.109RS Pytasz, dlaczego jestem smutna? odpowiedziała zaczepnie. A jakamam być, skoro mój mąż, człowiek, którego kocham bardziej niż siebie,bardziej niż życie, stwierdził, że już mu nie wystarczam?Ryan otworzył usta, zdumiony, i zdołał tylko wyjąkać: Co? Słyszałeś powtórzyła chłodno. Wiem o niej, Ryan.Pokręcił głową z tak zdziwioną miną, że Lily gotowa była niemaluwierzyć, iż nie wie, o czym mówi. O niej? powtórzył. O kim ty mówisz? Lily z trudem zmusiła siędo odpowiedzi. O kobiecie, z którą masz romans.Ryan, wiem wszystko.Wiem o niej.Nadal patrzył na żonę z niedowierzaniem, jakby straciła rozum. Och, nie żartuj powiedziała. Obrażasz mnie, sądząc, że uwierzę wtwoje zaskoczenie.Podejrzewałam coś od paru miesięcy, a przed paromatygodniami zyskałam pewność, kiedy zobaczyłam cię z nią.Więc nie próbujkręcić.Widziałam was na własne oczy.Nawet teraz Ryan z wolna pokręcił głową, lecz nie powiedział nic naswoją obronę. I wiem, że ma dziecko ciągnęła nieubłaganie Lily, niezdolnapowstrzymać twardych słów, które rwały się jej na usta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]