[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W owych latach nikomu nie przychodziło do głowy myślenieo bezkonfliktowym współistnienia z naturą.Ekologia? Panie, dajse Pan siana.Harcerze kopali co prawda doły na odpadki ale ciskali do nichwszystko bez względu na to, czy Matka Ziemia miała jakieś szansesobie z tym poradzić, czy nie.(A propos, wszystkim zwolennikom plastikowych butelek itoreb reklamowych przesyłam serdeczne pozdrowienia zlaboratoriów chemicznych w Massachusetts Institute ofTechnology w USA, gdzie dowiedziono naukowo, że popularne158folie i plastiki ulegają naturalnemu rozkładowi w ziemi dopiero podwudziestu tysiącach lat.)No więc harcerze wrzucali do dołów na odpadki wszystko jakleci.Natomiast ja, mały WC, wstawałem bardzo wcześnie rano,zakradałem się do tych dołów i wybierałem z nich słoiki i butelki.Musiałem się zakradać, bo przez kilka lat żaden komendant,żadnego obozu nie zgodził się na odkładanie dla mnie słoików ibutelek obok dołów.To było by nie wychowawcze, gdyby lokalnychłopak dawał przykład gospodarności, zaradności, inicjatywy,gdyby wskazywał na możliwość zarobku a jednocześnie swojąpostawą wytykał, marnotrawstwo i brak dbałości o środowisko,samego komendanta.Codziennie przez kilka godzin robiłem obchód moich dołów,potem myłem zebrane flaszki i słoiki w jeziorze, w towarzystwierosnącej z dnia na dzień ławicy zakochanych we mnie płotek iuklei, no a około godziny dziewiątej zjawiałem się we wsi przedbramą skupu butelek.Zarabiałem wtedy więcej, niż oboje moi rodzice, a nie miałemnawet dziesięciu lat.Po kilku tygodniach takiej pracy stryj dał mi w dzierżawędwukołowy wózek.Ktoś się pewnie teraz krzywi, że co to zawyrodny stryj, dusigrosz cholera, wózka dziecku nie da tylkodzierżawi.Wara mi od stryja!!! Wiedział co robi i ma za to mojąwdzięczność, szacunek i podziw dla mądrości.Do dziś pamiętam bowiem, jak mnie rozsadzała dziecięcaduma, gdy pierwszy raz wiozłem, a nie niosłem szkło do skupu.Myślałem wtedy:159- Pożyczyć wózek to sobie może każdy, ale być dzierżawcą jużnie byle kto.Taki zimny wychów owocuje na przykład zaradnościążyciową.Mam dzisiaj silne przekonanie, że nie wolno wyciągaćłapy po zasiłki.%7ładen ZUS na starość, ani jałmużna dla bezrobotnych mnienie interesują.Zawsze gdy tracę pracę już mam kilka następnychznalezionych.Wstyd by mi było żreć kuroniówę - ktoś innypracuje na swoją rodzinę, a ja mam leżeć do góry brzuchem i jeśćza jego pieniądze, bo sobie nie potrafię roboty znalezć? Przecież tomoja sprawa, że jestem niedojda.Przecież to moje prywatnenieszczęście, że zamknęli mi zakład pracy.Nie mam prawa żądać, żeby państwo zabierało komuś innemuczęść jego pieniędzy tylko po to, by finansować moje niedołęstwo.Fizyczne, umysłowe, duchowe.To nie w porządku.Zasiłkirozdawane przez państwo są niemoralne.Z jednej strony to zwykłakradzież, a z drugiej demoralizacja.Wolno mi jedynie przyjąć pomocną dłoń wyciągniętą do mniedobrowolnie.Jak ktoś ma więcej niż potrzebuje i chce się ze mnąpodzielić, to wolno mi skorzystać.Nie wolno zaś, jeśli to państwoprzymusowo grabi ludzi podatkami na bezrobotnych.Armia Zbawienia, Caritas, Owsiak tak, bo to instytucjecharytatywne, a nie finansowane z przymusowych podatków -taką pomoc wolno przyjąć.Tylko wówczas nie jest sięwspółodpowiedzialnym za państwowe złodziejstwo.Pochylić się nad nieszczęśnikiem trzeba.Grabić w tym celunie wolno.Nie stworzy się dobra przemocą, a podatki na takzwane cele socjalne, to przemoc.160To chciałby Pan, żeby ludzie biedni, chorzy i samotni, umieralina ulicach?Przecież umierają.Jest pomoc socjalna państwa, a ludziegłodują, są samotni, zostawieni do niegodnej wegetacji z zasiłkiemalbo emeryturą, która starcza jedynie na zupę mleczną.Okradano ich przez całe zawodowe życie, zabierając na ZUS.Teraz powinni mieć uskładane wielomilionowe emerytury i zasiłkichorobowe, ale komuniści postawili z tych pieniędzy Nowe Huty.Instytucjonalny złodziej - ZUS kradnie od lat pod osłonąprawa.No i co kto z tego ma? Coś się komuś polepszyło.Komuniści mają miękkie stołki i przestronne gabinety.A gdybynie było komunistów, co daj Boże, to i tak diabeł naszykowałnastępnych w kolejce - towarzyszy europejczyków.Wspólnota Europejska od lat buduje wielki kontynentalnyZUS.Mówi o potrzebie unifikacji i centralizacji, że niby bogatszekraje europejskie będą wspomagać biedniejsze i takie tamduperele.Wielkie biura, stada pachnących urzędasów, którym trzebadać godziwie zarobić na jedwabne koszule i krawaty.No boprzecież Pracownik EWG nie może wyglądać jak łachmyta.Darmozjady, komputery, biurka, ołówki, księgowe, znaczkipocztowe, auta służbowe - po prostu EWG.Najpierw się z całej Europy forsę zagrabia do Brukseli po to,by ją pózniej po całej Europie porozdzielać.Ta operacjaoczywiście kosztuje.Płacimy zbieraczom i rozsyłaczom.Do kasyEWG wjeżdża iks dolarów, a wyjeżdża ćwierć iksa , no boobsługa kasy też coś musi jeść.A im ta kasa większa tym więcej161obsługujących.Każdy głupi by się zorientował, że chodzi o wycyckanie ludzi.Taka wielka struktura wiele kosztuje i daje wiele okazji dowielkich przekrętów finansowych, a nawet jeśli wszyscy sąkryształowo uczciwi, nie mylą się i pracują jak mrówki, to i tak niedziała.Wszystkie statystyki dowodzą, że cena, którą płacimy zaobsłużenie jednej złotówki, przez małą kasę gminną, jest mniejsza,niż cena za obsłużenie tej samej złotówki przez kasę centralną.Dlatego podatki w lwiej części powinny pozostawać w gminie, wktórej zostały wpłacone.Podatki powinny być lokalne.Płacimy iwydajemy blisko siebie.Jakim prawem facet w Warszawie decyduje o tym którędy ikiedy pociągną asfalt przez moją wieś.Gmina powinnaodprowadzać do centralnej kasy jedynie to, co jest potrzebne naobronę i bezpieczeństwo oraz zarządzanie państwem.162Gazeta Olsztyńska 20 VIII 1995:- Gdzie leży Ciemnogród? Na Cejrowszczyznie! - oto jeden zWC - dowcipów, jakimi uraczył satyryk Wojciech Cejrowskipubliczność odbywającej się w Iławie Złotej Tarki.Występ załatwił mu Cejrowski - senior, dyrektor festiwalu.Chyba musiało się to opłacać, bowiem obraziwszy w trymigamasonów, %7łydów i cyklistów, Cejrowski - junior w ekspresowymtempie pognał do kasy.Był to zapewne najszybciej zarobionymilion w historii polskiego kabaretu.No więc wcale nie najszybciej - kiedyś zapłacono mi milion zato, żebym nie przyjeżdżał na imprezę.Co się zaś tyczy występu wIławie, to jeden ze sponsorów festiwalu postawił memu ojcuwarunek, że wesprze imprezę kilkudziesięcioma milionami podwarunkiem, że pojawię się na pięć minut na scenie - więc to jazałatwiłem coś ojcu, a nie on mnie.A w kasie sponsor wypłacił mizwrot kosztów podróży i dał na kolację w restauracji - razemmilion.Kolejny przykład dziennikarskiej rzetelności - rzetelnie mniekopią po nerkach, starają się obrzydzić i przedstawić na przykładjako leniwą i pazerną szuję, która korzysta z kumoterskichukładów.Czy dziennikarze nie potrafią sobie wyobrazić, że ktośwspiera własnego ojca i specjalnie na jego prośbę jedzie przez półPolski, po to, by zadowolić sponsora festiwalu w Iławie? Podłegnidy i tyle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]