[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten wspaniały widok mam stale w sobie.Przyjechał Ksiądz na studia na Uniwersytecie Hebrajskim.To uczełnia państwowa?Uniwersytet Hebrajski to jedna z wizytówek Izraela, oczywiście uczelnia państwowa i najbardziej renomowana.Ma dwa campusy, jeden na górze Scopus, drugi po przeciwnej stronieJerozolimy, obydwa łączy autobus.Campus na górze Scopus jest doskonale widoczny z dachu budynku jerozolimskiej filii Papieskiego Instytutu Biblijnego.Ze względu na specyficzną sytuację polityczną w Izraelu wejście na teren uniwersytetu było chronione - bariery, ochroniarze, torby i teczki do rewizji.Wtedy mnie to dziwiło, teraz już nie, bo w Polsce często jest podobnie.Jak się zatem Ksiądz tam czuł? Czy jako przybysz z Polski nie spotykał się Ksiądz z jakimś rodzajem kontestacji ze stronyŻydów?Wręcz przeciwnie.Byłem jedynym Polakiem w kilkunastoosobowej grupie stypendystów z całego świata, więc wszędzie podczas wykładów i między nimi wywoływałem ogromne zainteresowanie.Wnet okazywało się, że większość wykładowców wywodzi swoje korzenie z Polski, bądź nadal ma tam rodzinę.Wypytywano mnie o Polskę, a ja dowiadywałem się, że ten pan pochodzi z Łodzi, tamten z Warszawy, inny z Krakowa, ta pani ma rodzinę w Zamościu lub w Kutnie.Miałem więc z wykładowcami wspólny język, bo oni chcieli rozmawiać: pytali, co słychać w Warszawie, jak teraz wygląda Łódź.Znałem te miasta, bo przecież niedaleko Łodzi pracowałem z dziećmi i młodzieżą i kilka razy tam byłem.Nigdy na Uniwersytecie Hebrajskim nie spotkałem się wówczas z jakimkolwiek przejawem antypolonizmu czy niechęci wobec Polski i Polaków.Zresztą wcale się takich zjawisk nie spodziewałem, ponieważ nie miałem żadnych doświadczeń z Żydami.Traktowałem ich tak jak wszystkich innych ludzi, tak samo na nich patrzyłem i tego samego od nich oczekiwałem.Podkreślam to bardzo mocno, bo później bywało rozmaicie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.Natomiast podczas tamtego pobytu zawsze była życzliwość i zainteresowanie.Jeżeli czasami pojawiało się jakieś zakłopotanie, było zapewne maskowane, może po to, żeby nie sprawiać mi przykrości.Czyli istniała bardzo duża wrażliwość na odczucia młodego człowieka, który przyjechawszy z Polski poznawał jako chrześcijanin Ziemię Świętą.Wszyscy żydowscy rozmówcy o tym wiedzieli; czasami przyjmowali to z pewnym zdziwieniem, częściej pytali, co widziałem i co jeszcze chciałbym zobaczyć.Nierzadko słyszałem: „Polska, to taki piękny kraj, ale i tutaj, u nas, też jest ładnie”.A co szczególnie interesowało tych wykładowców o polskichkorzeniach?Pytano mnie, jak jest w Polsce, jak się u nas żyje, jak to możliwe, że mogłem przyjechać do Izraela, jak mi się Izrael podoba.Niemal po każdym wykładzie przerwa była zajęta przez tego typu rozmowę z wykładowcą.Wśród nich była nauczycielka, która uczyła nas hebrajskiego - bardzo ładna kobieta - której rodzice i dziadkowie pochodzili z Warszawy.Po każdej lekcji miała świeże pytania od swoich dziadków i rodziców.Jak wygląda ta ulica? (Mieszkali w pobliżu Placu Zbawiciela).Jak wygląda ta kamienica? Czy jest jeszcze ten dom? Znała Warszawę z ich opowiadań bardzo dokładnie - znała tak, jak ktoś, kto czyta Księgę Ezechiela, zna wygląd świątyni jerozolimskiej.Wiedziała, ile w tej kamienicy było okien, jak wyglądała brama wejściowa, jakie jest jej sąsiedztwo itd.Krzewiła w sobie dokładną pamięć o dalekim i już niedostępnym miejscu, a ja to szczerze podziwiałem.W dużej mierze to właśnie dzięki niej zrozumiałem sens tych fragmentów w Piśmie Świętym, które coś drobiazgowo opisują, na przykład wygląd przybytku, szat arcykapłana czy świątyni.Pomyślałem, że w świecie, w którym nie było fotografii, taki opis pełnił po prostu wartość dokumentacyjną.I ona dokładnie tak to traktowała.A zatem uczyłem się od moich profesorów o Izraelu, a oni ode mnie dowiadywali się więcej0 Polsce.Od czasu do czasu przynosili gazetę wydawaną w języku polskim.Jej lektura uświadamiała mi, jak te same sprawy, ale oglądane z odmiennej perspektywy, bardzo różnią się od siebie.Interesowały mnie bardzo wszelkie wzmianki o Janie Pawle II, ocenie jego działalności i odbywanych przez niego podróżach apostolskich.Najczęściej ograniczano się do suchych informacji, lecz lakoniczne komentarze były dość przychylne.Spotykałem Izraelczyków, którzy z dumą podkreślali swoje polskie korzenie i dodawali, że czują się rodakami papieża.To sprawiało, że w Jerozolimie i w innych miejscach czułem się coraz bezpieczniej i coraz bardziej swojsko.Jak wyglądały studia na Uniwersytecie Hebrajskim? Na czym polegały? Jaka była tematyka wykładów?Największy nacisk położony był na realia Ziemi Świętej, realia biblijne - języki, historia, geografia, topografia, archeologia.Na pierwszym planie był język hebrajski, biblijny i współczesny, oraz archeologia.Dla mnie wykłady z archeologii były najciekawsze, bo łączyły się ze zwiedzaniem stanowisk archeologicznych.Zwiedziłem Jerycho, Bet Szean, Hazor, Dan, Me-giddo, Lakisz, Gezer, Bet Szemesz, Arad, Qumran, Masadę1 inne miejsca.Mieliśmy najlepszych izraelskich archeologów za przewodników, a do tego odbywały się wykłady in situ, czyli w miejscu, którego dany wykład dotyczył.Poznawaliśmy te miejsca, oprowadzani przez specjalistów.I to było arcycieka-we, bo Biblia po prostu odżyła.Do każdego wyjazdu przygotowywałem się bardzo starannie.Czytałem specjalistyczne książki, przeglądałem mapy, czytałem odpowiednie fragmenty Biblii.Obecność na każdym z tych miejsc wywoływała dreszcze, świadomość, że obcuje się z przeszłością, która jest częścią historii świętej, dziejów zażyłości Boga z ludem Jego wybrania.Wykładowcy Uniwersytetu Hebrajskiego, co zrozumiałe, kładli nacisk na poznawanie realiów Biblii Hebrajskiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]