[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od czegozaczniemy?Pan Norrell westchnął.- To nie jest wzywanie byle kogo.Istnieją trudności ściśle powiązane z magiądotyczącą Johna Uskglassa.- Czyli?- Nie wiemy na przykład, jak go nazwać.Zaklęcia przywołania wymagają bardzorozważnego użycia nazwiska.Jedne z tych, którymi nazywaliśmy Johna Uskglassa, nigdy niebyło jego prawdziwym.Podobno został porwany do Faerie, zanim go ochrzczono, i tak stałsię dzieckiem bez imienia w brugh. Bezimienny niewolnik , między innymi tak właśnienazywał sam siebie.Rzecz jasna, elfy nadały mu imię, ale odrzucił je po powrocie do Anglii.I choć miał tyle imion - Król Kruków, Czarny Król, Król Północy - on sam tak siebie nienazywał.- Tak, tak! - przerwał Strange niecierpliwie.- Wiem o tym! Ale John Uskglass tochyba jego prawdziwe nazwisko?- Ależ skąd! Tak nazywał się młody arystokrata, który, jeśli się nie mylę, umarł latem1097 roku.Król, czyli nasz John Uskglass, twierdził, że człowiek ten był jego ojcem, alewielu ludzi uważało, że nie łączyło ich żadne pokrewieństwo.Nie sądzę, by ten chaosnazwisk i tytułów był przypadkowy.Król wiedział, że zawsze będzie przyciągał uwagęinnych magów, i zabezpieczył się przed ich natarczywością, celowo czyniąc ich zaklęciaprzyzywające bezużytecznymi.- No to co mam robić? - Strange strzelił palcami.- Niech mi pan coś doradzi!Pan Norrell zamrugał oczami.Nie był przyzwyczajony do tak szybkiego myślenia.- Gdybyśmy użyli zwykłego angielskiego zaklęcia przywołania - a upierałbym sięwłaśnie przy nim, nie da się go ulepszyć - powinniśmy sprawić, żeby jego część pomogła namdokonać rozpoznania.Będziemy potrzebowali wysłannika, ścieżki i podarku.Jeśliwybierzemy narzędzia, które już znają króla, i to blisko, nie będzie miało znaczenia, czynazwiemy go właściwie.I tak go znajdą i skłonią do przybycia, bez naszej pomocy.Rozumiepan? - Mimo przerażenia pan Norrell bardzo się ożywił perspektywą magii - nowej magii -odprawianej w towarzystwie pana Strange a.- Ten dom powstał na ziemi króla, z kamieni zopactwa króla.Niespełna dwieście metrów od tego pomieszczenia biegnie rzeka.Częstoniosła na swych wodach króla w królewskiej barce.W ogródku warzywnym rosną grusza ijabłoń, pochodzące w prostej linii od roślin wyrosłych z pestek wyplutych przez królapewnego letniego wieczoru w ogródku opata.Niechże kamienie z dawnego opactwa będąnaszym wysłannikiem.Niech rzeka będzie naszą drogą.Niech przyszłoroczne jabłka i gruszkiz tych drzew będą naszym podarkiem.Wtedy możemy nazwać go królem.Te kamienie, tarzeka, te drzewa nie znają innego monarchy!- Dobrze - powiedział Strange.- A jakie zaklęcie pan poleca? Czy jest coś u Belasisa?- Tak, trzy zaklęcia.- Warto je wypróbować?- Raczej nie.- Pan Norrell otworzył szufladę i wyciągnął z niej kartkę.- To najlepszezaklęcie, jakie znam.Nie mam w zwyczaju stosować zaklęcia przywołania, ale gdybym miał,użyłbym właśnie tego.- Podał je Strange owi.Kartka pokryta była drobnym, schludnym pismem pana Norrella.Na górze napisano: Zaklęcie przywołania pana Strange a.- Właśnie za pomocą tego zaklęcia wezwał pan Marię Absalom - wyjaśnił pan Norrell.- Wprowadziłem kilka poprawek.Ominąłem florilegium, które skopiował pan słowo posłowie z Ormskirka.Jak pan wie, w ogóle nie cenię sobie florilegiów, a to jest szczególnienonsensowne.Dodałem ekstrakt Zabezpieczenia i Wyzwolenia, a także Poblask Pokory.Wątpię jednak, czy w tym wypadku to cokolwiek pomoże.- Teraz to nasze wspólne dzieło - zauważył Strange.W jego głosie nie było zazdrościani niechęci.- Ależ skąd - zaprzeczył pan Norrell.- Cała konstrukcja jest pańskiego autorstwa.Jazaledwie ją doszlifowałem.- Znakomicie! Wobec tego jesteśmy gotowi?- Zostało coś jeszcze.- Co?- Pewne środkiostrożności, niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa pani Strange - powiedział pan Norrell
[ Pobierz całość w formacie PDF ]