[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.66Przy kolejnym stole pracowały dwie osoby.Laurie niemiała pojęcia, kto to.Na piątym spoczywały zwłoki Murzyna.Stojąca u szczytu stołu postać - zapewne Marvin, uznałaLaurie - pomachała do niej i zawołała, przekrzykując pohu-kiwania Binghama:- Jesteśmy gotowi na piątce, doktor Montgomery!Bingham nagle odwrócił głowę w jej kierunku.W tym mo-mencie najchętniej schowałaby się do mysiej dziury.Zwiatłoodbijało się od jego maski, tak \e Laurie nie miała pojęcia, wjakim jest nastroju.- Doktor Montgomery, spózniła się pani pół godziny!- Przeglądałam moje przypadki na przedpołudnie - odparłatak szybko i tak pokornie Laurie, jak to było mo\liwe.Czuła, \eserce bije jej mocno.Od dzieciństwa nie umiała opanowaćlęku przed ludzmi uosabiającymi władzę - w domu, w szkole iw miejscu pracy.- Poza tym musiałam porozmawiać z CherylMyers.- Chodziło o wywiadowcę sądowego, z którym Lauriespotkała się w biurze.Chocia\ Cheryl, ogólnie biorąc, sporzą-dziła dobry raport i wiarygodnie zrekonstruowała okolicznościzgonu na budowie, Laurie zauwa\yła, \e nie zmierzyła odle-głości od budynku do miejsca fatalnego upadku.Uznała, \eCheryl otrzymała niezbędne dane, ale omyłkowo nie włączyłaich do raportu.- Wszystko to powinno być zrobione przed wpół do ósmej -warknął Bingham.- Tak, szefie powiedziała Laurie.Nie miała ochoty się kłócić.W przeciwieństwie do Jacka naogół odruchowo trzymała się wytyczonych reguł.Ignorowałajedynie nakaz rozpoczynania sekcji dokładnie o wpół doósmej, gdy\ stał w sprzeczności z jej przekonaniem, \e przedautopsją przede wszystkim nale\y się dokładnie zapoznać zopisem przypadku.Chcąc uniknąć wszelkich rozmów na tentemat, Laurie od razu podeszła do stołu Jacka i spytała, jakidzie sekcja.- Bosko, poza tym nieprzyjemnym faktem, \e pacjent nie\yje - za\artował Jack.- Jedyny minus był taki, \eprzygotowanie ciągnęło się w nieskończoność.Uwinęlibyśmysię67migiem, gdybyśmy mieli na podorędziu jakąś pomoc z praw-dziwego zdarzenia.- Wal się! - krzyknął Vinnie.- Gdybyście wy, dwie staregaduły, tak nie marudziły, ju\ byśmy siedzieli przy kawce.- Panowie - rozległ się głos Binghama.- W tym prosek-torium nie ma miejsca na najmniejszy brak szacunku wobeczmarłych ani na \adne wulgarności.By zapobiec dalszym komentarzom Jacka i kolejnym ostrymuwagom Binghama, Laurie szybko podeszła do Marvina i swo-jego stołu sekcyjnego.Mijając stół Binghama, skuliła się, oba-wiając, \e szef ją przywoła, ale na szczęście jego uwaga skupiłasię na, jak to określił, katastrofalnej pomyłce" ze strony Rivy,która tymczasem przystąpiła do sekcji szyi.- Będziesz potrzebowała czegoś konkretnego? - spytałMarvin, gdy Laurie zatrzymała się przy stole numer pięć.Laurie zwykle była tak świetnie przygotowana do sekcji, \e naogół z góry wiedziała, co będzie jej potrzebne.- Pełny zestaw probówek do posiewów - odpowiedziała,oceniając wzrokiem ciało Davida Jeffriesa.Jak na pięćdziesięciolatka przed śmiercią musiał być w do-brej formie.Nie dzwigał niepotrzebnego tłuszczu.Więcej, jegomięśnie, zwłaszcza piersiowe i czworogłowe ud, były jędrne idobrze zaznaczone jak u znacznie młodszego mę\czyzny.Laurie skrzywiła się za plastikową maską.Poza wyraznąinfekcją ran operacyjnych po obu stronach prawego kolana, nacałym ciele widniały drobne krosty, które z czasem mogłybysię zamienić w ropnie lub czyraki.Jeszcze bardziej uderzającywidok stanowiła łuszcząca się skóra, szczególnie na biodrach,gdzie zwisała du\ymi płatami.- Widzisz jego ręce? - spytał Marvin.Laurie skinęła głową.- Dlaczego skóra tak mu się łuszczyła?- Gronkowiec wytwarza du\o toksyn.Część z nich sprawia,\e komórki skóry oddzielają się od pozostałych tkanek.- Uch - skrzywił się Marvin.Laurie znów skinęła głową.To nie była jej pierwsza ofiaragronkowca, ale z czymś takim jeszcze się nie spotkała.68- W ka\dym razie mam sporo probówek na posiew - za-pewnił ją Marvin.- Du\y zapas strzykawek te\?- Aha.- W porządku, bierzmy się do roboty.- Przyciągnęła mi-krofon.- Chcesz obejrzeć zdjęcia? Przygotowałem na wszelkiwypadek.Laurie podeszła do przeglądarki i obejrzała klisze.Marvinstanął za nią i te\ się przyglądał.- Nasze zdjęcia rentgenowskie słu\ą przede wszystkim dolokalizacji ciał obcych i złamań - powiedziała Laurie.- Alenawet przy tak niewielkim powiększeniu wyraznie widać śladyrozległego zapalenia płuc.Płuca są mokre.- Hm - mruknął Marvin.Technika rentgenowska była dla niego całkowitą zagadką.Nie pojmował, jak lekarze mogą coś dostrzec na zamglonychzdjęciach.Laurie wróciła do stołu i kontynuowała oględziny.Wyjęłarurkę intubacyjną, kiedy się upewniła, \e lekarz wentylującypacjenta, który najwidoczniej miał trudności z oddychaniem,zało\ył ją właściwie.Pobrała krwisty śluz, który przylgnął dorurki.Obejrzała wenflony, sprawdziła, czy były poprawnie za-ło\one, po czym je wyjęła i pobrała kolejny materiał na posiew
[ Pobierz całość w formacie PDF ]