[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest wysokim urzędnikiem partyjnym.- Kim jest twój ojciec?- Pierwszym sekretarzem komitetu obwodowego.- Jakiego obwodu?- Irkuckiego.Nadia drgnęła.- Irkuckiego? Chyba znam faceta, który może nam pomóc.- Jak?- Widzisz, lepiej, żeby twój tata nie dowiedział się, co cię spotkało, póki wszystkonie zostanie załatwione.- Kim jest człowiek, który miałby według ciebie obronić nas przed KGB?- Nie całym KGB, pamiętaj.Tylko przed trzema łajdakami, którym sperma padłana mózg i którzy nadużywają swojej władzy.Mówisz, że tego starszego zwali pułkow-nikiem?- Tak.- To marnie, ale damy sobie radę.Zostaniesz tutaj, a ja rano wrócę do Moskwy.Twoja nowa przyjaciółka, Sofia, zajmie się tobą.Załatwimy tych sukinsynów.Niepozwolę im zrobić z ciebie kurwy, wystarczy, że ja nią jestem.Restauracja Bajkał , mieszcząca się nad wielkim moskiewskim centrum handlo-wym na Arbacie, była ulubionym lokalem słynnych osobistości oraz przestępców.Wtrzecią noc po odratowaniu, o siódmej wieczorem, Oksana siedziała z Nadią w odle-głym kącie restauracji.Nadia zamówiła szampana i wielką czekoladę: była to jej ulu-biona zakąska.Wrzuciła kawałek czekolady do wina i patrzyła, jak wiruje wznoszonyprzez złociste bąbelki.Po pewnym czasie podniosła głowę.- Aha, idzie - powiedziała.Oksana spojrzała w tę samą stronę i zobaczyła mężczyznę, który szedł ku nim70wąskim przejściem między stolikami.Wydawało się, że jest tu znany; wiele osób od-wracało głowy i witało się z nim.Mężczyzna był dość wysoki, jasnowłosy, miał szero-kie ramiona i dużą głowę.Szeroką twarz zdobił cienki, prosty nos.Małe szare oczyskrywały się częściowo pod powiekami, przez co wyglądał na zaspanego.Nosił szytyna zamówienie garnitur.Kiedy dotarł do ich stolika, Oksana poczuła subtelny zapachdrogiej wody kolońskiej.Wielkie białe zęby błysnęły w powściągliwym uśmiechu.Byłto Paweł.- Cześć, dziewczyny - przywitał je przyjemnym, niskim głosem.- Jak leci?- Cześć, Paweł.- Nadia zapaliła papierosa.- Miło, że nie zapomniałeś o starusz-kach.- Nie należysz do tych, o których się zapomina.Jesteś jak promyczek słońca w po-chmurny zimny dzień - powiedział, zajmując miejsce.Oksana popatrzyła na niego z zaciekawieniem, ale się nie odezwała.Przy stoliku pojawił się kelner.Paweł zamówił karafkę wódki i jesiotra z sałatką.Zpowodu wielkiej popularności tej restauracji często mijała godzina, nim zamówionedanie docierało do klienta, ale on nie musiał czekać.Dziewczyny nie dały się skusić na solidny posiłek, więc Paweł zamówił im kawę ideser.Zatknął szeroką serwetkę pod szyję i zaczął jeść.- Więc ty jesteś Oksana - powiedział po chwili.- Tak.- Wzięła papierosa od Nadii.Paweł przyjrzał się jej bacznie, zauważając ślady siniaków pod pudrem.Pokiwałgłową.- Możesz mi mówić Paweł.- Nalał sobie, posmakował, pociągnął długi łyk i od-stawił kieliszek, wracając do jedzenia.- Byłem wstrząśnięty tym, co powiedziała miNadia.- Pokręcił głową jakby z niedowierzaniem i zaczął przeżuwać następny kawałekjesiotra.- Mam pewne możliwości, ale najpierw chciałbym usłyszeć wszystkie szcze-góły od ciebie.- Podniósł rękę, ucinając jej protesty.- Rozumiem, to trudne.Ale mu-szę wiedzieć wszystko, jeżeli mamy załatwić tę sprawę.- Od czego zacząć? - zapytała Oksana.- Skończymy kolację, pogawędzimy chwilkę, ale prawdziwą rozmowę odbędziemygdzieś indziej.Paweł uśmiechnął się z sympatią, odwrócił do Nadii i poklepał ja po kolanie.- Brzmi rozsądnie - przyznała Nadia.- Dokąd pójdziemy?- Zobaczysz.- Paweł był wesoły, witał się z ludzmi, którzy podchodzili do stolika.Oksana miała wrażenie, że gdyby pozwolił, całowaliby go po ręku - tyle podziwuzmieszanego ze strachem wyzierało im z oczu.Wreszcie Paweł wstał.Była już71dziesiąta.Zostawił na stoliku sto rubli, chociaż rachunek opiewał na pięćdziesiąt.- Mójwóz będzie czekał za godzinę po drugiej stronie ulicy, blisko teatru - rzucił na odchod-nym.- Bawcie się, zamówcie trochę szampana, ale pamiętajcie, żeby się nie spóznić.Godzinę pózniej Nadia i Oksana zajęły miejsca w czarnej Wołdze, Nadia obokPawła, który prowadził, Oksana z tyłu.Niewiele rozmawiali w czasie jazdy ulicami.Wkrótce znalezli się na autostradzie łączącej Moskwę z Leningradem.Oksana zauwa-żyła, że jedzie za nimi jakiś samochód.Paweł zachichotał.- W moim interesie zdrowy rozsądek nakazuje mieć w pobliżu przyjaciół.W ciągu godziny Moskwa została za nimi.Samochód pędził wśród nie kończącychsię pól i lasów.Przejechali przez małe miasteczko Klin na północ od Moskwy.Podkoniec drugiej godziny jazdy znalezli się niedaleko Wołgi.W swym górnym biegu,blisko zródeł, Wołga jest wspaniała - szeroka na ponad półtora kilometra, z błotnistymibrzegami porośniętymi niskim, gęstym lasem.Przerzucony przez rzekę most mierzydwa kilometry długości.Za mostem szosa przez prawie dwa kilometry biegnie szpalerem stuletnich topoli.Tutaj Paweł zwolnił i zatrzymał wóz na poboczu.Na jego znak Oksana wysiadła, otu-lając się czarnym płaszczem.Był dopiero wrzesień, lecz chłód już dawał się we znaki.Poszła za Pawłem i Nadią w sosnowy las na brzegu Wołgi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]