[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Namaste - rzekła na powitanie Hinduska.Jennifer czuła się raczej niezręcznie, ale odpowiedziała tym samym.118Kashmira zaczęła rozmowę od standardowych pytań o podróŜ ze Stanów i zakwaterowanie w hotelu, a takŜe o drogę do szpitala.Uśmiech zniknął z jej twarzy - pojawiał się tylko w krótkich chwilach, gdy wymagał tego tok rozmowy, i z pewnością był wymuszony.Z naleŜytą powagą przekazała kondolencje w imieniu własnym, a takŜe lekarzy i całego personelu szpitala.- Zgon pani babci był zupełnie nieoczekiwanym i tragicznym wy-darzeniem - dodała.- W rzeczy samej - przytaknęła Jennifer, przyglądając się Kashmirze i czując, Ŝe gniew, który ogarnął ją z rana, zaczyna powracać: nie tylko straciła najbliŜszą osobę, ale na dodatek oderwano ją siłą od bodaj najwaŜniejszego etapu w jej całym studenckim Ŝyciu.Wiedziała, Ŝe to jej ojciec jest prawdopodobnie głównym winowajcą obecnej sytuacji, ale w tym momencie świadomie przerzucała całą winę na szpital, re-prezentowany przez Kashmirę Varini, która na dodatek w bardzo nie-przekonujący sposób udawała współczucie.- Proszę mi powiedzieć - odezwała się Kashmira, zupełnie nieświadoma fatalnego stanu ducha Jennifer, spowodowanego po części zmę-czeniem - gdzie chciałaby pani dopełnić przykrych formalności? Mo-Ŝemy usiąść w kawiarni albo przejść do mojego gabinetu.Decyzja na-leŜy do pani.Jennifer spojrzała niespiesznie najpierw w stronę otwartych drzwi pokoju Kashmiry, a potem w przeciwnym kierunku, ku szklanej ścianie kawiarni.W podjęciu decyzji pomogła jej świadomość oczywistego faktu: gdyby nie napiła się teraz kawy, mogłaby zasnąć w połowie rozmowy.Gdy obwieściła swoją decyzję, Kashmira wyglądała na zadowoloną i nawet uśmiechnęła się przelotnie, jakby utwierdzona w przekonaniu, ze łatwo będzie manipulować przybyszem zza oceanu.Jennifer wypiła kawę, ale nie zauwaŜyła jej oŜywczego działania i wkrótce nabrała przekonania, Ŝe powrót do hotelu na krótką drzemkę będzie konieczny.Próbując wyjaśnić sobie ten stan nagłego osłabienia, szybko policzyła, Ŝe gdyby znajdowała się teraz w Los Angeles, wła-śnie wybierałaby się do łóŜka.- Pani Varini - powiedziała, przerywając Hindusce w pół zdania 119opowieść o niedogodności, jaką jest dla szpitala brak kostnicy - bardzo mi przykro, ale niewiele spałam i zupełnie nie mogę się skupić, a tym bardziej podejmować waŜnych decyzji.Obawiam się, Ŝe muszę wrócić do hotelu i odpocząć choć kilka godzin.- Jeśli jest w tym czyjakolwiek wina, to tylko moja - odparła Kashmira bez zbytniego przekonania.- Mogłam inaczej zaplanować pani rozkład zajęć.MoŜemy ograniczyć się teraz do najwaŜniejszej sprawy: proszę podjąć jedną prostą decyzję, a my zajmiemy się resztą.Chcemy wiedzieć, czy zdecydowała się pani na kremację, czy na balsamowanie.Proszę powiedzieć, a my wykonamy pani wolę.Jennifer potarła zmęczone oczy i głośno westchnęła.- Mogłam to zrobić w Los Angeles.- Owszem, mogła pani - zgodziła się Kashmira.Jennifer otworzyła oczy i zatrzepotała powiekami, by złagodzić przykre szczypanie, po czym spojrzała na Hinduskę, zastygłą w nie-mym oczekiwaniu.- W porządku.Muszę zobaczyć moją babcię.Po to tu przyjecha-łam.- Jest pani pewna?- Jasne, Ŝe jestem pewna! - warknęła Jennifer, zanim zdąŜyła ugryźć się w język.Nie chciała, by zabrzmiało to aŜ tak ostro.- Jest tutaj, prawda?- Z całą pewnością.Po prostu nie byłam pewna, czy takie jest pani Ŝyczenie.Zgon nastąpił w poniedziałek wieczorem.- Ale ciało umieszczono w lodówce?- Naturalnie.Jednak być moŜe tak młoda osoba jak pani nie chcia-łaby.- Mam dwadzieścia sześć lat i od czterech lat studiuję medycynę -przerwała jej zirytowana Jennifer.- Nie wydaje mi się, Ŝeby musiała się pani martwić moją nadwraŜliwością.- Doskonale.W takim razie gdy tylko dopije pani kawę, pójdziemy zobaczyć pani babcię.- Dość juŜ wypiłam; ręce zaczynają mi się trząść.- Jennifer odsunęła spodek z na wpół opróŜnioną filiŜanką i wstała.Znieruchomiała na moment, czekając, aŜ ustaną zawroty głowy.120Supernowoczesną, bezszelestną windą zjechały do piwnicy, gdzie znajdowały się maszynownia, schludna stołówka dla personelu, szatnie oraz magazyny.Przy końcu głównego korytarza, za stołówką, znajdowało się wyjście na rampę towarową.Strzegł go podstarzały ochroniarz w zbyt obszernym mundurze, siedzący niedbale na prostym krześle.Obie szpitalne chłodnie mieściły się bliŜej windy niŜ stołówka.Kashmira bez słowa poprowadziła Jennifer do pierwszej z nich i szarpnęła cięŜkie drzwi.Jennifer musiała jej pomóc.Wnętrze wypełnione było półkami rozmieszczonymi w równych odstępach od podłogi po strop, na całych dwunastu metrach długości pomieszczenia.Szybkie spojrzenie uświadomiło Jennifer, Ŝe przechowuje się tu głównie hermetycznie zapakowaną Ŝywność, ale takŜe leki i inne substancje wymagające schłodzenia.Pośrodku salki stały szpitalne nosze na kółkach, a leŜące na nich ciało było okryte czystym prześcieradłem.Panowała tu lekko mdląca woń.- Ciasno tu - zauwaŜyła Kashmira.- MoŜe powinna pani wejść sa-ma.Jennifer bez słowa przekroczyła próg.Temperatura we wnętrzu musiała sięgać zera stopni.Teraz, gdy ciało babci było tak blisko, Jennifer nie była juŜ pewna, czy naprawdę chce spojrzeć na nie po raz ostatni.Choć sama twierdziła, Ŝe jest doświadczoną studentką medycyny, nie przywykła do obcowania ze zmarłymi, nawet po tygodniowej praktyce w prosektorium.Spojrzała na Kashmirę, która pytająco uniosła brwi, jakby chciała powiedzieć: I co, oglądasz czy nie?Czuła jednak, Ŝe nie moŜe dłuŜej zwlekać.Chwyciła róg prześcieradła i powstrzymując łzy, uniosła go, by odsłonić twarz babci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]