[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy parę dni pózniej Alicja oznajmiła, że wydaje przyjęcie na cześć Amy Weston, Annabella początkowo chciała wymówić się bólem głowy, ale zdawała sobie sprawę,że w końcu i tak dojdzie do spotkania z sir Westonem.Usiłowała wprowadzić się w dobry nastrój, lecz wieczórokazał się przykrym rozczarowaniem.Alicja, lękając sięzatargów, posadziła Willa z dala od Annabelli, jednak gdytylko nieszczęsna dziewczyna odważyła się unieść wzrok,przekonywała się, że Weston nawet nie spogląda w jej kie-runku.Wydawał się jej nieodparcie przystojny, lecz zarazem grozny.Annabelli dotrzymywał towarzystwa starsza-wy już sąsiad Jamesa i Alicji, sir Dunstan Groat, który byłpod wrażeniem jej urody, nazwał ją hożą kobitką" i przezcały wieczór pożerał oczyma.Amy Weston jeszcze raz podziękowała Annabelli zapomoc, natomiast Will starannie jej unikał i nieszczęsnadziewczyna czuła się jak trędowata.Poproszono ją, by zaśpiewała.Niestety, natychmiast przypomniała sobie Mun-dell i głos się jej załamał, toteż otrzymała zaledwie grzeczne oklaski.W sumie był to bardzo smutny wieczór i An-nabella, pod pozorem bólu głowy, wcześnie położyła siędo łóżka.Następne spotkanie miało już przyjemniejszy przebieg.Ich wspólni znajomi Linleyowie urządzili wieczorek tańcujący, a choć Will ani razu nie poprosił jej dotańca, przynajmniej był wobec niej uprzejmy, wymieni-li nawet parę grzecznościowych uwag.I znowu sir Dunstan nie odstępował jej ani na krok, co starała się znosić z możliwie największą pogodą ducha.Nadal czuła siębardzo nieszczęśliwa.Rozmowa w Challen Court była bolesna, lecz mogła jej uniknąć, gdyby choć trochę pomyślała.Teraz już na zawsze ona i Will pozostaną sobie obcy.Rysowała się przed nią ponura perspektywa dziesiątekczczych okazji towarzyskich, podczas których będą sięspotykać, wymieniać sztywne uśmiechy i znowu rozchodzić.Gorzej już być nie może.Ależ oczywiście, że mo-że.bo gdyby się ożenił? Znowu poszła do łóżka z bólemgłowy.Gdy lato miało się już ku końcowi, Annabella i Will często przebywali w swym towarzystwie.Pod niektórymiwzględami ich wzajemne stosunki stały się prostsze, pod innymi bardziej skomplikowane.Choć Will na żadnym wieczorze nigdy nie poprosił jej do tańca, całkiem miło rozmawiali na obojętne tematy.Raz, gdy usiłowała wytłumaczyćsię z powstałego między nimi nieporozumienia, spojrzał nanią lodowatym wzrokiem i nie chciał słuchać jej przeprosin.Więcej nie próbowała.Wystarczająco cierpiała na sam jegowidok, zwłaszcza jeśli znajdował się w towarzystwie innejdamy.Coraz mocniej dręczyła ją zazdrość.Pewnego ranka, nazajutrz po balu, na którym Will asystował niejakiej pannie Watts tak gorliwie, że wywołałoto znaczące spojrzenia gości, Annabella wstała wcześnie,postanawiając otrząsnąć się z czarnych myśli podczasprzejażdżki.Dzień był pogodny, z wyżyn wiał lekki wietrzyk, zapowiadając upal babiego lata, gdy tylko słońcebędzie wyżej.Lecz kiedy wyruszała, pola spowijała jeszcze mgła.Annabella ze zdumieniem stwierdziła, że samopoczucie poprawiło się jej niemal natychmiast.Chłodnepowietrze zaróżowiło jej policzki i zwichrzyło włosy.Dała się ponieść nastrojowi, galopując nieco za szybko, także daleko w tyle zostawiła towarzyszącego jej chłopca stajennego, sadzącego na starym gniadoszu.Kiedy się odwróciła, dojrzała, że do służącego zbliża sięjakaś postać, zamienia z nim parę słów, po czym ruszaw jej kierunku.Z tej odległości nie można było dostrzec,kim jest jezdziec, lecz Annabella nabrała przekonania, żeto sir William Weston.Zrobiło jej się nieprzyjemnie.Przyglądała mu się przez chwilę, jak pędzi ku niej co sił naczarnym wierzchowcu.Potem celowo skierowała koniaw stronę wysokiego żywopłotu, który zagradzał jej drogęna następne pole.Skok okazał się bardzo ryzykowny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]