[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ku jego zaskoczeniu po policzku Betty spłynęła łza.- Nie mam pieniędzy.Wyglądała tak słabo, jakby miała zemdleć.Billy, który do tej porygrzecznie bawił się klockami, popatrzył na nią ze strachem.- Mamo?- Nic mi nie jest, kochanie.- Pospiesznie otarła twarz.- Nie chcę żadnych pieniędzy, pani Trent - zapewnił Aidan.- Ale jeślinie ma pani nic przeciwko temu, zamierzam mówić, że pani jest mojąklientką.Popatrzyła na niego, a potem potrząsnęła głową.- Nie proszę nikogo o jałmużnę, panie Flynn.Phil zmarł nagle na atakserca, był taki młody.Nie mieliśmy ubezpieczenia.Proszę nie myśleć, żesię żalę, niektórzy mają gorzej, stracili wszystko, a ja mam moichchłopców.Jest ciężko, ale nigdy nie proszę nikogo o pieniądze ani o.- Pani Trent - przerwał jej, biorąc ją za ręce.- Jest na odwrót, to paniwyświadczy mi przysługę.Szczerze mówiąc, policja traktuje mnie jakwrzód na d.- Przypomniał sobie o obecności dziecka i ugryzł się w język.-.na siedzeniu, ale gdyby pani mnie zatrudniła, to miałbym legalny powóddo wsadzania nosa i zawracania głowy, i mogliby mi nagwizdać.Możemy127RSspisać umowę, zatrudni mnie pani i zapłaci mi jednego dolara.Co pani nato?- Ale.ale dlaczego miałby pan to dla mnie robić? I dla Jenny?- Ponieważ muszę się dowiedzieć, co się stało odparł szczerze.- Tasprawa mnie prześladuje.Tak więc proszę opowiedzieć mi wszystko oJenny.Co lubiła, a czego nie, czy miała chłopaka, czy ufała ludziom.Aha,czy zwrócono pani jej rzeczy? Znaleziono samochód, a co z bagażem?- Nic nie zwrócono, ale do tej pory nawet o tym nie myślałam.Całyczas modliłam się, żeby po postu coś jej strzeliło do głowy i uciekła gdzieś zjakimś chłopakiem, ale w duchu nie wierzyłam w to ani przez chwilę.- Czemu?- Ponieważ ją znałam.Oczywiście FBI też podsuwało mi takierozwiązanie, ale nawet jeśli Jenny zrobiłaby coś podobnego, zadzwoniłabydo mnie.Kochałyśmy się jak siostry, nie znikłaby bez słowa, niezostawiłaby mnie i chłopców.- Wzięła głęboki oddech.- Wiem, że ona nieżyje.Ja to po prostu wiem.Ale i tak bardzo chciałabym poznać prawdę.Ichciałabym, żeby mordercę spotkała sprawiedliwość.Mówią, że dobrychrześcijanin powinien być przeciwny karze śmierci, ale gdyby złapanotego, który ją skrzywdził, gdyby go skazano i założono mu stryczek naszyję, to sama z radością pociągnęłabym za dzwignię, żeby podłoga się podnim zapadła.Pan jej nie znał.To była cudowna, radosna dziewczyna ozłotym sercu, zasługiwała na to, żeby żyć.Zrobiłabym wszystko, żebyprawda wyszła na jaw.- W takim razie proszę mi zapłacić dolara i spisujemy umowę.Jeszcze raz spojrzał w pełne nadziei oczy młodej dziewczyny nazdjęciu i nagle on też poczuł absolutną pewność, że Jenny Trent nie żyje.128RSCo więcej, był przekonany, że dotykał jej doczesnych szczątków.Kendall mogłaby przysiąc, że karta na nią patrzy i drwi sobie z niej.Mogłaby przysiąc, że słyszy demoniczny śmiech, jakby ktoś sprawił Zmierciprezent, a ta się z tego cieszyła.- O Boże, co to znaczy? - wykrzyknęła z przestrachem Ann.- Czemupani tak patrzy?Kendall zamrugała powiekami i z trudem oderwała wzrok od karty.- Nic.- Jej głos drżał.- To nic takiego.Nie chciałam pani przestraszyć.- Ale to jest.Zmierć.- Nie.- Jak to nie? Proszę spojrzeć!Kendall wcale nie zamierzała znowu patrzeć na kartę, przeciwnie,starannie omijała ją wzrokiem.- Nie, ta karta wcale tego nie oznacza.Ludzie od razu odczytują jądosłownie, ale ona mówi po prostu o ważnej zmianie w życiu, o tym, że cośsię skończyło, czyli umarło i zaczyna się coś nowego - starała się mówićspokojnie, chociaż nie była pewna, czy aby na pewno nie zwariowała.- Czypani nie zakończyła ostatnio jakiejś znajomości, nie zerwała z kimś?Ann aż otworzyła usta.- Skąd pani wie?!Kendall poczuła, jak ogarnia ją ulga.Zmiana.Karta oznaczałapoważną zmianę, nic więcej.Tej dziewczynie nic nie groziło.Odkryłakolejną kartę.- Czy wybiera się pani w podróż?- Tak - przyświadczyła zdumiona Ann.- Płynę na rejs statkiem,właśnie z Nowego Orleanu.129RS- To świetnie! - ucieszyła się Kendall, dodając w duchu: Musisz stądwyjechać jak najprędzej".Nie miała pojęcia, skąd taka myśl przyszła jej dogłowy.Ann nagle spochmurniała.- Ale nie popełnię znowu tego samego błędu i nie wrócę do Rodneya?Akurat to było łatwe pytanie.- Nie, jeśli będzie pani wystarczająco silna.- Rodney to ostatni dupek.Oszukiwał mnie, zdradzał, a ja o tymwiedziałam.Raz mnie nawet uderzył, ale potem tak przepraszał, że jakidiotka dałam mu kolejną szansę.Ale więcej tego nie zrobię.Kendall sięgnęła po kolejne karty, starając się nie patrzeć nawymalowany szkielet, ale on patrzył na nią i śmiał się drwiąco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]