[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obiecywał, że będą następne ciąże idzieci.Uciekliśmy, zawarliśmy małżeństwo i jeszcze zanim obsechłatrament w papierach, pojechaliśmy do kliniki na zabieg.Przez cały czasClint zapewniał, że podjęliśmy właściwą decyzję. Och, Maryellen, musiałaś być załamana. To nie był właściwy wybór.Nawet kiedy znalezliśmy się już wklinice, nie byłam przekonana.Tłumaczyłam sobie jednak, że choć nie mogęzatrzymać dziecka, będę miała Clinta. Nigdy go nie lubiłam i teraz już wiem, dlaczego mruknęła Kelly,głaszcząc ramię siostry. To dlatego starałam się unikać przebywania z dziećmi.Dlategoupierałam się, że są jedynie kłopotem.Udawałam, że jestem ponad to, aprzez cały czas cierpiałam i żałowałam tego, co zrobiłam. Tak mi przykro.Dziecko, które nosiła pod sercem, również było nieplanowane, ale niezamierzała powtarzać tych samych błędów.Nic nie powiem Jonowi,zdecydowała.Zresztą i tak go nie chciał.Widziała ulgę w jego oczach, kiedyskłamała, że nie zaszła w ciążę.Tym razem ochroni swoje dziecko.Póznym czwartkowym popołudniem Jack siedział w redakcji gazety isprawdzał artykuł napisany przez Charlotte Jefferson.Zauważył, że jejopinie stają się coraz bardziej prospołeczne.Gdy tylko doszła do siebie pooperacji, rozpoczęła batalię o utworzenie bezpłatnej kliniki medycznej wCedar Cove.Jack musiał przyznać, że w zgrabny sposób wplatała ten tematdo każdego artykułu.234RSZ ołówkiem w dłoni zabrał się do skracania tekstu, poprawianiastylistyki i jaśniejszego formułowania niektórych zdań.Kiedy zadzwoniłakomórka, sięgnął po nią, nie przerywając czytania. Griffin mruknął swoim zwyczajem. Tato, zaśpiewaj, proszę. Co mam zrobić?W ostatnim czasie Eric zwracał się do niego z różnymi nietypowymiprośbami, ale ta biła wszystkie na głowę. Zaśpiewaj.Pamiętasz tę piosenkę, którą mi nuciłeś, kiedy byłemmały?Jack nigdy tego nie zapomniał.Zpiewał Ericowi w szpitalu, kiedysynek był tak wycieńczony chorobą, że nie mógł nawet wstać z łóżka.Podawano mu wtedy eksperymentalny lek mający wiele skutków ubocz-nych, ale nic innego nie pomogłoby mu w walce z białaczką. Po prostu śpiewaj! Jesteśmy na skraju załamania nerwowego.Jack usłyszał w tle płacz blizniaków, Tedda i Todda.Uśmiechnął siędo siebie, rozejrzał, czy nikogo nie ma w pobliżu, i zaczął nucić głupiutkąpiosenkę, którą kiedyś uspokajał Erica.Niestety wnuki rozpłakały sięjeszcze rozpaczliwiej. Nie pomagasz burknął Eric. Co robisz w mieście? Shelly mnie potrzebowała.Nie masz pojęcia, ile roboty jest przyblizniakach. Przecież miałeś być w Reno.Eric żałował swojej decyzji o przeniesieniu się do filii firmy wNevadzie.Kiedy urodziły się dzieci, chciał być przy nich i przy Shelly.Wziął trochę wolnego i wprowadził się do ich mieszkania.Dwa tygodnie235RSminęły jak z bicza trząsł i Eric nie mógł dłużej odwlekać wyjazdu.Terazprzylatywał do Shelly w każdy weekend.Po jego powrocie uparła się, żebypoddać dzieci badaniu DNA, które oficjalnie dowiodło, że ojcem jest Eric. Tato! zawołał, przekrzykując wycie blizniaków. Jesteś tam jeszcze? Jestem. Myślisz, że Olivia zechciałaby mnie poślubić? Jeśli ktokolwiek miałby ją wziąć za żonę, to tylko ja oznajmił Jackbuńczucznie i uśmiechnął się, słysząc śmiech syna. Zaraz, zaraz.Więczdecydowaliście się wreszcie na ślub? Tak.To już najwyższy czas.Shelly też przeprowadza się do Reno.Jack nie chciał ponownie stracić kontaktu z synem i wnukami, alepopierał tę decyzję.Małżeństwo powinno być razem. Czyli zabierzesz mi wnuki mruknął markotnie. Możesz nas odwiedzać, kiedykolwiek zechcesz. Trzymam cię za słowo.Jack obiecał zapytać Olivię, czy zgodzi się poprowadzić ceremonięzaślubin Shelly i Erica.Ucieszył się nawet, że będzie miał dobry powód, byją odwiedzić.Szybko wyszedł z biura i pojechał do niej.Znalazł ją wogrodzie na tyłach domu.Niedawno zasadziła kilka różanych krzewów iwciąż coś przy nich robiła.Nie do końca rozumiał jej nową pasję, bo wolałrośliny, które potrafiły same o siebie zadbać.Olivia klęczała przy różach z wypiętą pupą i Jack przez chwilę zprzyjemnością przyglądał się jej pozie.Miała na sobie spłowiałe dżinsy,zbyt dużą męską koszulę w kratę i słomkowy kapelusz z szerokim rondem.Wyglądała niezwykle seksownie.236RS Szkoda, że o mnie nie dbasz tak bardzo, jak o te swoje róże oznajmił tragicznym tonem. Cii szepnęła, kładąc palec na ustach. Właśnie je zasadziłam ibardzo mnie teraz potrzebują. Ja też poskarżył się Jack. Jeśli się trochę tu pokręcisz, masz szansę na obiad.Odpowiedział szerokim uśmiechem.Ich związek należał doskomplikowanych.Gdyby blizniaki nie wybrały sobie akurat tamtego dniana przyjście na świat, być może udałoby mu się zaciągnąć ją w końcu dołóżka, jednak zanim wrócił ze szpitala, zdążyła ochłonąć i wszystkoprzemyśleć.Zapewniła go, że nawiązanie bardziej intymnych kontaktów jestdobrym pomysłem i ona tego też pragnie, jednak w przeciwieństwie doJacka nie widziała powodów, żeby się z tym śpieszyć. Eric prosił, żebym w jego imieniu zapytał cię, czy zechciałabyśudzielić im ślubu powiedział. Oczywiście. Sięgnęła po konewkę i zaczęła podlewać świeżoskopaną ziemię wokół róż. Wyznaczyli datę? Nie, ale to już tylko techniczny szczegół, prawda? Biorąc pod uwagę, ile czasu zajęło mu dotarcie do tego punktu.Odgarnęła włosy z twarzy, brudząc sobie przy tym policzek.Jack pochyliłgłowę, żeby ukryć uśmiech. Mój syn też się dziś do mnie odezwał.Wprzyszłym miesiącu przyjeżdża z Seliną w odwiedziny. To cudownie.Nie mogę się doczekać, żeby ich poznać. A ja nie mogę doczekać się chwili, kiedy będę mogła wziąć małąIsabellę na ręce.Wiesz, że kończy już roczek? Nie wiem, gdzie podział sięcały ten czas.Ona prawie nie zna mnie ani Stana.Jack drgnął, słysząc imię byłego męża Olivii.237RS Pewnie będzie chciał przyjechać i spotkać się z Jamesem. Jasne, że tak. Położyła ręce na biodrach i obrzuciła Jacka surowymspojrzeniem. Tylko mi nie mów, że znów masz napad zazdrości. Kto, ja? zdziwił się obłudnie.Jednak bardzo mu się nie podobało, że Stan będzie się kręcił przyOlivii.Jack wiedział, jakie są jego intencje.Mimo że Stan Lockhart byłobecnie mężem innej kobiety, interesował się Olivią.Jemu również nieodpowiadała obecność Jacka w jej życiu.Oczywiście Olivia nie zdawałasobie z tego sprawy.Jack był też pewien, że Stan próbował na wszelkiesposoby zniechęcić ją do widywania się z nim. Co będzie na obiad? zapytał po chwili milczenia. Orientalna sałatka z kurczaka. Ta z chińskim makaronem i winogronami, która ostatnio mismakowała? spytał z nadzieją. Aatwo cię zadowolić odparła z uśmiechem.Rzeczywiście, Jack miał dość własnej kuchni i barów szybkiej obsługi.Każdy domowy posiłek stawał się dla niego prawdziwą ucztą.Choć jednakpropozycja była kusząca, tak naprawdę nie zależało mu na jedzeniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]