[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umowa byłapodpisana na wujka i wujek spłacał raty. Uwierzył mu pan? A co miałem zrobić? Nazwać chłopaka kłamcą? Trener odstawiłtalerz. A może powinienem był skonfiskować mu samochód? Zajrzećw umowę kupna? Podłączyć wujka do wykrywacza kłamstw? Konieckońców, Cedric był dobrym dzieciakiem.Ciężko pracował na boiskui w sali wykładowej.I wiesz co?Zanim zdołałam się odezwać, Trener oznajmił: Cieszę się, że Cedric mógł jezdzić dobrym autem.Zasługiwał na to.Nie interesuje mnie, skąd go wziął.Grunt, że sprawiało mu to przyjemność.Trawiłam jego słowa, zastanawiając się, czy nie wyszłam przypadkiem9Third Ward dzielnica Houston.na nadętą mądralę. Ma pan rację& Nie chciałam& zamilkłam, szukając właściwegoczasownika.Już miałam powiedzieć rzucać oskarżeń , w ostatniej chwilijednak zmieniłam zdanie. Nie chciałam nic sugerować.Trener skinął głową, ale nie oderwał oczu od telewizora. Przepraszam, Trenerze powiedziałam, choć nie byłam do końcapewna, za co właściwie go przepraszam.Kiedy w końcu na mnie spojrzał, jego wzrok nieco złagodniał. Nic się nie stało.Nie gniewam się na ciebie, mała& Po prostustrasznie mnie to wszystko wkurza.Bo widzisz& Ryan ma w pewnymsensie rację.W sporcie zawsze było i będzie trochę kombinatorstwa.Trochęoszustwa.Możesz to nazwać, jak chcesz.Patrzyłam na niego, starając się zachować otwarty umysł, choć niepodobał mi się kierunek, w którym zmierzała nasza rozmowa. Za moich szkolnych czasów był taki jeden staruszek, nazywał się FredTripp, który wciskał nam po piątaku, ilekroć rozegraliśmy dobry mecz&Nazywaliśmy to uściskiem dłoni starego Trippa.Mówiliśmypierwszoroczniakom: Dobrze dziś graliście.Szykujcie się na uścisk dłoni. Piątaka? Pięćset czy pięć tysięcy? pytałam, wstrząśnięta jegoopowieścią. Pięć dolarów.Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Tak jest.Tak samo czuli się ci młodzi, kiedy wracali do domówi zaglądali do swoich kopert, a my wszyscy mieliśmy z nich niezły ubaw.Uśmiechnęłam się. Ale widzisz, o to właśnie chodzi.Kwota nie jest istotna.Niektórzyz nas przyjmowali kopertę.Inni nie.Bałam się zapytać, do której grupy należał. Tak więc nawet głupie pięć dolarów było wbrew zasadom NCAA.I każdy dzieciak, który uścisnął dłoń starego Trippa, je łamał.Drużynapostąpiła nieuczciwie& Czy Rhodes złamał zasady? Naprawdę nie wiem.Możesz go zapytać, ale jestem pewien, że zaprzeczy.Tak samo jak kiedyśCedric.Rozumiesz, co chcę powiedzieć?Skinęłam głową, choć wcale mi się to nie podobało, bo sprowadzało siędo tego samego, co Ryan mówił w swojej piwnicy.Oboje zapatrzyliśmy się w telewizor.Zawodnik Georgii kopnął właśniepiłkę i trafił do bramki, choć mało brakowało, by chybił.Trener klasnąłw dłonie, ale wiedziałam, że nie jest zbyt zaangażowany w mecz.Po prostucieszył się razem z kopaczem.Cieszył się, że zobaczył dobry mecz.Przezkilka sekund jedliśmy w ciszy, przyglądając się radości zawodnikówGeorgii.Trener przełączył kanał na drugi mecz, a ja zaczęłam nerwowo gryzćdolną wargę, aż w końcu zapytałam: Co pan sądzi o rodzicach Ryana? Jego matka jest bardzo miła, chociaż cicha.A jeśli chodzio Sherwooda& Trener pokręcił głową. To chamski, arogancki sukinsyn.Z tych, co pytają: Wiesz, z kim rozmawiasz?.Uważam, że jak na synatakiego ojca Ryan wyrósł na całkiem niezłego faceta.Kiwałam głową, zastanawiając się nad jego doborem słów.Określenie całkiem niezły nie brzmiało zbyt entuzjastycznie, choć w sumie Trenermiał w zwyczaju wyrażać się powściągliwie. A jak w ogóle układa ci się z Ryanem? To samo pytanie zadał mi nabieżni.Najwyrazniej sądził, że przez te kilka tygodni coś się zmieniło. W porządku. Wzruszyłam ramionami. Myślicie o sobie poważnie? Niezupełnie odparłam odruchowo, ku własnemu zdziwieniu, poczym zaczęłam się zastanawiać, czy powiedziałam prawdę.Z drugiejstrony, skoro tak łatwo przyszło mi zlekceważenie tego, co jest międzynami, czy nie oznaczało to, że z definicji nie myślimy o sobie poważnie?Serce ścisnęło mi się boleśnie, odbiłam więc piłeczkę. A pan? spytałam. Co ja? Trener dokończył taco, dwa razy zgiął serwetkę i odłożył jąna talerz.Choć pociły mi się dłonie, starałam się przybrać nonszalancki ton. Czy planuje pan& w najbliższej przyszłości& zacząć się z kimśspotykać? Czy może& nie jest pan jeszcze gotowy? Możliwe, że jestem& w pewnym sensie& gotowy odparł, patrzącmi w oczy, a moje serce zaczęło walić jak szalone. Ale tylko na właściwąkobietę. Rozumiem szepnęłam. Na kogoś, kto będzie szanował to, co łączyło mnie z Connie.Mojąprzeszłość& To jasne. Pokiwałam głową. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby to była kobieta, która znała Connie dodał, nachylając się w moją stronę i zniżając głos. Musi być inteligentna.Silna.Odważna. Oczywiście przytaknęłam, zastanawiając się, czy ja jestem odważna.W tym momencie nie byłam tego taka pewna. I zdecydowanie musi rozumieć moją pracę& Futbol& Musi kochaćfutbol.Musi. To jasne powtórzyłam, urzeczona jego słowami i spojrzeniem,i brzmieniem jego głosu. A co z wyglądem? Ma pan swój typ? Właściwie nie.Lubię brązowe włosy.Rudobrązowe.Jak się nazywaten kolor? Kasztanowy? Spojrzał prosto na moje włosy.Widziałam go jakprzez mgłę. Oczywiście włosy to tylko bonus.Dodatkowe punkty, jakw grze.Chciałam się odezwać, ale nie byłam w stanie.Trener spojrzał mi prosto w oczy i zapytał: Znasz kogoś, kto by sprostał tym wymaganiom? Całkiem możliwe szepnęłam przez ściśnięte gardło. O? powiedział z idealnie wyważoną dozą uroku. Całkiemmożliwe? Owszem. Cóż, chyba powinnaś mnie z nią poznać& Bo jeśli nie spotkam takiejkobiety, takiej, jaką właśnie opisałem& To wolę już być sam.Wolę siedziećsam w domu i oglądać futbol.Uśmiechnął się do mnie powoli, jeszcze głębiej zaglądając mi w oczy.Tak głęboko, że nagle wszystko stało się jasne.Prawie.Wytrzymałam jegowzrok, sparaliżowana strachem i podnieceniem, całkowicie oszołomiona.Nie spodziewałabym się czegoś takiego w najśmielszych snach. Sheo? Tak? Wreszcie udało mi się złapać oddech i zaczęłam sięzastanawiać, czy się przypadkiem nie przesłyszałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]