[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.aż nagle napowierzchnię wydobyły się te wszystkie uczucia, które od początku, od chwili poznania, w nich sięzrodziły.Robin znów przemknęło przez głowę, co by się stało, gdyby Dean ją pocałował.Podszedł bliżej.Powoli, niepewnie.Uniosła głowę, chociaż wiedziała, że nie powinna tego robić.Wtedy ją pocałował.Delikatnie, tylko musnął wargami jej usta.A potem przyglądał jej się bardzouważnie.Ale jeśli czekał, żeby mu zakazała, to czekał na próżno, ponieważ Robin myślała teraz tylko o tym,żeby Dean jeszcze raz ją pocałował.Zrobił to, lecz tym razem mocniej.I przytulił ją do siebie, jakby chciał mieć pewność, że się nieodsunie.176Och, cóż to był za pocałunek! Jak cudownie się czuła.jak nigdy dotąd.Uniosła ręce, położyła je na twardych mięśniach Deana, pozwoliła przytulić się jeszcze mocniej.Takmocno, że jej piersi zaparły się o jego stalowy tors.Kręciło jej się w głowie, kolana miała miękkie jak z waty.Ale to było przyjemne uczucie.Właśniezaczęła się nim rozkoszować, kiedy Dean przestał ją całować.Zrobił to powoli.Całował, przerywał na chwilę, znów pocałował, przerwał, pocałował.Ale czwar-tego pocałunku już nie było.Pochylił się tylko nad Robin i spojrzał jej prosto w oczy.- Uznajmy, że to nagroda za pracowity dzień.A może również zachęta na jutro? - Mimo że mówił tożartobliwie, bo taką konwencję próbował narzucić, była w tym ujmująca czułość.- Jedno i drugie, do wyboru, do koloru.- Robin roześmiała się, stanowczo wybierając żart, bowiemzdradliwa czułość zbyt mocno kusiła.- Całkiem niezły pocałunek, przyznaj sama - stwierdził śmiesznie pyszałkowatym tonem.- Hm.tak, całkiem niezły.Nawet powiedziałabym: mniam, mniam.- Tylko mniam, mniam"?- Tak po sprawiedliwości, tylko.- Robin się roześmiała.- Czyli że muszę jeszcze ćwiczyć.- wiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.- wpadła mu w słowo.- Wracaj do piekła, kusicielko! - W oskarżyciels-Niemowtę w spadku 177kim geście wyciągnął do niej palec.- Robin, lepiej stąd zniknę, póki jeszcze mogę.- Już był zaprogiem.- Gdybyś mnie rano potrzebowała, po prostu krzyknij.Ale przysięgam, że sam nieprzybiegnę tak jak dzisiaj.Musisz mnie zawołać.- Cieszę się, że przyszedłeś.- Ale jutro na pewno sama sobie poradzisz.Robin bardzo by chciała, żeby taka była prawda.- Tylko nie zapomnij, że po południu całą czwórką idziemy do Ocean Journey.Potraktuj to jakseminaryjne ćwiczenia na temat: Wpływ rodzinnych niedzielnych wycieczek na psychofizycznąkondycję dużych i małych mieszkańców Denver".- A wieczorem, jak rozumiem, będzie kolokwium?- Och, naprawdę twoje miejsce jest w piekle, kusicielko!I już go nie było.Robin, choć żartowała, wciąż była oszołomiona pocałunkami.%7łartowała? Dobre sobie! Przecież flirtowała na całego, wabiła, kusiła.Bo była oszołomiona pocałunkami.I teraz, mimo dzielących ich drzwi, czuła obecność Deana tak mocno, jakby nadal stał przy niej icałował, całował, całował.Jedyne, czego naprawdę chciała, to żeby natychmiast wrócił i.A przecież był to mężczyzna, którego nie wolno jej było pragnąć.ROZDZIAA TRZECI- No! Go ty wyprawiasz, maleńka?Był ranek.Robin położyła Mazie na swoim łóżku, by ją przewinąć.Jednak ledwie zdjęła mokrąpieluszkę, dziewczynka przewróciła się na brzuszek, dzwignęła się na rączkach i nóżkach, jakby naczworakach zamierzała zdążyć na umówione spotkanie.Robin nie wiedziała, czy dla Mazie takie wygiba-sy są już wskazane, ale ponieważ szło to jej nadwyraz sprawnie, więc uznała, że tak.Na szczęście, jak się okazało, dziewczynka nigdzie się nie wybierała, tylko zaczęła kołysać się wprzód i w tył, jakby chciała ruszyć z miejsca, lecz? nie bardzo wiedziała, jak to zrobić.Strasznie to było fajne.Maleńka dziecięca pupka, pulchne nóżki i mikroskopijne stópki, a wszystkonagusieńkie jak je Pan Bóg stworzył.Robin nie mogła się nie uśmiechnąć.Był to jej pierwszy uśmiech związany z Mazie.Właściwie było to nawet przyjemne.Niemowlę w spadku 179Póki nie przypomniała sobie o narzucie za siedemset pięćdziesiąt dolarów, na której baraszkowałanagusieńka dziewczynka, co w każdej chwili groziło katastrofą.Poza tym doskonale wiedziała, żeniezależnie od tego, jak bardzo urocza jest Mazie, i tak nie może jej zatrzymać na stałe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]