[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już nabrał powietrza, aby zacząć wszystko wyjaśniać, ale w tymmomencie otworzyło się szklane okienko w jednej ze ścian i jakiśgłos wywołał jej nazwisko.Sue Todd podeszła do okienka i do uszuAndy'ego dobiegł fragment rozmowy.206- Nadal nie ma pani ubezpieczenia? - zapytał głos.- Nie mam.- A kartę kredytową?- Proszę spróbować tę.- Sue podała kartę przez okienko.Po minucie z wnętrza wychyliła się ręka i zwróciła jej kartę.- Ma pani jakąś inną?- %7ładnej, którą można by obciążyć.- Pani Todd, trzeba uregulować tę należność - odezwał sięgłos, a ręka znów wychynęła z okienka, aby pokazać zawieszonypowyżej napis, który informował, że w razie braku potwierdzo-nego ubezpieczenia wymagana jest pełna opłata za świadczenie.- Proszę.Ja to jakoś ureguluje.Jemu jest potrzebna chemio-terapia.- Skontaktuję się z kierownikiem finansowym.Szybka w okienku zasunęła się, a Sue oparła głowę o ścianę izamknęła oczy.- Kierownik finansowy będzie decydował, czy moje dzieckodostanie chemię - powiedziała do siebie, jak gdyby nie wiedziała,czy ma się roześmiać czy rozpłakać.Andy zerknął na Ricky'ego i ich spojrzenia spotkały się nakrótką chwilę, po czym chłopiec opuścił oczy i wlepił wzrok wewłasne dłonie.Okienko w ścianie otworzyło się ponownie.- Powiedział, że jeszcze tylko tym razem, pani Todd - prze-mówił głos z wnętrza.- Przed następnym zabiegiem musi paniwszystko uregulować.- Dziękuję.Okienko zamknęło się, a w drzwiach obok stanęła pielęgniarka.- Będę tu na ciebie czekać, kochanie - zwróciła się Sue dosyna.207Chłopiec wstał i ruszył w stronę gabinetu, jakby robił to jużwiele razy.Pielęgniarka zamknęła za nim drzwi, a Sue opadła nakrzesło i westchnęła głośno, jakby wydawała ostatnie tchnienie.- Staram się nie płakać przy nim.- Zaczęła szlochać.- Dają muchemię, ale to nie powstrzyma chłoniaka na długo.Parę lat temu wklinice poddano go eksperymentalnej terapii za pomocą komórekmacierzystych, ale bez efektu.Nic nie pomaga.- Od jak dawna to trwa?- Cztery lata.- Nie ma pani ubezpieczenia?Kobieta potrząsnęła głową.- Straciłam pracę w zeszłym roku.- Otarła łzy.- Teraz niktmnie nie zatrudni, bo przez jego chorobę wzrastają składki ubez-pieczenia zdrowotnego.- A jego ojciec?- Odszedł.Postawiłam na niewłaściwego mężczyznę.- Jak pani sobie radzi?- Korzystam z kart kredytowych.Jestem już zadłużona na stotysięcy i dostaję nieprzyjemne listy.- Machnęła ręką w stronęokienka.- Nie wiem, skąd wezmę na lekarza.A teraz wywnętrzamsię przed nieznajomym.Oto, co rak potrafi zrobić z człowieka.Zabija na wszystkie możliwe sposoby.Wysysa pieniądze, odziera zdumy, odbiera chęć do życia i wdeptuje w ziemię.- Jakie szanse ma pani syn?- Nie najlepsze.To wszystko wina tych rafinerii i zakładówchemicznych.- Jego choroba?Sue pokiwała głową.- Dzieci w okolicy cały czas kaszlą i mają krwotoki z nosa.Kiedy mieszkasz w okolicy kanału, dwukrotnie wzrasta prawdo-podobieństwo, że twoje dzieci zachorują na raka z powodu tych208toksycznych chemikaliów, które wypuszczają fabryki.Poziomstężenia substancji rakotwórczych jest dwadzieścia razy większyniż gdziekolwiek indziej w kraju.Tak pisali w gazecie.To świń-stwo zabija nasze dzieci, a rząd nic z tym nie robi.- Czemu nie wyjedziecie?- Jeżeli się stąd wyprowadzimy, będziemy mieszkać w sa-mochodzie.Sue Todd wyglądała na dwadzieścia lat starszą, niż była wrzeczywistości.Nieszczęście przytłoczyło ją, pozbawiając najlep-szych lat życia.Z młodej dziewczyny stała się od razu przed-wcześnie postarzałą kobietą.Nie była jedną z tych, które szukająkochanków na Lovers Lane.Musiała się troszczyć, jak przeżyćkolejny dzień.I jak ocalić swoje dziecko.Trzy godziny pózniej Andy siedział w swoim biurze przy składa-nym stoliku naprzeciwko miliardera, którego syn umierał na bia-łaczkę.Rak okazał się zabójcą, wobec którego wszyscy byli równi.Andy przyleciał z powrotem do Austin, wziął taksówkę z lot-niska i udał się do zakładu fotograficznego, aby zamówić odbitki.Zdjęcia, które zrobił Sue Todd i jej synowi, leżały teraz na stoliku.- Rozpoznajesz ją? - zapytał.Russell Reeves przyglądał się badawczo fotografiom.- Wygląda o wiele starzej.Ten chłopiec ma raka?Andy pokiwał głową.- Pojechałem za nimi do kliniki onkologicznej i rozmawiałemz Sue.Nie ma ubezpieczenia, więc wykorzystała limit ze wszyst-kich kart kredytowych i jest zadłużona na sto kawałków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]