[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak słońceświeciło radośnie, kwiaty kiełkowały spod ziemi, a na drze-wach, nagich przez całą zimę, zaczynały się pokazywać deli-katne zielone listki.Jeszcze tylko pięć dni do przyjazdu Sama.Poprzedniego dnia długo ze sobą rozmawiali.Przyznałamu się, jak bardzo wciąż niepokoi się o Emmę- Zwłaszcza martwi mnie ta jej znajomość z Kirbym.Myślę, że to gwózdz do trumny.Ona już nie wróci na studiawe wrześniu.- Zoe, rozmawialiśmy już o tym - powiedział Sam.- Tahistoria między nimi może nawet nie przetrwać do końca176SRlata.Nie przywiązuj do niej większej wagi niż trzeba.Nie za-pominaj też, że oboje są bardzo młodzi.A kiedy człowiek jestmłody, szybko zmienia zdanie.- Naprawdę tak uważasz? - zapytała.- Ja to wiem.- Obyś miał rację.- Zawahała się, a potem powiedziała-Sam.?-Co?- Gdybyś zobaczył albo usłyszał coś, o czym powinnamwiedzieć, dasz mi znać, prawda?- Tak, ale ja nie wybieram się na to tournee.Przecież cimówiłem.- Wiem, ale nadal będziesz miał oko na wszystko.Czylibędziesz wiedział pierwszy, co się dzieje.Może jednak po-winnam wziąć urlop i pojechać z nimi?- Zoe, Emma ma już dwadzieścia dwa lata.Nie możeszjej wiecznie pilnować.Musisz wreszcie uwierzyć, że dałaś jejdobre wychowanie i twarde zasady moralne, i że dzięki temubędzie potrafiła dokonywać właściwych wyborów.Zoe westchnęła, ale przyznała mu rację.A potem zadała sobie pytanie, czy to nie szaleństwo, my-śleć o związku z Samem.Czy warto zaczynać coś, nad czymnie będzie mogła zapanować i co może pogorszyć sytuacjęEmmy? Przecież chciała przede wszystkim odsunąć Emmę odZacha, a nie pozostawiać ją w strefie jego wpływów.Och, jak bardzo by jej ulżyło, gdyby mogła porozmawiaćo tym z Shawn!Chcąc oderwać się na moment od Sama i nękających jąrozterek, postanowiła zadzwonić do Emmy z pytaniem, czy177SRnie chciałaby wybrać się do Pinellego na kolację.Mogłabypod nią podjechać, a potem zjadłyby wspaniały posiłek i przykieliszku wina pogadały sobie szczerze jak dawniej, przed tąaferą z Zachem.A może lepiej nie dzwonić, tylko od razu po nią wstąpić,żeby jej zrobić niespodziankę? Emma nie będzie mogła jejwtedy odmówić.Pięć minut pózniej Zoe była już w podziemnym garażu iwsiadała do wozu.Dojazd do miejsca, w którym Emma wynajmowałamieszkanie, nie zajął jej wiele czasu.Zajechała pod dom iuśmiechnęła się, widząc na parkingu samochód Emmy.Todobrze.To znaczy, że jest u siebie.Podjechała pod bramę, wystukała kod, a gdy brama sięotworzyła, wjechała na dziedziniec i zaparkowała możliwiejak najbliżej segmentu, w którym mieszkała jej córka.Wspięłasię po zewnętrznych schodach na pierwsze piętro i stanęła poddrzwiami.A potem zadzwoniła.Gdy nikt nie otwierał, zadzwoniła ponownie.To dziwne.Emma musi przecież być u siebie, skoro przed domem stoivolkswagen.Chyba że pojechała gdzieś z jakąś koleżanką, jejsamochodem.A niech to! Tak bardzo cieszyła się na spotkanie z Emmąi przepyszne dania u Pinellego.Na myśl o powrocie do domu isamotnej kolacji ogarnęło ją przygnębienie.Cóż, trzeba się było wcześniej umówić.Tak, to jej wina.Westchnęła.Gdyby zadzwoniła doEmmy, mogłaby być teraz w połowie drogi do Maple Hills.Zawiedziona, zaczęła schodzić po schodach.Była już178SRprawie na dole, gdy natknęła się na starszą panią.Poznała jąod razu - była to Carolyn Parker, sąsiadka Emmy.- Witaj, Zoe - powiedziała Carolyn.- Dobry wieczór, Carolyn.Jak się miewasz?- Dobrze, gdyby nie to piekielne kolano.- Carolyn wska-zała na swoją prawą nogę.- Co ci dolega?- To samo co zawsze - skrzywiła się Carolyn.- Artre-tyzm.Przekleństwo starości.Zoe uśmiechnęła się ze współczuciem.- Byłaś u Emmy? - zapytała Carolyn.- Chciałam ją zabrać na kolację, ale nie ma jej w domu.- Jak to? - Carolyn zmarszczyła brwi.- To dziwne.Prze-cież sama widziałam, jak szła na górę z jakimś kolegą.- Widziałaś ją? - zdumiała się Zoe.- Tak, jakieś pięć minut temu.- Nie wiesz, co to za kolega? Carolyn uśmiechnęła się.- Nigdy go nie widziałam, ale przyznam, że jest całkiemsympatyczny.Emma przedstawiła mi go jako Kirby'ego.Zoe mogła tylko mieć nadzieję, że nie dała po sobie po-znać, jakie wrażenie zrobiła na niej ta wiadomość.Kir-by!Kirby Gates jest tutaj?!- Znasz go? - spytała Carolyn.- Tak.Znam go.Czy to możliwe, że Kirby i Emma są w mieszkaniu iumyślnie nie otworzyli jej drzwi? Nawet nie mogła sobie wy-obrazić, by jej Emma była zdolna do czegoś takiego.179SRZ drugiej strony, już wcześniej oszukała ją, nawiązująckontakt z Zachem za jej placami.Spójrz prawdzie w oczy, pomyślała.Nie znasz wcaleswojej córki tak dobrze, jak ci się zdawało.- Muszę już wracać do siebie - odezwała się Carolyn.-Zostawiłam garnek z chilli na kuchence, a sama zbiegłam tyl-ko do sutereny, żeby nastawić pranie.Zoe roztargnionym tonem rzuciła do widzenia" i wróci-ła do samochodu.Wsiadła do środka i zamyśliła się głęboko.A potem szybko wyjęła z torebki komórkę i wystukała numerEmmy.Zgodnie z jej przewidywaniami, po czterech dzwon-kach odezwała się poczta głosowa.Zoe przeczekała cały komunikat i po usłyszeniu sygnałupowiedziała:- Cześć, Emma! Wstąpiłam dziś wieczorem po ciebie, bochciałam cię zabrać na kolację.Ale pewnie bawisz się gdzieindziej.Zadzwoń, kiedy odbierzesz tę wiadomość.Może mo-głybyśmy się spotkać jutro albo w niedzielę.Ucałowania.Po tych słowach rozłączyła się.Ciekawe, co córka będzie miała do powiedzenia po od-słuchaniu tego nagrania.Czy powie matce o wizycie Kirby'ego?Czy znowu ją okłamie?A jeśli ją okłamie, co ona wtedy zrobi?Emma odezwała się dopiero po dziesiątej wieczorem.- Cześć, mamo!- Witaj, córeczko.180SR- Ja.byłam z przyjaciółmi, kiedy zadzwoniłaś.- Ach tak? A dokąd poszliście?- Tak sobie chodziliśmy po mieście.Wstąpiliśmy na piz-zę, posłuchaliśmy muzyki, pogadaliśmy.Nic szczególnego.Och, Emmo! Czemu nie powiesz mi prawdy? To nowekłamstwo nawet jej nie uraziło, tylko rozgniewało.- Wiesz co, Emmo - oznajmiła z lodowatym spokojem -Nie znoszę być okłamywana.- Jak to? - Emma zająknęła się.- Co chcesz przez to po-wiedzieć?- Chcę powiedzieć, że doskonale wiem, co robiłaś dziświeczorem.Spotkałam na schodach Carolyn, która mi powie-działa, że widziała, jak wchodziłaś do mieszkania.z Kirbym!Na moment zapadła głucha cisza.A potem rozległ się cichutki głos Emmy:- Przepraszam, mamo.- I masz za co.- Już nigdy więcej cię nie okłamię.Nawet jeśli będę siębała, że to, co mam ci powiedzenia, mogłoby ci się nie spo-dobać.Zoe wzięła głęboki oddech.Nie mów nic, czego mogła-byś pózniej żałować, nakazała sobie w duchu.- Na jak długo Kirby tu przyjechał?- Tylko na ten weekend.Potem leci do Anglii, do swojejrodziny.- A gdzie się zatrzymał?181SR- Hmm.u mnie.No tak! Chciała prawdy, to ją ma.- Uważasz, że to mądre, Emmo?- Mamo, posłuchaj, wiem, że chodzi ci o moje dobro, alemam już dwadzieścia dwa lata.Najwyższy czas, żebym samazaczęła podejmować decyzje - mądre czy niemądre.- Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale moim obowiązkiemjako matki jest zwrócić ci uwagę, kiedy, moim zdaniem, po-pełniasz błąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]