[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starałam się nie zamykać oczu, ale tobyło trudne.261RLTPróbowałam nie pozwolić, żeby Joe pchnął mnie na łóżko, ale mojeniezgrabne nogi nie pozwoliły mi utrzymać równowagi. Zdaje się, że byliśmy przy dżinsach? Chyba powinnam zadzwonić do Aleksa szepnęłam w ramię leżącegona mnie Jamesa.Dlaczego po pijanemu wielki, ciężki facet był o wiele bardziejpożądany niż kołdra? Nie jest dobrze. Niedobrze? szepnął mi do ucha, po czym obsypał pocałunkami mojąszyję, wędrując aż do ust.Gdzie jest moja koszulka? Dlaczego jestem wsamym staniku? Nie jest ci przyjemnie? Nie? zaprotestowałam słabo, wyciągając przed siebie ręce.Alewidocznie i to była zachęta.Ktoś przeplótł palce przez moje palce i podciągnąłmi ręce nad głowę.Byłam taka zmęczona, rozgrzana i taka.Nie, coś tu byłonie tak.I nie chodziło tylko o fakt, że właściwie nic nie widziałam. Muszęporozmawiać z Aleksem. To może ja będę Aleksem? powiedział niski głos prosto w moje ucho. A tylko rób to, co robisz. Jesteś Aleksem? Na momencik zamknęłam oczy.Kiedy to się stało?Rany, Alex. Aha, kocham cię. Tak, ja ciebie też odszepnął głos. Ale chyba nie zaśniesz, co? Nie odparłam, zamykając oczy na kolejną chwileczkę. Nie wydajemi się. I tak było.Zerwany film to przecież nie to samo, co sen, prawda?Obudziłam się z pękającą głową.W ustach miałam klapek Gandhiego, ażołądek wywrócony na lewą stronę.Nie było to coś, z czego zamierzałamuczynić swoje hobby, ale oto ćwiczyłam to już drugi dzień z rzędu i byłam wtym coraz lepsza.Zaczynałam wypijać ilości, które zwaliłyby z nóg słonia.262RLTNajwyrazniej zapomniałam też zasunąć zasłony i boleśnie jasne słońce LosAngeles waliło przez szyby sięgające od podłogi do sufitu.Nie było to miłe.Odlepiłam twarz od poszewki ślina to zdumiewająco dobry organicznyklej i uniosłam się do prawie pionu.W tej samej chwili zdałam sobie sprawę,że w łóżku jest jeszcze ktoś.A ja jestem w staniku.I, jak stwierdziłam pokrótkiej szamotaninie, w samych majtkach.Dzięki Ci, Boże, i za to.Chociażnie miałam żadnej gwarancji, że byłam w nich całą noc.Serce wpadło mi do żołądka i zaczęło pędzić jak szalone, usiłującpobudzić mózg do pracy.Ale w mózgu nie było nic.Czarna dziura.Przechyliłam się przez brzeg łóżka, starając się nie szarpać zmiętą pościelą, izaczęłam po omacku szukać koszulki.Ktokolwiek to był i cokolwiek z nimzrobiłam, nie chciałam stawiać temu czoła w bieliznie.Nawet jeśli i tak mniew niej widział.Co było oczywiste.Maszerowałam palcami po podłodze, aż natrafiły na moją koszulkę.Nagle zauważyłam dużą, czarną koszulę.Ze stójką, wyglądającą jak setkifirmowych uniformów z Union, które Jenny rozwłóczyła po naszymmieszkaniu.O cholera!Ocholeracholeracholeracholeracholera.Choć wcale nie chciałam potwierdzać tego, co i tak stawało się dla mnieprzerażająco oczywiste, powoli odwróciłam głowę.Obok mnie, kompletnienieprzytomny, leżał Joe.Nie odważyłam się zajrzeć pod kołdrę, ale obokkoszuli leżały jego buty.A obok butów, spodnie.Choleracholeracholeracholeracholera.Nie zastanawiając się dłużej, wyskoczyłam z łóżka tak szybko, jakzechciały mnie nieść chwiejne nogi, złapałam telefon z nocnej szafki ipopędziłam do drzwi.263RLT Jenny! wrzasnęłam, łomocząc w drzwi jej pokoju w korytarzu ijednocześnie wciągając na siebie koszulkę.Kiwnęłam głową parze, która mnieminęła, byłam zbyt zestresowana, żeby się wstydzić, że przyłapano mnie wbieliznie w hotelowym korytarzu.Chętnie postałabym nawet pod pręgierzem,gdybym mogła cofnąć czas. Jenny, do cholery, otwórz drzwi.Dwie sekundy pózniej usłyszałam trzask zasuwki i drzwi się otworzyły,ukazując potężnie zirytowaną Jenny. Angela, jest cholernie wcześnie.Co ci odbiło? Po prostu mnie wpuść. Przepchnęłam się obok niej do identycznegopokoju.Jak to zwykle u Jenny, wyglądał jak chlew.Wszędzie ciuchy,reklamówki, buty i ręczniki. Potrzebuję pomocy. A niby od czego tu jestem? mruknęła, zamykając za mną drzwi.Nawet nie mam kaca. Gdzie byłaś wczoraj wieczorem? zapytałam, rozglądając się popobojowisku, jakim był jej pokój.Dziesięciocentymetrowe szpilki i czerwona,jedwabna sukienka w postaci czerwonej jedwabnej kupki przy łóżkuwskazywały, że wychodziła. Mówiłam ci przecież, Tessa zaprosiła mnie na to swoje rozdanienagród.Odsłuchałaś chyba moją wiadomość? Jenny ziewnęła i wzięłahotelowy telefon. Cześć, mogłabym dostać kawę i.bo ja wiem, tost? Przerwała i spojrzała na mnie pytająco.Pokręciłam głową, dobrze wiedząc, żenie wezmę niczego do ust przez przynajmniej dwie godziny. Tak, kawa i tostna górę.Dzięki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]