[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiek w stanie uniesienia,duchowego maksimum, zaczyna tworzyć znaki, tańczyć, rytmicznie artykułować,śpiewać: to z n a k, a nie p o t o c z n a n a t u r a l n o ś ć jest właściwą nam elemen-tarną ekspresją161.Pojawia się tu to samo przeciwstawienie rzekomo naturalnej , a w istocieodgrywanej codzienności, które napotkałem, mówiąc o codziennej mascei konieczności jej rozbicia. Potoczna naturalność i znaki to dwa rodzajedziałań performatywnych pierwsze oparte na zbiorowych, społeczniekonwencjonalnych, relatywnych przekonaniach o tym, co normalne ,drugie zrodzone jako bezpośrednia reakcja na silny bodziec.Ponieważw przezroczystości Aktu zniknąć ma wszelki dystans między impulsamiwewnętrznymi a znakami postrzeganymi z zewnątrz, to można je uznać,jakby za dwa oblicza tego samego.To z kolei sprawia, że partytura znakówstaje się wędzidłem niepozwalającym procesowi na rozmycie się w bez-kształtnej spontaniczności162. To, co nieuchwytne, wymaga precyzj i 163 powtarzał Grotowski, a przywołując słynną Artaudowską formułę o akto-rach jako żywcem palonych męczennikach, co dają jeszcze znaki ze swychstosów 164 dodawał, że znaki te powinny być artykułowane, że nie powin-ny być bełkotem, bredzeniem [& ] 165 i pod takim warunkiem gotów byłuznać, że formuła Artauda opisuje akt całkowity.160Jerzy Grotowski: Ku teatrowi ubogiemu& , s.15.161Tamże, s.15 16.162Zob.tamże, s.16.163Jerzy Grotowski: Nie był cały sobą& , s.41.164Antonin Artaud: Przedmowa: Teatr i kultura, [w:] tegoż: Teatr i jego sobowtór, prze-kład i wstęp Jan Błoński, noty Jan Błoński i Konstanty Puzyna, Wydawnictwa Artystycznei Filmowe, Warszawa 1966, s.39.165Jerzy Grotowski: Nie był cały sobą& , s.49.451Jak się wydaje, punktem wyjścia do odkrycia tego logicznego paradok-su współistnienia organiczności i struktury, żywiołu i partytury był jedenz najbardziej podstawowych warunków pracy teatralnej, a mianowicie de-finiująca w pewien sposób teatr powtarzalność.Metafora płonięcia na sto-sie w sposób oczywisty wiąże się z jednorazowością.Niemal jak anegdotabrzmi w tym kontekście relacja z rozmowy Grotowskiego z Cieślakiem,w której reżyser proponując aktorowi pracę nad Księciem Niezłomnym opi-sał swoje wyobrażenie finału jako scenę wejścia w żywy, prawdziwy ogień. Ale czy Pan sobie wyobraża, że zagramy to tylko raz? zapytał zaniepo-kojony Cieślak166.Takie wyobrażenie jest i było dość powszechne coś takradykalnego, jak Akt nie może być powtórzone, a jeżeli jest powtórzone,to rodzi się podejrzenie, że nie jest autentyczne, lecz zagrane.Tymczasemsposób myślenia Grotowskiego był całkowicie odmienny.Powtarzał on,że aktor musi odkrycie, odsłonięcie siebie umieć podjąć za każdym ra-zem od nowa 167, że najistotniejsze, aby na gruncie tego, co odnalezione,aktor ponowił swój akt spowiedzi, tutaj i w czasie terazniejszym 168.Tenprzymus, ten obowiązek jest po prostu związany z zawodem, z warun-kami, w jakich aktor działa musi powtórzyć Akt, bo jego praca polegana powtarzaniu.Stwierdzenie, że aktor za każdym występem powiniengrać równie dobrze, równie porywająco jest rzeczą banalną i oczywistą,zaś umiejętność wywoływania za każdym powtórzeniem równie silnychwrażeń w znacznym stopniu decyduje o jego pozycji artystycznej.Postulatwspółdziałania żywiołu i partytury nie jest też z teatralnego punktuwidzenia niczym nowym stanowił wręcz oczywistość już w teatrze XIXwieku169.Z drugiej strony jednak powtórzenie, wydaje się, zwłaszczaw drugiej z cytowanych wypowiedzi, jakby warunkiem samego Aktu. Naj-istotniejsze jest ponowienie aktu mówi Grotowski, z czego możnawyprowadzić wniosek, że dopiero akt ponowiony jest pełny i rzeczywiściecałkowity.Powtórzenie, i to powtórzenie dokładne, bez zmiany struktury,a z tak samo żywym procesem, staje się potwierdzeniem jego realności.Czylidokładnie odwrotnie niż w myśleniu rozpowszechnionym: Akt nie dlategojest autentyczny, że niepowtarzalny, ale dlatego, że można go powtórzyćza każdym razem tak samo.Jeśli jakaś cecha łączy go z rytuałem, to właśnie166Ryszard Cieślak: Szaleństwo Benwolia, wybór i opracowanie Zbigniew Jędrychow-ski, Notatnik Teatralny 1995 nr 10 (wiosna lato), s.43.167Jerzy Grotowski: Teatr a rytuał& , s.78.168Tamże, s.82.169Zob.Dariusz Kosiński: Sztuka aktorska w polskim piśmiennictwie teatralnymXIX wieku: główne problemy, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2003,s.207 228.452ta powtarzalność.Ale nie oznacza to, że Akt jest rytuałem, chyba że zgo-dzimy się na sformułowanie rytuał osobisty , pozbawione tego, co dla wie-lu badaczy, a także dla Jerzego Grotowskiego, było rdzeniem rytuału jegowspólnotowego charakteru.Skoro Akt dla każdego przebiega inaczej, skoropunkt wyjścia (doświadczenie, wspomnienie) i punkt dojścia (spotkaniez bezpiecznym partnerem ) mają charakter osobisty, to nie można mówićo rytuale w tym znaczeniu, z jakim wiązał to pojęcie Grotowski.Akt jest więc rodzajem performansu odmiennym od liturgii i rytuału,choć strukturalnie i częściowo funkcjonalnie do nich zbliżonym.Aączygo z nimi stała partytura oraz transcendentny charakter, dzieli to, co PawełGozliński piszący o Księciu Niezłomnym skojarzył z solipsyzmem osobistycharakter Aktu, który dla widza może być dostępny jedynie przez nakiero-wujące na sedno obrazy, nieuchronnie zamieniające zbawcze doświadcze-nie w przedstawienie170.Jeśli Akt jest rytuałem lub liturgią, to osobistą ,a więc nie jest ani jednym, ani drugim, bo pojęcia te określają działaniawspólnotowe.Nie jest też inicjacją, bo nie wiąże się z trwałą przemianąstatusu.Najbliżej byłoby temu typowi performansu do misterium z jegopodwójnością ezo- i egzoteryczną, ale i w tym przypadku od razu trzebazastrzec, że doświadczenie ezoteryczne dostępne byłoby w pełni tylko czy-niącemu, pozostali zaś stawaliby wobec tajemnicy zdarzenia obecnego jakoodblask, doznanie czegoś niezwykłego, ale zarazem nienazywalnego.Wydaje się, że autor Boga Aktora trafnie dostrzegł zasadniczą trudność,przed jaką stanął Grotowski odkrywszy Akt: z jednej strony zdobył mocnypunkt oparcia doświadczenie, którego szukał, z drugiej, znalazłszy go,musiał bronić się przed popadnięciem w dwa przeciwstawne, a równie nie-bezpieczne monopole: religijny i artystyczny.Uznany tylko za religijnegoguru, Grotowski stałby się jednym z wielu mniej lub bardziej podejrzanychsekciarzy, teozofów i ezoteryków nowej ery.Uznawany wyłącznie za arty-stę zaliczony zostałby do grupy oryginalnych twórców , których pomysływywołują krótszą lub trwalszą ekscytację środowiska, trwającą do czasu ażnie pojawi się następca, taki jak Kumba wymyślony przez Grotowskiegokreator teatru dzikiego 171.Doszedłszy do swojego szczytu, twórca La-boratorium stanął wobec wyzwania jeszcze poważniejszego niż powołanie doświadczenia zbawczego uczynienia tego doświadczenia wspólnymnie tylko czyniącemu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]