[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Daktyloskopia lub.hm.jak się to nazywa. podsunął kapitan, Niestety, bardzo niewiele.Prawie nic, bo odciski nic nie pomogą.Całyczas pracował w rękawiczkach specjalnych.Ale mam pewną poszlakę. Jaką! jaką. naglili wszyscy Przestępca musi być bardzo małego wzrostu.Odcisk jego trzewika mazaledwie dwadzieścia jeden centymetrów długości.Panowie wszyscy macie stopynormalne.Jakie trzydzieści centymetrów. Więc może to była kobieta. ruszył konceptem porucznik. Nie zdaje mi się.Tu, na ubraniu zawieszonym w szafie, znalazłam krótki,czarny włos.Mister Livingston i jego sekretarz mają blond włosy.Zresztą przezszkło powiększające spostrzegłam, że włos ten na jednym końcu był odciętymaszynką.Kobiety się strzyże nożyczkami, a karczki goli się brzytwą.Tak.Złoczyńca, schylając się po walizki, otarł głowę o zawieszone ubranie i zostawiłwłosek wyrwany z cebulką.Musiał go więc silnie zaczepić o guzik lub materiał.Kapitanowi przyszedł pewien pomysł do głowy: Sikoro pani ma dokładną odbitkę jego stopy, to można by sprawcęodszukać.Wystarczy przeglądnąć wszystkie trzewiki, jakie pasażerowiewystawiają służbie do czyszczenia. Spróbować można pochwaliła miss Brown. Ale dziś za pózno.Mym pasażerom, którzy już z wieczora spać poszli,służba obuwie poczyściła zapewne dawno.Nasze badania zwrócą zaraz uwagęsłużących.Możemy łatwo zbrodniarza spłoszyć.Od razu wrzuci kompromitującetrzewiki w morze.Lepiej odłożyć to na drugą noc i na raz przeglądnąć wszystkiepary trzewików doradzał porucznik.Przyznano mu rację.Ambasador zażądał tylko innych apartamentów i postanowił się udać dostacji telefonu iskrowego, aby się rozmówić natychmiast z Washingtonem.Potem obaj oficerowie wyszli.Miss Brown pozostała chwilkę i rzekła: Chciałabym jutro pomówić z ekscelencją.O której godzinie może mniepan przyjąć? Jak pani woli, przed lunchem, czy po? Lepiej po. Dobrze zatem.Czekam na panią o godzinie szesnastej. Dziękuję i do widzenia. Do widzenia, miss Brown.IIIMimo najszczerszych chęci kapitana nazajutrz cały okręt wiedział o zbrodnipopełnionej w nocy.Nawet do drugiej i trzeciej klasy dotarły mętne, a mocnoprzesadzone pogłoski.Przy lunchu spotkał się Białoszyński z miss Teacher.Była ogromnieporuszona strasznym wydarzeniem.Mówiła szybko: To straszne.Nawet wśród takiego towarzystwa jak w pierwszej klasie niejest się bezpiecznym.Wszędzie są zli ludzie.wszędzie.Biedny ten sekretarz.Biedna ofiara. Widziałem go zaraz po morderstwie& przechwalał się Władek. Jak to? Przecież poszedł pan spać, a to się stało znacznie pózniej.Podobno po północy. chciała go złapać na kłamstwie.Lecz Władek wiedział, do czego zmierzał.Patrząc jej prosto w oczy, rzekłpowoli: Nie byłem śpiący.Wróciłem na górę. Ach, tak!. powiedziała jakoś niepewnie. A tak.Byłem w czytelni, w kasynie, obserwowałem graczy w ruletkę& mówił z wyraznym naciskiem.Miss Teacher zmieszała się bardzo.Straciła nagle apetyt.Milczała bezradnie.Władek upajał się swą rolą. Widziałem panią także.Tak, miss Teacher.W złotej sali pani siedziała.Było mi bardzo przykro, że mi pani kazała iść spać jak dzieciakowi, a sama graćposzła& Yes& Ale przebaczyłempani.Przebaczyłem i usprawiedliwiam panią zupełnie.Ruleta ciągnienieprzeparcie.To straszny nałóg.Straszny.Lecz pani szkoda.Pani jest piękna, alemłoda i niedoświadczona.Ja to z pani wykorzenię.Nie pozwolę pani grać.Nie!.Zpoczątku będzie panią jeszcze ciągnęło, ale pózniej odzwyczai się pani.To jasne.Miss Teacher z trudem opanowywała nieprzepartą chęć śmiechu.Tendzieciak jej mówił o młodości i niedoświadczeniu.Jej.Rzeczywiście farsadoskonała.Lecz nie dała po sobie poznać.Zwróciła na niego swe cudne, szafiroweoczęta.Malowała się w nich skrucha, pokora.Cicho odpowiedziała: Pan ma słuszność.Postąpiłam bardzo zle, ale właśnie tym dałam dowódmej wielkiej sympatii dla pana.Skoro mnie ruleta opętała, to nie chciałabym, byprzeze mnie miał się gubić także człowiek tak dobry jak pan.Ha! Gdyby to nie było w jadalni, wśród tłumów pasażerów.Gdyby terazznalezli się nagle sam na sam w oranżerii lub w grocie dancingu, byłby jej Władekupadł do nóg jak długi.Byłby całował jej stopy.Niestety.Musiał poprzestać tylkona patetycznym wykrzykniku: Ja pani nie dam grać! Ja panią ocalę, miss Teacher!.Lunch kończył się właśnie.IV Czy ekscelencja ma jakie własne podejrzenia lub spostrzeżenia? Nie, miss Brown.Absolutnie żadnych. Czy pozwoli pan kilka pytań, może niedyskretnych? Chętnie.Wiem, że drobnostka może nieraz wiele wyjaśnić. Doskonale.Czy ekscelencja pierwszy wieczór także spędził w kasynie? Owszem.Grałem w baka.Nie szła mi karta.Wczoraj spróbowałem ruletyi szczęście mi dopisało nadzwyczajnie. Czy ekscelencja, grał aż do chwili, kiedy go porucznik odwołał? Prawie aż do chwili.To jest, mieliśmy właśnie przejść do kabaretu.Nadancing. Mieliśmy.Sir, to znaczy kto? Ekscelencja użył liczby mnogiej. To ja i pewna młoda dama, którą przy rulecie poznałem. Taka rudawa blondyna w szafirowo srebrnej sukni.Prawda? Już pani wie?. zdumiał się ambasador. Widziałam odparła krótko. Ach, tak. Czy pójście do kabaretu było pańskim projektem, czy propozycja od niejwyszła? Sir, jest to bardzo ważne pytanie. zaznaczyła.Mister Livingston roześmiał się mimo woli.Odparł: Wie pani, to pytanie jest nader trudne.Bo ja wiem, kto zaproponował?Pewnie ja.To zrozumiałe.Skoro się pozna piękną młodą kobietę, jadącą do degosamotnie, to rzecz jasna.trzeba ją zabawiać.Ale co to ma do rzeczy? Sądzi pani,że mógłby istnieć jakiś związek przyczynowy pomiędzy tymi dwoma faktami? Jawątpię bardzo. Ja nie. Naprawdę? Więc pani sądzi, że. Nie sądzę, ale przypuszczam, że kobieta ta mogła mieć za zadaniezabawiać pana jak najdłużej, dopóki wspólnicy nie skradną tych dokumentów.Sekretarza nie wzięto pod uwagę, inaczej starano by się go także zająć w jakiśsposób.Ambasador zastanowił się chwilę.Potem rzekł po cichu, jakby do siebie: Hm.Hipoteza pani nie jest pozbawiona cech możliwości, ale uważam jąza mało prawdopodobną.Przecież nie zmusiłaby mnie do pozostania przy rulecie,gdybym nagle chciał powrócićdo swej kabiny. Zupełnie słusznie, ale mogła wtedy przez kogoś trzeciego, czy samanawet, ubiec pana i przestrzec towarzyszy zajętych w pańskim mieszkaniu. Hm, hm. chrząkał nie całkiem jeszcze przekonany ambasador.Potemzapytał nagle: Co mi pani radzi zrobić? Niech ekscelencja dzisiaj także idzie do kasyna, jak gdyby nigdy nic.Niech pan nie unika tej damy.Owszem, należy być tak samo uprzejmym jakwczoraj, aby się czego nie domyśliła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]