[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszkanie zniszczone, Pietrowiczowa nie żyje co powie Leboux, kiedy odnajdÄ™ jejciaÅ‚o? prostytutki krojone nożami na ulicach, jak karma dla psów, porwanie dziecka, jegomatka zabita na moich oczach, gdy magowie zwabili mnie w puÅ‚apkÄ™, a na dodatek w tymszaleÅ„czym poÅ›cigu za uÅ‚udami, o maÅ‚y wÅ‚os nie zostaÅ‚em pożarty przez jakiegoÅ›kamiennego, gotyckiego bazyliszka.Nigdy nie lubiÅ‚em Cambridge wylÄ™garni klasrzÄ…dzÄ…cych, nieustannie wprawiajÄ…cej w ruch caÅ‚y trawiony zgniliznÄ… system spokojnie,Doyle, przestaÅ„ siÄ™ w koÅ„cu użalać, dość tej litanii zÅ‚orzeczeÅ„ przeciwko ukÅ‚adomspoÅ‚ecznym.Jedno nieszczęście na raz, stary.Wszystko po kolei.Na pewno musisz znalezć jakiÅ› nocleg.Nie masz zbyt wielepieniÄ™dzy.Nie masz nikogo, kto mógÅ‚by ci pomóc.NajwiÄ™ksze nadzieje w tym wzglÄ™dziepokÅ‚adaÅ‚ w BÅ‚awackiej.Jej cholerne książki ciążyÅ‚y mu w torbie niczym kotwica.Kobiecapróżność prosisz o pomoc, a ona daje ci komplet swoich dzieÅ‚ zebranych i ucieka z kraju.MiaÅ‚ jednak pewien plan Topping.Ale co powie mężowi zamordowanej? MiÅ‚o mipana poznać, lordzie Nicholson.Tak, niezwykłą mamy pogodÄ™ jak na tÄ™ porÄ™ roku.Jestdoprawdy bardzo przyjemnie.À propos, czy wie pan, że paÅ„ska żona, Caroline, i jej bratzostali przed kilkoma dniami zamordowani w pewnym obskurnym, starym domu wLondynie? PoderżniÄ™to im gardÅ‚a i roztrzaskano czaszki.Nie wiedziaÅ‚ pan? Cóż, bardzo miprzykro.Tak siÄ™ skÅ‚ada, że byÅ‚em przy tym.Dosyć.BÄ™dzie miaÅ‚ czas, aby zastanowić siÄ™, jak poprowadzić rozmowÄ™, kiedy jużdotrze na miejsce.Obecnie jego najważniejszym zadaniem byÅ‚o przeżycie nadchodzÄ…cejnocy.Gospoda.Doskonale.Zwietny poczÄ…tek.Doyle postanowiÅ‚ nie zostawiać torby w pokoju, choć czuÅ‚ siÄ™ na tyle pewnie, żepowiesiÅ‚ na łóżku swój pÅ‚aszcz.ZasiadÅ‚ w głównej izbie przy kominku, opierajÄ…c jednÄ… nogÄ™o torbÄ™.Wraz z nim w ciasnym pomieszczeniu byÅ‚o jeszcze pół tuzina innych goÅ›ci: dwóchpodstarzaÅ‚ych pijaków, mÅ‚oda para i dwóch samotnych wÄ™drowców.%7Å‚aden nie wydawaÅ‚ siÄ™stanowić dla niego zagrożenia.Doyle trzymaÅ‚ w dÅ‚oni kubek z ciepÅ‚ym rumem i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ metalicznemu oku.ZastanawiaÅ‚ siÄ™ nad radÄ… BÅ‚awackiej: Może powinienem zrobić z tego amulet jakÄ… mógÅ‚byzawierać w sobie moc?CoÅ› przykuÅ‚o jego uwagÄ™ znów ta sama Hinduska, wchodzÄ…ca po schodach.Najwyrazniej zatrzymaÅ‚a siÄ™ tu na noc.PrzybyÅ‚a na wykÅ‚ad.Zapewne nazajutrz wraca doLondynu.Ponownie w jego myÅ›lach zagoÅ›ciÅ‚o wspomnienie faÅ‚szywego Sackera.OkazaÅ‚ siÄ™przyjacielem i wybawcÄ…, ale jeÅ›li faktycznie tak byÅ‚o, dlaczego posÅ‚użyÅ‚ siÄ™ cudzymnazwiskiem? I dlaczego wybraÅ‚ akurat to? Czy to możliwe, że współdziaÅ‚aÅ‚ ze zÅ‚oczyÅ„cami,usiÅ‚ujÄ…c pozyskać zaufanie Doyle'a, bo zamierzano wykorzystać go do wiele bardziejniecnych celów? Kto wie, być może podczas przejażdżki powozem Doyle miaÅ‚ okazjÄ™zetknąć siÄ™ z samym Wielkim Mistrzem Bractwa.ZerwaÅ‚ siÄ™ wiatr i poruszone gałęzie zaÅ‚omotaÅ‚y w okna.OgieÅ„ w kominku rozgorzaÅ‚,wyrywajÄ…c Doyle'a z zamyÅ›lenia.W rÄ™ku trzymaÅ‚ pusty kubek.UsÅ‚yszaÅ‚ dochodzÄ…ce zzewnÄ…trz parskniÄ™cie koni.Ze zdumieniem stwierdziÅ‚, że jest w izbie sam.Ile minęło czasu?Wpół do dwunastej.SpÄ™dziÅ‚ tu blisko godzinÄ™.Przy wtórze gÅ‚oÅ›nego zawodzenia wiatru drzwi wejÅ›ciowe otworzyÅ‚y siÄ™, silnypodmuch zatrzepotaÅ‚ pÅ‚omykami gazowych lamp, w pokoju pociemniaÅ‚o.Do Å›rodka weszÅ‚awysoka postać odziana w czerÅ„, z twarzÄ… przysÅ‚oniÄ™tÄ… koÅ‚nierzem dÅ‚ugiego pÅ‚aszcza itrójgraniastym kapeluszem.Mężczyzna, zniecierpliwiony, walnÄ…Å‚ pięściÄ… w stół i rozejrzaÅ‚ siÄ™wokoÅ‚o.Doyle poddaÅ‚ siÄ™ impulsowi, który nakazywaÅ‚ mu ukryć siÄ™ za krzesÅ‚em i zabroniÅ‚spojrzeć w oczy przybysza, pomimo iż nie byÅ‚ w stanie dostrzec jego oblicza, tonÄ…cego watramentowym mroku.Doyle, zerknÄ…wszy ukradkiem, dostrzegÅ‚ oberżystÄ™ wybiegajÄ…cego zsÄ…siedniego pomieszczenia.UÅ›miech w mgnieniu oka znikÅ‚ z jego miÄ™sistych warg.ChoćDoyle nie sÅ‚yszaÅ‚ słów przybysza, jego bulgoczÄ…cy, gardÅ‚owy ton nieodparcie wydawaÅ‚ siÄ™zÅ‚owieszczy.PodnoszÄ…c swojÄ… torbÄ™, Doyle dyskretnie przekradÅ‚ siÄ™ do tylnych schodów,upewniajÄ…c siÄ™, że mężczyzna przy kontuarze nie zauważyÅ‚ go.Gdy wchodziÅ‚ na piÄ™tro,usÅ‚yszaÅ‚ jeszcze, że przybysz zażądaÅ‚ pokazania mu rejestru goÅ›ci i bez trudu domyÅ›liÅ‚ siÄ™, żeto jego poszukiwano. Dobra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]