[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wielu wspiera z pewnymi zastrzeżeniami,ale Familia bez trudu przedstawia sprawę tak, że przeciętny obywatel o tych zastrzeżeniach nicnie wie.Bo, co najważniejsze, Familia ma w ręku propagandową potęgę - Gazetę Wyborczą".Gazetę, która nadaje ton wszystkim mediom.Bo w tzw.publicznym radiu i telewizji, poddyktando ludzi delegowanych tam przez Familię, urabiają opinię publiczną starzy fachowcy odpropagandy, teraz nawróceni na michnikowszczyznę.Bo w rękach ludzi Familii są dwa radiatworzące duopol na rynku prywatnych mediów elektronicznych.A nowi ludzie u władzy, ramięw ramię ze starą kadrą, dbają o to, aby miażdżącej dominacji Familii w mediach nic niezagroziło.Jeśli ktoś może się wydawać Familii grozny, to konkurenci do przechwycenia sztandaru Solidarności" - do niedawna cisi rywale, a teraz zupełnie już jawni wrogowie z byłej opozycji.To przeciwko nim trzeba stoczyć wielką batalię, to ich odsunąć od wpływu na politykę,zniszczyć propagandowo, opluskwić, zepchnąć na margines życia publicznego, odciąć odmediów i od wpływu na społeczeństwo.Stawką jest dwanaście lat niczym niezagrożonej władzy- a to oznacza możliwość przefasortowania Polski pod sznyt humanistycznych wartości,tolerancji, nowoczesności i sprawiedliwości społecznej.To oznacza możliwość zrealizowaniautopii Rzeczpospolitej Samorządnej", państwa, które nie będzie kopiowało rozwiązańzachodniej demokracji, ale pójdzie dalej - można się domyślać, że w kierunku ocalenia czegoś zwizji głoszonych u zarania opozycyjnej działalności przez Kuronia i Modzelewskiego.Alternatywą, jak to otwarcie pisze Michnik, może być osunięcie się kraju w bagno ciemnoty,spirala rozliczeń, antysemickie ekscesy ulicznego motłochu, kołtuneria i nacjonalistycznadyktatura.A postkomuniści? W rok po kontraktowych wyborach wydają się tak przegrani iskompromitowani, że nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewa się, by jeszcze kiedykolwiekmieli wrócić do politycznej pierwszej ligi.No, może za paręnaście lat, jako jakaś zupełnie nowa,odmłodzona i wolna od peerelowskiego bagażu socjaldemokracja.Do tego czasu mogą liczyć naograniczony elektorat, wywodzący się głównie z warstw w peerelu uprzywilejowanych.Ale to wcale niemało.Zwłaszcza w połączeniu z wpływami, jakie ludzie postkomuny mieli iwciąż zachowują w aparacie państwa.Nie trzeba żmudnej kalkulacji, by uznać, że komuniści wnowym politycznym rozdaniu stają się wartościowym sojusznikiem.Na pewno w każdym razie stają się Familii znacznie bliżsi, niż jacyś podnoszący głowęposolidarnościowi narodowi katolicy.Była w tych rachubach jedna ogromna dziura, która je wkrótce miała zniweczyć.Jednozasadnicze przeoczenie.Przeoczenie, nawiasem mówiąc, arcyinteligenckie.Bo polski inteligent,człowiek wyżywający się w gadaniu lub pisaniu, żyjący słowem i dla słowa, odziedziczył poswych szlacheckich przodkach pogardę i niezrozumienie dla spraw materialnych.Polityka gofascynuje, ale rozumie ją raczej jako politykowanie.Widzi w niej starcie racji, a nie gręinteresów, na której wynik w stopniu większym od gadania wpływa - samo słowo brzmi brzydko- szmal.33Tym łatwiej było Familii tę sprawę przeoczyć, że jak na razie nie miała z funduszamiwielkiego problemu.Były potrzebne, to po prostu się znajdowały - przykład sztandarowy to sama Gazeta Wyborcza", założona bez zainwestowania jednego grosza, nie licząc symbolicznychudziałów wpłaconych przez trzech założycieli spółki Agora".Jakoś nie myślano, że te funduszemiały jednak swojego dysponenta.I że byli nimi właśnie postkomuniści.A jeśli się tegodomyślano, to nikt w tym nie widział problemu.Wręcz przeciwnie.Proszę bardzo, niech sobiemają tej kasy jak najwięcej, niech się w niej kąpią, niech Sekuła zapała sobie cygarastudolarówkami i w ogóle; tym lepiej.Zachowali się przywódcy Familii - najlepszy przykład, jaki mi przychodzi do głowy - niczymfrancuscy generałowie szykujący pierwszą wojnę światową, których cała uwaga skupiona byłaobsesyjnie na planie odbicia Alzacji i Lotaryngii.Kiedy wywiad alarmował, że Niemcygromadzą potężne siły na ich lewym skrzydle, skąd mogą uderzyć przez Belgię i okrążyć Paryż,Oni wcale nie zaprzeczali prawdziwości tych doniesień, tylko odpowiadali: tym lepiej! Im więcejrzucą sił na skrzydło, tym bardziej osłabią centrum, w którym my zaatakujemy!To zaślepienie omal nie kosztowało Francuzów przegranej wojny, uratował ich cud nadMarną".(To znaczy, tak to nazwali potem oni sami - laicka do bólu Francja wolała bredzić ocudzie niż powiedzieć prawdę, że ocaliło ją poświęcenie setek tysięcy rosyjskich chłopów, dozmasakrowania których Niemcy ściągnęli pod Tannenberg kilka dywizji z zachodu i wdecydującym momencie tych właśnie dywizji nad Marną im zabrakło; cóż, byli to Rosjaniecarscy, a więc francuskim intelektualistom niemili.) Familii natomiast nie miał kto przyjść zodsieczą i skutki zaślepienia były dla niej gorsze niż dla armii Joffre'a.Czerwoni robią na potęgęszmal? Nie zawracajcie głowy, to przecież tym lepiej, nic ich lepiej nie zwiąże z demokracją ikapitalizmem.Niech oni mają kasę, my mamy coś nieskończenie ważniejszego: racje moralne!Jest wiele dowodów, że tak właśnie myślano wtedy w kręgu Michnika o uwłaszczaniu sięnomenklatury i owym wielkim rozkradaniu Polski, którego częścią było także wyprowadzanieprzez rozmaite spółki majątku po byłej PZPR.Bardzo cennym zródłem do poznania myśli Adama Michnika są wywiady, których udzielałpismom zagranicznym.Do rodaków zwykle zwracał się on w sposób pokrętny, niejednoznaczny,w tonie - rozumiem rację wszystkich stron, zgadzam się oczywiście, że to a to trzeba zrobić, aleboję się, zastanawiam się, rozważam, pytam, czy możemy, co z tego wyniknie, czy mamy prawoto zrobić, i tak dalej.Jako publicysta Michnik stawia skuteczność perswazji ponad czystośćwywodu.A jeśli chce się zdezawuować jakiś pogląd, znacznie skuteczniej jest nie zaprzeczać muwprost, tylko, jak dobry adwokat, zasiewać wątpliwości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]